niedziela, 13 sie 2006 Pruszków,
Kaszgar, legendarne miejsce na jedwabnym szlaku. To tu spotykały się liczne karawany podróżujące przez piaski pustyń Gobi i Takla Makan by odpocząć, uzupełnić zapasy i ruszyć w dalszą drogę przez zdradliwe przełęcze gór Karakorum, Tien Shan czy Pamir. Kaszgaria była jednym z najbogatszych regionów tej części świata. Jej mieszkańcy zajmowali się handlem od ponad 1000 lat. To przez ich ziemie przechodziły towary z Chin, Indii, Persji, Rzymu, Rusi i dzisiejszego Bliskiego Wschodu. Nawet i dziś miasto jest jednym z najważniejszych ośrodków handlu w regionie. Położone niemal na końcu Chin, przy granicy z Kirgistanem, Kazachstanem, Tadżykistanem, Pakistanem i Afganistanem odgrywa bardzo ważną rolę.
Spóźniliśmy się...
Dotarliśmy tu z zupełnie innego kierunki niż pierwotnie planowaliśmy. To miało być nasze pierwsze miasto odwiedzone w Chinach po przyjeździe z Kazachstanu i Kirgistanu. Ponadto dotarliśmy tu z opóźnieniem, nie kilku dni ale co najmniej 300 lat. Mieliśmy duże oczekiwania względem Kaszgaru. To miało być miejsce gdzie klucząc w zaułkach mielibyśmy okazję zobaczyć choć cień dawnego życia na handlowym szlaku. A tu kolejne, szerokouliczne, chińskie miasto, z przemykającymi zielonymi taksówkami, naszpikowane kolorowymi galeriami handlowymi, firmowymi sklepami, czerwonymi i całkowicie nie pasującymi lampionami, całą masą chińskiej tandety w sklepach i jednym z największych w Chinach pomnikiem Mao.
A wspomniane zaułki? Owszem, są zamknięte w niewielkiej enklawie zwanej starym miastem. Coś jakby skansen czy relikt minionych dziejów umieszczony w samym centrum współczesnego miasta. Ale żeby nie było że narzekamy. Nie, wprost przeciwnie. Gdy spaceruje się uliczkami starego miasta i zapomni się, że bez względu w którą stronę się skręci to za 400 metrów wyjdzie się do chińskiej strefy to przez chwilę można się poczuć jakby czas się zatrzymał. W podupadających, glinianych domach z balkonikami i arkadami ludzie żyją nadal. Przed nimi, w warsztatach, w leniwej atmosferze pracują mężczyźni. Po ulicach przechadzają się miejscowe elegantki, biegają dzieciaki, przejeżdżają wózki z przeróżnymi towarami. Duża część kobiet ma całkowicie zasłonięte twarze ale i tak ubierają się dużo bardziej kolorowo niż te w Pakistanie - co nie znaczy że ładniej. I tylko zastanawiamy się czy przeobrażenie Kaszgaru w kolejne betonowe, nowoczesne chińskie miasto trzeba odbierać jako fakt pozytywny czy negatywny. A jeżeli negatywny to dla kogo. Dla turystów niewątpliwe jest to zjawisko negatywne. Nie to oczekują zobaczyć w tym legendarnym miejscu na ziemi ale z drugiej strony czy zmiana rozpadających się glinianych domów - bez względu jak dawne historie pamiętają - na ponoć lepsze chińskie domy z wielkiej płyty jest rzeczą złą dla Ujgurów.
Ale w tym miejscy należy postawić zasadnicze pytanie. Czy we wspomnianych domach mieszkają Ujgurzy czy też chińscy osadnicy z innych rejonów kraju&
Sunday Market
Ponoć nie można przybyć do Kaszgaru i nie zobaczyć niedzielnego targu który ma swoje korzenie setki lat temu. Raz w tygodniu zjeżdżają tu kupcy z całej okolicy a także handlarze z sąsiedniego Kirgistanu a czasem też z Tadżykistanu i Kazachstanu. My ośmielamy się twierdzić, że można być w Kaszgarze i niedzielny targ pominąć. Zapewne niegdyś było to miejsce fascynujące, gdzie z rąk do rąk przechodziły jedwabie, dywany przyprawy, broń i inne dobra jedwabnego szlaku ale teraz wszystko to zostało wyparte przez masowo produkowaną, chińską tandetę w postaci kolorowych ubrań, materiałów, butów i tylko gdzie niegdzie zobaczyć można stragan z przyprawami, instrumentami muzycznymi i rzeczami bardziej kojarzącymi się z tą częścią świata. Ale w każdą niedzielę jest coś co naprawdę warto zobaczyć w tym mieście. Jest to targ zwierzęcy. Absolutnie fascynujące miejsce. Jednego tylko dnia swoich właścicieli zmieniają setki lub nawet tysiące sztuk owiec, kóz, osłów, koni i bydła. Setki sprzedawców i kupujących kręci się w tumanach wzbudzanego kurzu. Jedni sprawdzają uzębienie koni, inni podnosząc do góry owce sprawdzają ich wagę, jeszcze inni głośno negocjują ceny a jeszcze inni zwyczajnie korzystają z usług golibrody ścinającego włosy brzytwą bez użycia dodatkowych sprzętów. Prawdopodobnie wygląd tego targu nie zmienił się od lat. I jest to bez wątpienia wydarzenie które trzeba zobaczyć w Kaszgarze.
Co kupiliście będąc w Kaszgarze.
Jesteśmy pewni, że wcześniej czy później ktoś nas o to zapyta po powrocie do Polski spodziewając się że odpowiemy że kupiliśmy przyprawy, jedwabie czy dywany. Nic bardziej błędnego. Otóż w trosce o ciepłotę naszych ciał w czasie przeprawy przez późnojesienny Tybet zakupiliśmy sobie na niedzielnym targu dwie pary, ciepłych, w połowie syntetycznych& kalesonów. Jedne paskudnie różowe czy raczej "łosoś z mlekiem" a drugie paskudnie niebieskie. Te niebieskie mają wycięcie z przodu jak na niebieskie kalesony przystało a różowe wycięcia takiego nie mają jak to na kobiece kalesony przystało. I niech ktoś teraz powie że to nie oryginalny zakup...
Informacje praktyczne:
- nocleg w hotelu - od 20Y za dorm bez Å‚azienki, od 30Y za dorm z Å‚azienkÄ…
- przejazd taksówką po mieście - 5Y
- przejazd taksówką poza miasto (targ zwierzęcy, lotnisko, stacja kolejowa) - 10Y
- wstęp do starego miasta - 10Y ale do tej pory nie wiemy po co płacić i kto płaci.?
- jedna para kalesonów - 10Y :)