niedziela, 13 sie 2006 Pruszków,
Klasztor Tashilhunpo
Shigatse - drugie największe i niestety jedno z najbardziej chińskich miast Tybetu. Znajduje się w nim Klasztor Tashilhunpo - siedziba Panchen Lamy i jest to wystarczający powód by odwiedzić Shigatse.
Krótka lekcja współczesnej historii Tybetu.
Shigatse było od wieków siedzibą Panchen Lamów którzy często rywalizowali o wpływy i przywództwo Tybetowi z Dalaj Lamami z Lhasy. IX Panchen Lama (1883 - 1937) spędził ostatnie lata życia na negocjacjach z chińskimi nacjonalistami starając się użyć ich jako pomostu do osiągnięcia większej władzy w Tybecie po tym jak popadł w konflikt z XIII Dalaj Lamą. Zapędził się w swoich poczynaniach tak daleko, że jego reinkarnacja - późniejszy X Panchen Lama - wychowywał się będąc w pełni kontrolowanym przez Chińczyków. Mówi się, że w 1949 roku, wtedy 11 letni Panchen Lama miał napisać list do Mao z prośbą o "wyzwolenie" Tybetu co miało posłużyć jako pretekst do inwazji na suwerenny Tybet, jednak jest mało prawdopodobne by mógł to zrobić z własnej woli. Gdy później objął stanowisko vice-przewodniczącego Ludowego Kongresu CHRLD stało się jasne, że jest jedynie marionetką w rękach komunistycznych Chin. Jednak po nieudanym powstaniu w Lhasie w roku 1959 X Panchen Lama zmienił swoje podejście do Chin. W 1961 roku przedstawił Mao listę żądań mających na celu zwiększenie autonomii Tybetu w ramach CHRLD, ale żądania zostały odrzucone.
Klasztor Tashilhunpo
Z kolei w 1964 roku, w Lhasie, ogłosił do dziesiątek tysięcy zebranych Tybetańczyków, że wierzy że kiedyś Tybet stanie się niepodległy a Dalaj Lama powróci w chwale jako przywódca. Chińczycy zareagowali natychmiast osadzając Panchen Lamę w więzieniu na 14 lat. Ale nawet po jego opuszczeniu w roku 1978 Panchen Lama wykorzystując swoje wpływy i autorytet dążył do zwiększenia autonomii Tybetu. X Panchen Lama zmarł w 1989 roku w Shigatse na atak serca lecz wielu Tybetańczyków uważa że został on otruty.
W maju 1995 roku Dalaj Lama zidentyfikował w sześcioletnim chłopcu z Amdo kolejne wcielenie Panchen Lamy wyznaczając go na XI Panchen Lamę. Niestety miesiąc później chłopiec został potajemnie wywieziony przez Chińczyków i osadzony w areszcie domowym w nieznanym do dnia dzisiejszego miejscu. Wprawdzie Chińczycy zaakceptowali wybór Dalaj Lamy ale osadzili w więzieniu na 6 lat lamę z Shigatse, przewodniczącego poszukiwaniom pod zarzutem dzielenia kraju i współdziałania z separatystycznymi siłami z zagranicy. Zamknęli też na kilka miesięcy klasztor Tashilhunpo przed turystami.
Nie jest znane miejsce przetrzymywania XI Panchen Lamy. 17 letni obecnie chłopak jest uznawany za najmłodszego na świecie więźnia politycznego. Przypuszcza się, że odpowiednio "wyedukowany" przez Pekin, tybetański "numer dwa" sam ogłosi się reinkarnacją Dalaj Lamy po jego śmierci i samodzielnie stanie się religijnym przywódcą Tybetu, przychylnym Pekininowi.
Klasztor Tashilhunpo
Taka jest współczesna historia związana z Shigatse. Podobno mnisi w klasztorze w Shigatse są "wyjątkowo" poprawni politycznie i nawet turyści powinni powstrzymać się od publicznego krytykowania Chin, tym bardziej, że wielu spośród mnichów jest anglojęzycznych. Trudno powiedzieć z jakich przyczyn (uwielbienia dla późniejszych poczynań X Panczen Lamy czy poprawności politycznej) ale w wielu miejscach w Shigatse (restauracjach, hotelach, sklepach) wiesza się duże jego wizerunki, ołtarzyki itp.
Forteca Shigatse
Niegdyś nad miastem górował ogromny, tybetański fort - pałac. Był prawie mniejszą kopią pałacu Potala z Lhasy. W czasie rewolucji kulturalnej został wysadzony w powietrze. Nasz (aktualny) przewodnik LP podaje, że obecnie można jedynie oglądać malownicze fundamenty jakie po nim pozostały i zachwycać się panoramą miasta. A tu zaskoczenie. W miejscu ruin wielki plac budowy i fort odbudowany co najmniej do połowy. Przypadek? Należy postawić pytanie o motywacje i finansowanie budowy. Czy ma ona być kolejnym turystycznym obiektem miasta czy też może fort przypominający Potalę ma zmniejszyć znaczenie oryginału i docelowo przenieść religijną władzę z Lhasy do Sigatse. Odpowiedzi pewnie należałoby poszukać w Pekinie&
"Unikaj mnicha i myśl jak złodziej"
Biorąc pod uwagę to co wcześniej napisaliśmy i generalną naszą niechęć do Chińczyków postanowiliśmy w praktyce wypróbować słowa Jessiego.
Mnisi w Klasztorze Tashilhunpo
Rozdzieliliśmy się. Krzysiek poszedł pierwszy i wykorzystując zamieszanie przy bramce wślizgnął się do środka. Aga szła trochę z tyłu i tak jak przewidział Jessie, daleko przed głównym wejściem została namierzona przez mnichów. Bez biletu wstępu się nie obeszło. Tak czy inaczej 55Y w kieszeni. Ale bez względu na cenę, klasztor jest wart odwiedzenia i to nawet bardzo. Ogromny obszar zajmują różnego rodzaju zabudowania klasztorne a pośród nich stoją trzy wielkie budynki z dachami - ponoć - ze szczerego złota. W nich znajdują się najważniejsze wizerunki bóstw klasztoru. Celowo wybraliśmy się w porze przerwy obiadowej by w wolnym od turystów klasztorze móc spokojnie podglądać obrzędy mnichów. Zostaliśmy tam do późnego popołudnia kiedy to bramy klasztoru ponownie zostają otwarte dla zwiedzających jak i dla wiernych. Z zaciekawieniem obserwowaliśmy jak fala pielgrzymów, niczym w amoku zalewa klasztorne kaplice ofiarując masło z mleka jaka i bijąc pokłony. Piękny spektakl. Wybraliśmy się także na korę dookoła klasztoru podążając ścieżką wyznaczoną przez setki modlitewnych młynków.
Pod Everest
Trzy lata temu, będąc w Nepalu oglądaliśmy południową ścianę Mt. Everest. Bardzo chcieliśmy tym razem zobaczyć jego północną ścianę, tym bardziej, że relatywnie łatwo jest dostać się samochodem do Klasztoru Rongphu i bazy pod najwyższą górą świata.
Buty pozostawione przez mnichów
Po drodze pragnęliśmy odwiedzić także i wspomnianą wcześniej Sakyę. Na obydwa te miejsca potrzebny jest oddzielny permit. Uznaliśmy, że bez niego się nie obejdzie bo podróżując indywidualnie, bez wynajętego jeepa nie uda się uniknąć kontroli. Udaliśmy się zatem do PSB. Tam uprzejmie nam powiedziano, że PSB wystawia tylko permity dla zorganizowanych grup i mamy się udać do FIT - agencji turystycznej która wystawia indywidualne permity. Nie było łatwo spotkać się z przedstawicielem FIT ale ostatecznie się udało umówić telefonicznie na spotkanie. I co nam powiedział owy przedstawiciel? Ano że permit wystawi nam od ręki ale kosztuje on 100Y od osoby. Dlaczego? - zapytaliśmy zaskoczeni. Przecież każdy permit w Tybecie kosztuje 50Y. A dlatego że 50Y jest odprowadzane do PSB a pozostałe 50Y to prowizja agencji. Przecież to zdzierstwo i wyłudzenie w majestacie prawa!!!. Postanowiliśmy jechać bez permitu. Udaliśmy się jeszcze na dworzec autobusowy by kupić bilet na autobus do New Tengrii (skąd planowaliśmy łapać stopa do bazy pod Everestem) a tam nam oznajmiono że bilet kosztuje 250Y ! Dość tego. Koniec sponsorowania Tybetu i Pekinu. Nie będą z naszych opłat budować kolejnych segmentów olimpijskiego basenu (ponoć astronomicznie drogiego) Everest to tylko góra, poczeka. Zadecydowaliśmy że jedziemy do Lhasy. Nie będzie więcej permitów, drogich przejazdów, zbędnych opłat i użerania z kierowcami stojąc na drodze nie wiadomo jak długo.
Budynek w tybetańskiej części miasta
Chiny są drogie ale Tybet jest koszmarnie drogi i co gorsza bez powodu, bo zdecydowanie nie jest wart aż takich pieniędzy.
Koniec końcow, Shigatse bardzo nam się podobało. Naszym zdaniem jest to numer dwa (po Gyantse) w Tybecie. Miasto ma jakąś przyjazną atmosferę, prawie taką jakiej się zwykło szukać w Tybecie. Ma chyba to czego oczekiwaliśmy po Lhasie a czego tam nie znaleźliśmy. Przede wszystkim w Shigatse znajduje się duża, tybetańska dzielnica w znacznej mierze zachowująca swój stary charakter. Do tego liczne bazary nie tylko ze świecidełkami dla turystów, tybetańskie restauracje z tybetańskimi potrawami i setki tybetańskich pielgrzymów z modlitewnymi młynkami w rękach sprawiają, że można w Shigatse zatrzymać się na parę dni.
Informacje praktyczne:
- sugerujemy nocleg w Hotelu Tenzin w tybetańskiej części miasta. Różnorodność pokoi, cena, miła obsługa, gorąca woda w prysznicach 24h/d, dwójki po 120Y to już bardzo, bardzo wysoki standard, dormy od 20Y na łóżko. Nie polecamy za to ich restauracji.
- autobusy do Lhasy odjeżdżają co godzinę - 50Y
- minivany do Gyantse odjeżdżają co pół godziny - 25Y
- wstęp do Klasztoru Tashilhunpo - 55Y, dodatkowe opłaty za robienie zdjęć w kaplicach
- PSB przedłuża wizę wyłącznie jeżeli udajesz się do Nepalu. W przeciwnym wypadku odsyła do Lhasy
- FIT znajduje się przy hotelu usytuowanym naprzeciw wejścia do klasztoru. Wystawia indywidualne permity na miasta w prefekturze Shigatse w tym na EBC - 100Y
- minibus do New Tingri - 250Y
- Shigatse jest miastem otwartym i do jego odwiedzenia nie wymagany jest permit