lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
Manama  
Flaga KataruBahrajnźródło: Stock.XCHNG
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
czytasz blog:

Kazachstan-Kirgizja



 cze
2017

Astana-Kazachstan

1 2 0  
  Astana, Kazachstan, prowincja Astana Qalasy

Nie byłem pewien czy zważywszy na początek nowego dnia jem śniadanie, czy raczej spóźnioną kolację. Byłem zbyt głodny, żeby tracić czas na tego typu rozważania. Błyskawicznie uporałem się z sałatką z tuńczyka i makaronu. Przegryzając ją bułką z masłem dobrałem się do dania głównego na które składało się miniaturka piersi z kurczaka (a może wróbla?) w sosie musztardowym, gnocchni i brukselki oraz marcheweczek wykopanych chyba w ogródku domku dla lalek. Deser stanowił kawałek szarlotki. Stewardesa serwująca napoje zignorowała moją prośbę o butelkę czerwonego wytrawnego wina i cedząc: ?Proszę bardzo? podała mi plastikowy kubek. Wybudzony na czas posiłku przyjaciel zjadł co podano i ponownie zapadł w sen. Mój zegarek wskazywał czterdzieści cztery minuty po północy a za oknami po lewej stronie różowiała poświata budzącego się dnia. Z prawej strony nadal panowały egipskie ciemności z czego wywnioskowałem, że lecimy na południe a nie na wschód jak zakładałem. Tuż przed trzecią polskiego czasu załoga poinformowała o podchodzeniu do lądowania. Za oknami było już całkowicie jasno. Dopiłem sok, który zostałem uraczony przez stewardesę. W Astanie było jedenaście stopni i dochodziła siódma rano. Za oknami, jak okiem sięgnąć, żółto-zielony step z licznymi bajorami, w których odbijało się modre niebo. Kilkanaście minut później dokołowaliśmy do budynku i wysiedliśmy z samolotu. Byliśmy w Kazachstanie! Podczas odprawy paszportowej dostaliśmy druk rejestracji opatrzony dwoma pieczątkami, które miały nam zapewnić swobodę poruszania. Bagaże wypadły z takim impetem, że z niepokojem rozwiązałem worek i wyjąłem plecak. Nic wewnątrz nie ciekło ani nie chrzęściło, co przyjąłem z ulgą, bo wbrew przepisom przemyciłem półtorej litra paliwa i kilka delikatnych drobiazgów, których nie zdążyłem przełożyć do bagażu podręcznego w Warszawie. Znalezienie kantoru nie przedstawiało większego problemu, choć nie było to równoznaczne z dokonaniem transakcji. Pomieszczenie wyglądało na pozbawione jakiejkolwiek obsługi. Sprawdziłem godziny otwarcia wywieszone na szybie. Powinien być otwarty, z resztą na taki wyglądał tyle, że bez kasjerki. Postaliśmy chwilę i dopiero wówczas zauważyłem na fotelu zwiniętą jak kot postać. Po delikatnym puknięciu w szybę dziewczyna jedynie zmieniła pozycję. Po kolejnych, już nieco głośniejszych, leniwie otworzyła jedno oko, potem drugie. Jak w zwolnionym filmie rozwinęła swoje dość korpulentne ciało i usiadła. Ponownie spojrzała w moją stronę i z lekką irytacją na twarzy, bez zbędnych słów, zabrała stu dolarowy banknot i wyłożyła kilkanaście różnokolorowych banknotów. Po ich przeliczeniu okazało się, iż mamy trzydzieści tysięcy, osiemdziesiąt tenge. W informacji zapytałem o sposób dotarcia do hostelu, w którym zarezerwowałem jeden nocleg. Wydruk rezerwacji z adresem nie tylko nie ułatwił sprawy a wręcz odniosłem wrażenie, że wprawił cały zespół w zakłopotanie. Przeszukiwanie map niczego nie wniosło. Przy pomocy smartfonu jeden z chłopaków ustalił dzielnicę i polecił wsiąść do autobusu numer dziesięć. Właścicielka Silk Way Hostel, w jednym z maili, wymieniła ?czwórkę? lecz jej listy były pełne niejasności więc i tą informację potraktowałem jako niepewną. Przeszliśmy parking i podążając za przejeżdżającymi autobusami, nieco na około, dotarliśmy do przystanku. Widok chłopaka z informacji lotniskowej biegnącego w naszą stronę trochę mnie zdziwił. W pierwszej chwili pomyślałem, że coś zastawiliśmy, on jednak pobiegł za nami, żeby powiedzieć, iż ?pięćsetka? będzie lepsza. Czekając na odjazd, pokazałem kierowcy kartkę z adresem, prosząc żeby wskazał nam przystanek na którym powinniśmy wysiąść. Autobus przejechał kilkukilometrowy odcinek pustej przestrzeni i wjechał do miasta. Szybko minęliśmy odcinek z niską, acz luksusową zabudową i pojawiły się dziwne w formie i kolorze, bardzo nowoczesne budowle. Na jednym z przystanków kierowca zagadnął dwóch młodych ludzi. Odniosłem wrażenie, że rozmawiają o nas. Chłopcy szukali czegoś w smartfonach spoglądając na nas ukradkiem, lecz na kolejnym przystanku wysiedli. Kawałek dalej kierowca kiwnął na nas. Przed wyjściem wskazał na duży kompleks budynków po drugiej stronie ulicy i powiedział, iż tam mamy szukać. Było to trochę dziwne, budynki na pierwszy rzut oka wyglądały na uniwersytet lub centrum konferencyjne, no ale byliśmy w Azji. W poszukiwaniu kładki nad ruchliwą ulicą zagadnęliśmy policjanta. Mundurowy szczerze przyznał, że nie ma pojęcia, gdzie jest ten hostel. Idąc dalej, przed zespołem rządowych budynków, natknęliśmy się na uzbrojony patrol. Chłopak, którego zagadnęliśmy też nigdy nie słyszał, ani o hostelu, ani też o ulicy na której miał się mieścić. Wyjął jednak komórkę i po dłuższym przeglądaniu map i rozmowie z właścicielką hostelu, ze strapioną miną powiedział, iż to bardzo daleko i powinniśmy wynająć taksówkę. Poprosiliśmy, żeby wytłumaczył nam jak iść bo mamy sporo czasu i mało pieniędzy. Przespacerujemy i przy okazji pooglądamy miasto. Nie był przekonany, co do tego pomysłu, lecz na planie targów Expo 2017 naszkicował trasę i nie tylko pokazał nam jak dostać się na most, ale nawet spory kawałek nam towarzyszył. Po drodze dowiedzieliśmy się, że ochraniają siedzibę prezydenta. Kiedy wymieniliśmy Kirgizję, jako kolejny kraj na planie podróży, pochwalił się kirgiskimi korzeniami ze strony matki. Na pożegnanie uścisnęliśmy sobie dłonie, życząc sobie na wzajem zdrowia i powodzenia. Przeciskając się pomiędzy ciasno stojącymi samochodami musiałem zginać lusterka. Niechcący uruchomiłem alarm w jednym z nich. Idący naprzeciw mnie mężczyzna zrobił srogą minę i podchodząc powiedział: ?Słama`sia!? Zanim zdążyłem zaoponować uśmiechnął się szeroko. Żartowniś ? pomyślałem zadowolony z takiego obrotu sprawy. Poklepałem go po ramionach mówiąc: ?No, no! Szutnik z tjebja a ja uże ispgał`sja?. Na most weszliśmy po betonowych schodach. Na górze wiało, lecz widok był godny uwiecznienia. Pałac prezydencji godny Wielkiego Chana. Wysokościowce ze złotymi i turkusowymi elewacjami. Pod nami płynęła szeroka rzeka z ładnie zagospodarowanymi brzegami. Ten, ku któremu zdążaliśmy, wyglądał jak park z niskimi drzewami, ścieżkami rowerowymi i ławkami. W oddali wyrastała całą dzielnica. Najwyraźniej nadal ją rozbudowywano, bo nad budynkami pochylały się kratownice dźwigów. Przeszliśmy most i idąc zgodnie z naszkicowanym planem wypatrywaliśmy reprezentacyjnego meczetu. Plecaki ciążyły nam co raz bardziej. Z niepokojem myślałem jak to będzie na szlaku, skoro tak boleśnie odczuwamy grawitację idąc po chodniku. Z lewej strony dostrzegliśmy ambasadę amerykańską, która miała poprzedzać ?Meczet Sułtana?. Istotnie, wkrótce nad budynkami dostrzegliśmy szczyty minaretów. Jeszcze kilka minut marszu i zobaczyliśmy obszerny plac a na nim utrzymany w bieli meczet ?Chazriet Sultan?. Gdybym nie wiedział wcześniej, że podobnie jak reszta reprezentacyjnych budynków miasta, powstał współcześnie, mógłbym go uznać za pięknie odrestaurowany zabytek. Klasyczna forma, monumentalizm, dostojność kierowały myśli w stronę ?Błękitnego Meczetu? w Stambule. Zapewne to porównanie jest znacznie na wyrost, lecz pierwsze skojarzenie właśnie było takie. Pomimo niekorzystnego światła zrobiliśmy trochę zdjęć, starając się zmieścić w kadrze olbrzymią budowlę. Podczas kręcenia się przed meczetem podszedł do nas dwudziestokilkulatek i zagadnął po angielsku. Powiedział kilka zdań na temat budowli, po czym zapytał skąd jesteśmy. Najwyraźniej miał ochotę porozmawiać. Towarzyszył nam do przedsionka, gdzie usłużnie wskazał miejsce na buty. Wewnątrz nalał z dystrybutora wodę do plastikowych kubków i podał nam. Było to miłe, lecz zastanawialiśmy się czy to przejaw życzliwości czy może kierują nim jakieś inne pobudki. Wstyd mi teraz, doświadczenie jednak nakazywało zachowanie umiaru w korzystaniu z takich okazji. Chłopak nie był nachalny. Trzymał się na dystans, choć gdziekolwiek szliśmy był w zasięgu wzroku.

    WnÄ™trze meczetu jest równie stonowane jak zewnÄ™trzna bryÅ‚a budynku. Wszystko utrzymane w bÅ‚Ä™kitnej tonacji z wyważonÄ…, niemal subtelnÄ… ornamentykÄ…. W zestawieniu z nachalnÄ… formÄ… centrum miasta wypadaÅ‚ bardzo dobrze. ChÅ‚odne, zacienione wnÄ™trze zachÄ™caÅ‚o do pozostania w nim jak najdÅ‚użej, jednak nadal nie wiedzieliÅ›my jak dotrzeć do hostelu. Kiedy nasz nowy znajomy ponownie znalazÅ‚ siÄ™ w zasiÄ™gu gÅ‚osu zapytaÅ‚em go czy zna tÄ… dzielnicÄ™. OdparÅ‚, że mieszka w pobliżu. PokazaÅ‚em mu druk rezerwacji i zapytaÅ‚em czy wie, jak tam dotrzeć. Podobnie jak jego poprzednicy siÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni po telefon. DostrzegÅ‚em wahanie w jego twarzy, lecz odparÅ‚, że może nas tam zaprowadzić. Kiedy pomagaÅ‚ nam zaÅ‚ożyć plecaki stwierdziÅ‚, że sÄ… strasznie ciężkie i zaproponowaÅ‚, że pomoże nieść. PodziÄ™kowaliÅ›my, przekonujÄ…c go, iż Å›wietnie sobie radzimy. MaszerujÄ…c chodnikiem wzdÅ‚uż głównej ulicy rozmawialiÅ›my trochÄ™ wypytujÄ…c o to czym siÄ™ zajmuje, skÄ…d pochodzi, po co przyszedÅ‚ do meczetu. OdpowiadaÅ‚ chÄ™tnie, choć jego angielski nie byÅ‚ najlepszy. Mieszka w AÅ‚matach. W Astanie studiuje. WÅ‚aÅ›nie skoÅ„czyÅ‚ sesjÄ™, lecz zostaÅ‚, ponieważ na wakacjach dodatkowo studiuje jÄ™zyk arabski. Po półgodzinnym, intensywnym marszu zapytaliÅ›my, czy to daleko. OdparÅ‚, że nie tyle tylko, że i po wyjÅ›ciu z meczetu miaÅ‚o być ?niedaleko?. Z głównej drogi weszliÅ›my jednak miÄ™dzy bloki, z czego wywnioskowaÅ‚em, iż jesteÅ›my na miejscu, a szukamy już konkretnego budynku. Problem polegaÅ‚ jednak na braku jakiegokolwiek oznakowania. Osiedlowe uliczki pozbawione byÅ‚y informacji o nazwie a na budynkach nie zauważyÅ‚em żadnej numeracji. PrzemierzaliÅ›my kolejne kwartaÅ‚y, nasz przewodnik pytaÅ‚ przechodniów, robotników budowlanych, kierowców taksówek. Wszystko bez widocznego efektu. ByÅ‚em rozdarty wewnÄ™trznie. Å»al mi byÅ‚o chÅ‚opaka, który traciÅ‚ czas i siÅ‚y a z drugiej strony, jeÅ›li on miaÅ‚ problem ze znalezieniem adresu, to jakie my mielibyÅ›my szanse pozbawieni jego pomocy? ZastanawiaÅ‚em siÄ™ dlaczego nie zadzwoni i nie zapyta wÅ‚aÅ›cicielki hostelu o szczegóły. Przy kolejnym niepowodzeniu zapytaÅ‚em go o to. Nic nie odpowiedziaÅ‚, ale zwróciÅ‚ siÄ™ do przechodzÄ…cego obok chÅ‚opaka i korzystajÄ…c z jego telefonu dÅ‚uższÄ… chwilÄ™ rozmawiaÅ‚. Kiedy skoÅ„czyÅ‚, wskazaÅ‚ na budynek z czerwonej cegÅ‚y, z biaÅ‚ymi balkonami i powiedziaÅ‚ ?to gdzieÅ› tam?. ?Tam? jednak też nie znaleźliÅ›my hostelu, za to zobaczyliÅ›my wiÄ™cej budynków speÅ‚niajÄ…cych te kryteria. ZaczÄ…Å‚em wÄ…tpić w celowość dalszych poszukiwaÅ„ i wówczas, nie wiem czym kierowany, student pomaszerowaÅ‚ wprost do budynku, który znaÅ‚em z kiepskiej fotografii z oferty. ZwykÅ‚y, kilkunastopiÄ™trowy blok. Stalowe drzwi bez szyb, brak jakichkolwiek oznakowaÅ„, tablic czy informacji. ChÅ‚opak nacisnÄ…Å‚ przycisk domofonu. ZabrzÄ™czaÅ‚ elektromagnes i drzwi uchyliÅ‚y siÄ™ przed nami. Na półpiÄ™trze znaleźliÅ›my windÄ™, lecz kiedy nadjechaÅ‚a, byÅ‚o w niej zbyt maÅ‚o miejsca dla nas wszystkich. PoczekaliÅ›my chwilÄ™ i Å›ciskajÄ…c siÄ™ w maleÅ„kim wnÄ™trzu wjechaliÅ›my na dziesiÄ…te piÄ™tro. Nasz przewodnik bez cienia wahania zastukaÅ‚ do brÄ…zowych, nieoznakowanych drzwi i nie czekajÄ…c na zaproszenie wszedÅ‚ do Å›rodka. ZnaleźliÅ›my siÄ™ w typowym osiedlowym mieszkaniu. Z pokoju wyszÅ‚a mÅ‚oda, Å‚adna dziewczyna w wysokiej ciąży. PrzedstawiÅ‚em siÄ™ i powiedziaÅ‚em, iż tylko wytrwaÅ‚oÅ›ci tego czÅ‚owieka, tu wskazaÅ‚em na chÅ‚opaka, zawdziÄ™czamy możliwość spotkania. Dziewczyna podaÅ‚a mi rÄ™kÄ™ i jednoczeÅ›nie powiedziaÅ‚a coÅ› do stojÄ…cego obok chÅ‚opaka. OkazaÅ‚o siÄ™, iż nasza gospodyni nie zna angielskiego. PowtórzyÅ‚em to samo po rosyjsku, na co ona odparÅ‚a, że przecież od poczÄ…tku proponowaÅ‚a nam odbiór z lotniska. Nie byÅ‚ to najlepszy moment na rozważanie tej kwestii. PodziÄ™kowaliÅ›my wylewnie przewodnikowi co on skwitowaÅ‚ stwierdzeniem, że zrobiÅ‚ to z przyjemnoÅ›ciÄ… i wyszedÅ‚. ZostaliÅ›my w przedpokoju nie wiedzÄ…c jak siÄ™ zachować. Z jednej strony, przynajmniej z zaÅ‚ożenia, byliÅ›my w hostelu. Z drugiej strony byÅ‚o to maÅ‚e, prywatne mieszkanie z ciężarnÄ… wÅ‚aÅ›cicielkÄ…. ZdjÄ™liÅ›my plecaki i buty. Dziewczyna wskazaÅ‚a nam sofÄ™ w pokoju z telewizorem. UsiedliÅ›my w milczeniu liczÄ…c na jakiÅ› gest, który pozwoli nam zorientować siÄ™ w zasadach tu obowiÄ…zujÄ…cych. Nic takiego nie nastÄ…piÅ‚o, wiÄ™c tÅ‚umaczÄ…c siÄ™ dÅ‚ugÄ… podróżą zapytaÅ‚em o Å‚azienkÄ™. Ajgul, tak przedstawiÅ‚a siÄ™ gospodyni, wskazaÅ‚a drzwi. ZaproponowaÅ‚em Witkowi, żeby skorzystaÅ‚ z niej pierwszy. WróciÅ‚ po chwili i powiedziaÅ‚, że to toaleta z maÅ‚Ä… umywalkÄ…. PrzerywajÄ…c niezrÄ™cznÄ… ciszÄ™ zapytaÅ‚em czy możemy zobaczyć nasz pokój. Ajgul wstaÅ‚a i zaprowadziÅ‚a nas korytarzykiem do drzwi, za którymi zobaczyliÅ›my maÅ‚y pokój. Tuż obok byÅ‚y przeszklone drzwi, najprawdopodobniej drugiej toalety. W pomieszczeniu staÅ‚y trzy podwójne, piÄ™trowe łóżka. Obok sześć wÄ…skich szafek, i deska do prasowania. Wystroju wnÄ™trza dopeÅ‚niaÅ‚o wiszÄ…ce na Å›cianie lustro. Wszystkie łóżka byÅ‚y posÅ‚ane Å›wieżą, wyglÄ…dajÄ…cÄ… na nieużywanÄ… poÅ›cielÄ…. Nie byÅ‚o na czym usiąść. RozpakowaliÅ›my plecaki na podÅ‚odze. Przyjaciel poszedÅ‚ sprawdzić czy w mijanej toalecie można siÄ™ bÄ™dzie umyć. WróciÅ‚ po chwili i konfidencjonalnie powiedziaÅ‚, że wewnÄ…trz ktoÅ› jest. WróciÅ‚, kiedy usÅ‚yszeliÅ›my otwierane i zamykane drzwi. Tym razem dÅ‚ugo nie wracaÅ‚, z czego wywnioskowaÅ‚em iż byÅ‚a to też Å‚azienka. WróciÅ‚ caÅ‚y mokry i bardzo zadowolony. Nie tylko siÄ™ wykÄ…paÅ‚, umyÅ‚ wÅ‚osy, lecz wypraÅ‚ bieliznÄ™. WygrzebaÅ‚em z plecaka sznurek i rozwiesiÅ‚em go pomiÄ™dzy łóżkami, tak ażeby można byÅ‚o powiesić na nim pranie. ZabraÅ‚em kosmetyczkÄ™ i poszedÅ‚em w Å›lady Witka. Zdecydowanie nie doceniamy zwykÅ‚ych czynnoÅ›ci, choćby takich jak mycie. MajÄ…c na co dzieÅ„ dostÄ™p do Å‚azienki, nie dostrzegamy pÅ‚ynÄ…cej z kranu ciepÅ‚ej wody i wszystkich wynikajÄ…cych z tego zjawiska przyjemnoÅ›ci. Tu, na innym kontynencie, w obcym mieszkaniu, po dobie bycia w drodze rozkoszowaÅ‚em siÄ™ tym banalnym zjawiskiem. Zmiana ubraÅ„, przepierka mogÅ‚y konkurować w tym momencie z każdÄ… innÄ… rozrywkÄ…. PostanowiliÅ›my zjeść coÅ› i pójść zobaczyć miasto. Przygotowanie posiÅ‚ku poszÅ‚o nam bÅ‚yskawicznie, ale kiedy jedliÅ›my, drobny deszczyk który popadywaÅ‚ przeszedÅ‚ w ulewÄ™ a potem burzÄ™ z piorunami. Z braku krzeseÅ‚ usadowiliÅ›my siÄ™ na łóżkach, co po chwili poskutkowaÅ‚o sennoÅ›ciÄ…. Przyjaciel pochrapywaÅ‚ miarowo, kiedy usiÅ‚owaÅ‚em uzupeÅ‚niać notatki,lecz po chwili i ja spaÅ‚em w najlepsze. ObudziliÅ›my siÄ™ późnym popoÅ‚udniem. Deszcz przestaÅ‚ padać, burza odchodziÅ‚a, rzucajÄ…c bezgÅ‚oÅ›nie piorunami. W pokoju obok ktoÅ› pokasÅ‚ywaÅ‚. Naszej gospodyni nigdzie nie byÅ‚o, ale w kuchni natknÄ™liÅ›my siÄ™ na starszego, jowialnego mężczyznÄ™. PomyÅ›laÅ‚em, że być może to jej ojciec, ale nie dopytywaÅ‚em o koligacje. PorozmawialiÅ›my chwilÄ™ a wychodzÄ…c uprzedziÅ‚em, iż możemy wrócić za dwie, trzy godziny.

   CaÅ‚e osiedle tonęło w wodzie. Olbrzymie kaÅ‚uże Å‚Ä…czyÅ‚y siÄ™ w rozlewiska. Przebicie siÄ™ do chodnika wymagaÅ‚o sporo cierpliwoÅ›ci i uwagi, żeby nie wylÄ…dować po kostki w brudnej wodzie. ZaskakujÄ…co Å‚atwo, zważywszy nasze problemy z dotarciem tutaj, zorientowaliÅ›my siÄ™ w topografii dzielnicy. PoczÄ…tkowo mieliÅ›my zamiar wrócić pod meczet, żeby go sfotografować po zmierzchu, ale idÄ…c ulicÄ… prostopadÅ‚Ä… do arterii przy której stoi ?Chazriet Sultan? zauważyÅ‚em pobÅ‚yskujÄ…ce w ostatnich promieniach sÅ‚oÅ„ca kopuÅ‚y. Przekonany, iż należą do innego meczetu namówiÅ‚em przyjaciela do zmiany planów. PomaszerowaliÅ›my na zachód. Czasami traciliÅ›my z oczu zÅ‚otÄ… poÅ›wiatÄ™, lecz wytrwale zmierzaliÅ›my w jej stronÄ™. Niestety, ciÄ…gle byÅ‚a daleko. Po pół godzinie wreszcie przybraÅ‚a bardziej realne ksztaÅ‚ty i wówczas okazaÅ‚o siÄ™, iż zmierzamy nie do meczetu a bardzo dużej cerkwi. Jak chyba wszystko w tym mieÅ›cie jest to caÅ‚kowicie nowy obiekt, siedziba zwierzchnika koÅ›cioÅ‚a prawosÅ‚awnego w Kazachstanie ? Sobór UspieÅ„ski. UsiedliÅ›my na Å‚awkach wewnÄ…trz dziedziÅ„ca i zmÄ™czeni podziwialiÅ›my zachód sÅ‚oÅ„ca, którego krwistoczerwone promienie lizaÅ‚y pokryte zÅ‚otem cebule kopuÅ‚. PrzedÅ‚użajÄ…ce siÄ™ milczenie przerwaÅ‚ Witek. WyjmujÄ…c z worka chleb i maÅ‚Ä… butelkÄ™ polskiej wódki oÅ›wiadczyÅ‚, że czas uczcić moje imieniny. ZapytaÅ‚em ubawiony czemu tego nie zrobiÅ‚ w mieszkaniu, na co on odparÅ‚, iż specjalna okazja wymaga specjalnej oprawy a ta jest w sam raz. ByÅ‚em zupeÅ‚nie innego zdania, lecz poddaÅ‚em siÄ™ bez walki. Jak dwaj menele, ukradkiem, chowajÄ…c butelkÄ™ w reklamówce wypiliÅ›my toast za powodzenie wyprawy, moje zdrowie, zdrowie fundatora i pokój na Å›wiecie. ZagryźliÅ›my lepioszkÄ… i pomaszerowaliÅ›my w kierunku ?Silk Way Hostel?. Na ?AÅ‚Å‚o?? wydobywajÄ…ce siÄ™ z domofonu, zakÅ‚adajÄ…c iż rozmawiam ze starszym panem, z którym widzieliÅ›my siÄ™ wychodzÄ…c odparÅ‚em: ?To my, Polacy?. W kuchni jednak zastaliÅ›my zupeÅ‚nie nieznanego nam, mÅ‚odego mężczyznÄ™. Nie wiedziaÅ‚em kim on jest i czy on wie, kim my jesteÅ›my. Jego kaszel rozwiaÅ‚ te dylematy. DomyÅ›liliÅ›my siÄ™, iż to ta, tajemnicza postać okupujÄ…ca Å‚azienkÄ™ i kichajÄ…ca za Å›cianÄ…. Ajgul ani starszego pana nigdzie nie byÅ‚o widać. PoszliÅ›my do pokoju i chwilÄ™ później spaliÅ›my jak zabici

 


Odległość pokonana od ostatniego punktu (Bielsko-Biała, ): ok , mierzona w linii prostej.
Całkowity przebyty dystans to ok. .

 

Galeria (2)

 
  Astana, Kazachstan, prowincja Astana Qalasy
 
  • Opublikuj na:
 

Komentarze

 

Na mapie

 

Spis treści

1 1
1. Bielsko-Warszawa Bielsko-Biała,
Bielsko-Biała, Bielsko-Warszawa, Bielsko-Biała,
1 2
2. Astana-Kazachstan Astana, Kazachstan
Astana, Kazachstan Astana-Kazachstan, Astana, Kazachstan
1 1
3. PociÄ…g (Astana-AÅ‚maty) AÅ‚maty, Kazachstan
AÅ‚maty, Kazachstan PociÄ…g (Astana-AÅ‚maty), AÅ‚maty, Kazachstan
1 1
4. Ałmaty-Kanion Szaryński Kokpek, Kazachstan
Kokpek, Kazachstan Ałmaty-Kanion Szaryński, Kokpek, Kazachstan
1
5. Kanion Szaryński - Saty Saty, Kazachstan
Saty, Kazachstan Kanion Szaryński - Saty, Saty, Kazachstan
1 1
6. KOLSAI Gora Saty, Kazachstan
Gora Saty, Kazachstan KOLSAI, Gora Saty, Kazachstan
1 1
7. Kolsai Gora Saty, Kazachstan
Gora Saty, Kazachstan Kolsai, Gora Saty, Kazachstan
1 1
8. Kaindy II Gora Saty, Kazachstan
Gora Saty, Kazachstan Kaindy II, Gora Saty, Kazachstan
1 1
9. Saty po raz wtóry Saty, Kazachstan
Saty, Kazachstan Saty po raz wtóry, Saty, Kazachstan
1 1
10. Saty-Kolsai-Kegen Kegen, Kazachstan
Kegen, Kazachstan Saty-Kolsai-Kegen, Kegen, Kazachstan
1
11. Kegen-Karakol (Przewalsk) Karakoł, Kirgistan
Karakoł, Kirgistan Kegen-Karakol (Przewalsk), Karakoł, Kirgistan
1
12. Karakol-Dżety-Ozyk Zhetyoguz, Kirgistan
Zhetyoguz, Kirgistan Karakol-Dżety-Ozyk, Zhetyoguz, Kirgistan
1 1
13. Tienszan (gdzieś powyżej Dżety-Ozyk) Zhetyoguz, Kirgistan
Zhetyoguz, Kirgistan Tienszan (gdzieś powyżej Dżety-Ozyk), Zhetyoguz, Kirgistan
1 1
14. Tienszan-Biszkek Biszkek, Kirgistan
Biszkek, Kirgistan Tienszan-Biszkek, Biszkek, Kirgistan
1 1
15. Biszkek-Osh_Ozgen_Dżalalabad Dżalalabad, Kirgistan
Dżalalabad, Kirgistan Biszkek-Osh_Ozgen_Dżalalabad, Dżalalabad, Kirgistan
1 1
16. Dżalalabad-Szu (Kazachstan) Chu, Kazachstan
Chu, Kazachstan Dżalalabad-Szu (Kazachstan), Chu, Kazachstan
1 1
17. Shu-AÅ‚tyn-Emel Altynemel, Kazachstan
Altynemel, Kazachstan Shu-AÅ‚tyn-Emel, Altynemel, Kazachstan
1 1
18. Sary-Ozk-AÅ‚maty AÅ‚maty, Kazachstan
AÅ‚maty, Kazachstan Sary-Ozk-AÅ‚maty, AÅ‚maty, Kazachstan
1 1
19. Ałmaty-Karaganda-Bałchasz Aktau, Kazachstan
Aktau, Kazachstan Ałmaty-Karaganda-Bałchasz, Aktau, Kazachstan
1 1
20. Baktau-Ata-Tract Aktau, Kazachstan
Aktau, Kazachstan Baktau-Ata-Tract, Aktau, Kazachstan
1 1
21. Bektau-Ata - Karaganda Karagandy, Kazachstan
Karagandy, Kazachstan Bektau-Ata - Karaganda, Karagandy, Kazachstan
1 1
22. Karaganda-Astana-Warszawa-Bielsko Astana, Kazachstan
Astana, Kazachstan Karaganda-Astana-Warszawa-Bielsko, Astana, Kazachstan
1 3
23. Posłowie Warszawa,
Warszawa, Posłowie, Warszawa,

Na skróty

Podsumowanie

ostatni wpis:  ()
pierwszy wpis:  ()
  
liczba tekstów:23
liczba zdjęć:23
liczba komentarzy:0
odwiedzone kraje:3
odwiedzone miejscowości:16

Uczestnicy

strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2024 transazja.pl

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone