poniedziałek, 3 sty 2005 Pruszków,
No i w końcu dotarliśmy do raju. Plaża ciągnąca się 1000 metrów, z palmami pochylonymi w kierunku morza. Mieszkamy w bambusowej chatce na palach, jednej z dziesiątek tworzących bambusową wioskę w palmowym gaju nad sama plażą. Ten raj to Palolem Beach - Goa.
Dotarliśmy tu wczoraj o wschodzie słońca i regenerujemy siły po męczącym ostatnim tygodniu w czasie którego pokonaliśmy ponad 1100 km odwiedzając Gokarnę i Hampi. Zmagaliśmy się ze skrajnie wysokimi temperaturami, głupotą Indusów i niebywale uciążliwymi warunkami podróżowania. Mamy spore zaległości w pisaniu relacji więc dzisiaj parę słów o Gokarnie.
Dotarliśmy tam po 13,5 godzinnej podróży autobusem z Mysore. Podróż przebiegła w miarę spokojnie jak na tutejsze warunki, choć w autobusie bez klimatyzacji było ekstremalnie gorąco. Pierwsza polowa drogi wiodła malowniczymi zboczami gór (Ghaty Zachodnie), od miejscowości Mangalore trasa ciągnęła się wzdłuż wybrzeża do samej Gokarny.
Gokarna to niewielka wieś położona na północnym krańcu wybrzeża stanu Karnataka, zaledwie 70km na północ od miejsca w którym teraz jesteśmy. Dla Hindusów jest to święte miejsce przez co pielgrzymują tam w ciągu całego roku. Duża liczba świątyń, dziesiątki braminow (kapłanów), pielgrzymi, święte krowy, unoszący się w powietrzu zapach kadzideł, wszechobecne sklepiki z dewocjonaliami sprawiają ze miejsce to ma swoista atmosferę, interesującą dla turystów.
Jednak to, co głownie ciągnie turystów do Gokarny to cztery, malownicze, odludne plaże. Ich unikalność polega na tym, ze trudno się do nich dostać przez co nie wkroczyła do nich jeszcze komercja i miejsca są niemal dziewicze. Plaże są oddzielone od siebie stromymi zboczami co dodatkowo potęguje ich izolacje. Tylko do jednej można częściowo dojechać tuk-tukiem ale aż za 200Rs a i tak ostatni fragment trzeba przejść pieszo. Szczególnie urocza jest plaża "Om" mająca kształt świętego dla hinduizmu znaku "om".
Nawet w sezonie jest tam niewielu turystów przez co plaże są dobrym miejscem dla osób chcących się całkowicie wyciszyć. Na każdej z plaż znajdują się ukryte w zaroślach prowizoryczne hoteliki i restauracje umożliwiające zakwaterowanie za mniej niż 100Rs za noc. Izolacja plaż od wiosek powoduje ze okoliczni mieszkańcy rzadko tam docierają, co sprawia ze turystki czują się bardzo swobodnie nie używając strojów kąpielowych.
Tuż za plażami wznoszą się strome zbocza gór które mogą być dobre do pieszych wędrówek, nawet do trekingu. Ze szczytów rozpościerają się piękne widoki na ocean i zatoczki z plażami. Cały obszar, poza plażami, pokrywają mocno brudzące czerwonoziemy, a na wypłaszczeniach, w wielu miejscach jest powłoka bazaltowa. Należy pamiętać o zabraniu ze sobą dużej ilości wody, ponieważ temperatury przekraczają 40 st. C. a wilgotność pomimo obecności morza jest bardzo niewielka.
Przeszliśmy pieszo przez trzy plaże docierając prawie do czwartej, poczym nie chcąc powtarzać tej samej drogi z powrotem zawędrowaliśmy na jeden z wielu szczytów okalających morze. Powietrze przypominało nagrzany piekarnik a butelka z woda szybko się opróżniała. Staraliśmy się iść mniej więcej w stronę wioski Gokarna ale na naszej drodze pojawiał się kolejny szczyt. Jednak tego dnia, któryś z hinduskich bogów był nam łaskawy. Gdy byliśmy maksymalnie zmęczeni a butelka wody była pusta zobaczyliśmy jak wypełniony turystami tuk-tuk zmierza w stronę plaży Om. Skoro jedzie pod gore to znaczy ze zaraz będzie wracał i to prawdopodobnie pusty. Oznacza to ze zamiast 200 Rs możemy negocjować dowolną sumę. Tak też się stało. Za 60Rs wróciliśmy do wsi.
Gokarna to naprawdę mile miejsce jednak dla nas trochę zbyt spokojne. Kiedy dowiedzieliśmy się jeszcze ze codziennie o 7 rano odjeżdża bezpośredni autobus do Hospet (13 km od Hami) postanowiliśmy tam pojechać.