poniedziałek, 3 sty 2005 Pruszków,
To nie będzie ambitny tekst gdyż po spędzonym tygodniu na plażach Goa jesteśmy rozleniwieni do granic możliwości. Siedzimy na ławce w cieniu przed jednym z kościołów w centrum Panaji w oczekiwaniu na nocny autobus do Mumbai. Jest niedziela, godzina 16, temperatura przekracza 35 st. C.
Goa to jeden z najmniejszych indyjskich stanów i jednocześnie najmniej przypominający resztę Indii. Doskonałe miejsce do wypoczynku i każdy, bez względu na zainteresowania jest w stanie znaleźć coś dla siebie: amatorzy imprez, spokoju, osoby potrzebujące luksusu, aktywnego wypoczynku, leniuchy... wszystko tu jest, wystarczy tylko udać się na właściwą plażę.
Nasze plany zakładały spędzenie standardowych trzech (jak w Kerali) nocy na południu Goa poczym kolejnych trzech na jednej z plaż na północy. Jednak wystarczyło że dotarliśmy na najbardziej południową plażę - Palolem i dobrowolnie utknęliśmy, mieszkając, jak już pisaliśmy, w bambusowej chatce.
Palolem Beach to indyjski raj na ziemi. Wzdłuż plaży, pomiędzy palmami rozsiadły się liczne restauracje i bambusowe hoteliki tworząc małe plażowe miasteczko. Palolem Beach jest najbardziej malowniczą i najbardziej "zapalmioną" plażą ze wszystkich na Goa. Każdy dzień mija na dzielenie czasu pomiędzy jedzenie i plażowanie. Generalnie nie jesteśmy zwolennikami takiej formy wypoczynku, jednak Palolem ma w sobie jakąś niewyobrażalną siłę. Dwa dni zbieraliśmy się do opuszczenia naszej bambusowej chatki, po to tylko by spędzić jedna noc w stolicy stanu - Panaji i zwiedzić zabytki Old Goa.
Wspominaliśmy ze Palolem ma jakąś specyficzna siłe którą opóźnia lub nawet uniemożliwia powrót do codzienności. Wielu Europejczyków po przyjeździe tu postanawia zostać kilka miesięcy, lat lub nawet na stałe. Jedną z takich osób jest Kasia, gdańszczanka która po przyjeździe do Palolem postanowiła tam zostać. Obecnie jest współwłaścicielem restauracji i snuje plany na przyszłość związane z tym miejscem. Odwiedziliśmy ją dwa razy. Jeśli chcecie poczytać jej internetowy dziennik odwiedźcie stronę www.rudawazji.blog.pl Takich osób jak Kasia jest naprawdę mnóstwo.
Zakwaterowanie na Goa zależne jest od plaży. Na niektórych stoją pięciogwiazdkowe hotele, na innych niewielkie rodzinne domki wynajmujące pokoje. Na Palolem jest bambusowa wioska. Ceny noclegów zawsze uzależnione są od pory roku. Sezon generalnie zaczyna się w połowie września i trwa do pierwszych dni maja, z cenowym apogeum miedzy 20 grudnia a 2 stycznia. Bambusowe chatki to może nie najwyższy standard noclegu, jednak świadomość mieszkania na samej plaży, kilkanaście metrów od morza wynagradza niewygody. Standard chatek jest bardzo podobny. Za nasza płaciliśmy 150 Rs (cena lekko posezonowa). Poza bambusowymi ścianami mięliśmy w pokoju niewielki stoliczek, zwisającą z sufitu żarówkę i wentylator a także wyjątkowo twarde, podwójne lóżko z moskitierą. Nic więcej nie jest potrzebne. Dwa razy droższe chatki różniły się zazwyczaj miękkością łóżka.
Szczyt sezonu trwa zazwyczaj do końca lutego. Od marca do polowy kwietnia turystów jest znacznie mniej, ceny zaczynają spadać a pogoda nadal wyśmienita. Jest to jeden z najlepszych okresów na przyjazd.
Przed nami Mumbai (Bombaj). Nauczeni doświadczeniem z podróży do Hampi wykupiliśmy tym razem bilety na prywatny, nocny autobus z miejscami do leżenia. Zobaczymy czym to się skończy.