piÄ…tek, 6 cze 2014 Bangkok, Tajlandia
Kojarzycie program Rozbitkowie, polską wersję amerykańskich Robinsonów? Jestem fanką tego typu programów survivalowych. Jedną z konkurencji, z którą musieli się zmierzyć uczestnicy, było zjedzenie duriana- najbardziej śmierdzącego owocu na świecie.
Pamiętam swoją reakcję, widząc kolejne osoby, które nie były w stanie tego zrobić. Pfi... co to dla mnie, pomyślałam. Gdybym tylko miała okazję...
Kilka lat później...
Malezja. Zagłębie durianowe. Specyficzny zapach towarzyszący stoiskom sprzedającym dziwnie wyglądające owoce. Obok straganów restauracje, na ich drzwiach napisy zakazujące spożywania durianów. To jak w końcu jest z tymi durianami?
Petronas Tower. W środku centrum handlowe, kawiarnia. Zwyczajne miejsce, niezwykły asortyment. Kawiarnia sprzedaje ciastka z niespodzianką :) Zgadnijcie jaką :)
Lody durianowe, wafelki, koktajle... znajdują w Azji rzeszę amatorów. I chyba tylko tam...
To że durian śmierdzi to pół biedy! Do smrodu można się przyzwyczaić. Ale ta konsystencja... Zepsuta cebula zmiksowana ze znoszonymi męskimi skarpetami (po 2 tygodniowej wyprawie w Bieszczady). Na takie doznanie nie byłam przygotowana. Przeżycie jednorazowe, powtarzać tego nie będę, no chyba, że w grę wchodzi wysoka wygrana- wtedy zatkam nos :)