piÄ…tek, 6 cze 2014 Bangkok, Tajlandia
W Pałacu Królewskim
Coś w tym jest, że pierwsze wrażenie jest tak silne, że na jego podstawie budujesz całą opinię na dany temat.
Do Bangkoku przyjeżdżamy wczesnym rankiem, około godz. 5.00 (przejazd autokarem z Ko Lanty 850 bahtów). W strugach deszczu targujemy się z kierowcą tuk tuka i podążamy w okolice Soi Rambuttri. Przydał się adres namierzonego wcześniej w internecie hoteliku, który na miejscu okazał się speluną nie do przyjęcia. Szukamy dalej, na szczęście jest w czym wybierać. Hotele, jeden obok drugiego czekają na podróżnych. Ze standardem może być różnie, ale każdy znajdzie coś dla siebie.
Zdecydowaliśmy się na nocleg w pokoju z łazienką i klimatyzacją oznaczonym jako de lux... Co za burżujstwo! Miało być w stylu backpackerskim a tu takie faux pas!
Co prawda nad głową wisiał wiatrak, którego uruchomienie groziło dekapitacją, nie było za to karaluchów, plam moczu na pościeli czy martwego mrowiska na środku łóżka!
W szukaniu noclegu w BKKu sprawdza siÄ™ powiedzenie: szukajcie a znajdziecie :) Powodzenia!
Pamiętajcie- sprawdzić trzeba pościel, wszelkie oznaki w postaci małych plamek czy okruszków to pozostałość po pluskwach, faraonkach etc. Pod żadnym pozorem nie można również otwierać okien, ani pozostawiać ich uchylonych (ryzyko kradzieży). Jeżeli ktoś szuka doznań ekstremalnych, Bkk mu je na pewno dostarczy!
Kwestia ceny (mam tu na myśli wiele aspektów...).
My za swój nocleg zapłaciliśmy ok. 50 zł i w tym momencie zostaliśmy bardziej flash niż back... packerami... :)
http://www.newsiam.net/
Pierwszy spacer po Bkku, po tym jak trafiliśmy w jakąś podejrzaną uliczkę z mocno podpitymi Brytyjczykami całującymi burdelmamę na dobranoc (może na dzień dobry, kto to wie) a później o mały włos nie zostaliśmy pogryzieni przez wściekłe psy, skończył się skonsumowaniem mocnego alkoholu, dla odwagi!
Bangkok przyciąga dziwnych ludzi... Nagromadzenie freaków na kilometr kwadratowy (szczególnie w okolicach Khao San Road- mekki turystów) jest duże. Tatuaże, piercing, dredy, kolorowe stroje, buty glany (w ponad 40C upale...). Podejrzane typki spod ciemnej gwiazdy, emeryci z młodymi dziewczętami, babcie w koszulkach sex, drugs & rock'n'roll, transwestyci... Targowisko osobowości.
Jeżeli chodzi o atrakcje Bangkoku, wszystkie oczarowały nas bogactwem. Najpiękniejszy wydawał się Wielki Pałac Królewski (wstęp 500 bahtów, Wat Pho 100 bahtów- gratis butelka wody, Wat Arun 50 bahtów).
W okolicach głównych atrakcji nie dajcie się zwieść zapewnieniom, że owe miejsca zamknięte są dla zwiedzających! Wszyscy na raz będą chcieli Was zabrać do Lucky Buddha! Czytałam o tym procederze w internecie. Przyszło mi się z nim zmierzyć wcześniej niż myślałam. Ogólne wrażenie było takie, że na każdym kroku próbowano nas oszukać i naciągnąć. Na szczęście nie daliśmy się!
W Bangkoku trafiliśmy na duże upały, które nie ułatwiały polubienie tego miasta. Było gorąco, mokro, brudno... Tak jak piszą o tym mieście...