lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
Islamabad  
Wiszący most nad HunząPassu, Pakistanfoto: Krzysztof Stępieńźródło: transazja.pl
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
czytasz blog:

Kazachstan-Kirgizja



 cze
2017

Tienszan (gdzieś powyżej Dżety-Ozyk)

1 1 0  
  Zhetyoguz, Kirgistan, prowincja Ysyk-Köl

   Rankiem, odchylajÄ…c kompletnie mokre poÅ‚y tropiku, stwierdziliÅ›my, że otoczenie namiotu przypomina bajkowÄ… scenografiÄ™: fantastycznie zarysowane góry odcinaÅ‚y siÄ™ od ultramarynowego nieba. CiÄ…gle jeszcze ocieniona część lasu, gÅ‚Ä™bokÄ… zieleniÄ…, wcinaÅ‚a siÄ™ w jaskrawÄ…, jasnÄ… zieleÅ„ Å‚Ä…ki, na której gÄ™sto rozrzucone gÅ‚azy ciÄ…gnęły za sobÄ… dÅ‚ugie cienie. W czasie przygotowywania i jedzenia Å›niadania mokre części namiotu wyschÅ‚y, wiÄ™c nie tracÄ…c czasu pomaszerowaliÅ›my dalej. SchodzÄ…c z piÄ…tego mostu, ze zdziwieniem dostrzegliÅ›my kontener z napisem ?POLICJA? a obecność kilku umundurowanych funkcjonariuszy dowodziÅ‚a, że to nie przypadek ani pomyÅ‚ka. WeszliÅ›my na skrÄ™cajÄ…cy w prawo szlak i liczÄ…c na rychÅ‚e dotarcie do celu pomaszerowaliÅ›my dalej. Widok jurty z rozwieszonym praniem zasugerowaÅ‚ nam wybór kierunku. MijajÄ…c jÄ… dotarliÅ›my do szerokiego brodu. Jest to zapewne jeden z licznych dopÅ‚ywów rzeki, która towarzyszyÅ‚a nam poprzedniego dnia. Zdecydowanie pÅ‚ytszy i wolniejszy, nie mniej jednak pokonanie go ?suchÄ… stopÄ…? nie byÅ‚o możliwe. Każdy z nas wybraÅ‚ inny sposób sforsowania przeszkody. Ja zdjÄ…Å‚em buty, skarpety. Witek uznaÅ‚ to za zbÄ™dne. Efekt byÅ‚ taki sam, stanÄ™liÅ›my po drugiej stronie, z tym, że ja w suchym obuwiu. Polana, na którÄ… wyszliÅ›my z jaru pokryta byÅ‚a licznymi jurtami. Wokół nich krÄ™ciÅ‚o siÄ™ sporo ludzi. Jedni krzÄ…tali siÄ™ przygotowujÄ…c posiÅ‚ki, inni spacerowali lub rozmawiali w grupach. Kilkunastoletni chÅ‚opcy, kiedy zapytaliÅ›my o wodospad, zaoferowali nam konie. OdmówiliÅ›my uprzejmie i zaczÄ™liÅ›my wspinaczkÄ™ na strome zbocze. Po drodze minÄ™liÅ›my grupÄ™ KoreaÅ„czyków, a chwilÄ™ później, ze sÅ‚onecznej, rozlegÅ‚ej polany, weszliÅ›my w gÅ‚Ä™boki, chÅ‚odny cieÅ„ gÄ™stego lasu. Najpierw zza drzew usÅ‚yszeliÅ›my plusk, a kilka metrów dalej zobaczyliÅ›my skalnÄ… Å›cianÄ™, z której biaÅ‚Ä… strugÄ…, spadaÅ‚a woda. Gdyby widoczny przed nami wodospad byÅ‚ jedynym celem tej wÄ™drówki, pewnie byÅ‚bym lekko rozczarowany. Nie byÅ‚ ani bardzo wysoki, ani też nie wyróżniaÅ‚ siÄ™ w jakiÅ› szczególny sposób spoÅ›ród tych, które wczeÅ›niej widziaÅ‚em. TrafiliÅ›my tu jednak niejako przy okazji, wiÄ™c po zrobieniu kilku zdjęć, wróciliÅ›my na szlak. Ze skarpy, na którÄ… z takim trudem wdrapaliÅ›my siÄ™, dostrzegliÅ›my kilku mężczyzn za ostatniÄ… jurtÄ…. Pochylali siÄ™ nad jakimÅ› zmiÄ™tym futrem. Mokry bÅ‚am okazaÅ‚ siÄ™ być ćwiartowanym baranem. Przy rynnie, z której ciekÅ‚a źródlana woda, ktoÅ› pÅ‚ukaÅ‚ jelita, a pomiÄ™dzy jurtami kilkunastoletni chÅ‚opak rozpalaÅ‚ ogieÅ„ w archaicznym samowarze. MijajÄ…c to ?miejsce kaźni?, wyszliÅ›my wprost na licznÄ… grupÄ™ ludzi biesiadujÄ…cÄ… przy suto zastawionym kobiercu.

Zdając sobie sprawę z niezręczności sytuacji powiedzieliśmy: ?Dobroje utro? i starając się jak najszybciej obejść zgromadzonych, skręciliśmy w lewo. Uszliśmy jednak kilka metrów kiedy ktoś coś zawołał, a kiedy się zatrzymaliśmy, podeszła do nas dziewczynka z tacą wypełnioną pękatymi bułeczkami z ciasta smażonego w głębokim tłuszczu. Poczęstowaliśmy się i ukłonili teatralnie. Jeden z mężczyzn machnął zachęcająco w naszą stronę, więc zbliżyliśmy się i podziękowaliśmy za poczęstunek. Szkoda było stracić taką okazję na zrobienie zdjęć, zapytałem więc o pozwolenie. Wywołało to szerokie uśmiechy na twarzach, panie poprawiły włosy i wygładziły fałdy na sukienkach, a mężczyźni zastygli w bezruchu. Zrobiliśmy kilka ujęć i chcieliśmy się pożegnać, lecz biesiadnicy uznali to za dobry pretekst do nawiązania znajomości. Ścieśnili się, robiąc nam miejsce. Podano nam też miseczki z herbatą i zachęcono do częstowania się. Wszyscy siedzieli bez obuwia, więc i my, dość niezdarnie, pozbyliśmy się swojego. Byłem pewien, że w naszym przypadku, był to kiepski pomysł. Mieliśmy już za sobą kilka kilometrów marszu, więc skarpety nie pachniały fiołkami. Pozostało liczyć na korzystny kierunek i siłę wiatru, a po za tym zwyczaje gospodarzy bezwzględnie należało uszanować. Szybko dowiedzieliśmy się, iż wszyscy obecni są znajomymi z pracy w kopalni złota. Przyjechali na weekend i świętują w typowy dla Kirgizów sposób. Pierwszy toast wypiliśmy za przyjaźń między narodami. Z umiarem, próbowaliśmy podawanych nam specjałów i staraliśmy się odpowiadać na liczne pytania. Od początku dobra atmosfera stawała się jeszcze bardziej przyjazna. Żarty i rozmowy przybrały osobisty, frywolny charakter, do tego stopnia, że jedna z pań zadeklarowała gotowość zabrania nas do swego domu w niebudzącym wątpliwości charakterze. Przyjaciel, który przez cały czas taszczył w plecaku paczkę polskich czekolad przyniósł kilka z plecaka i dołożył do i tak bogato zastawionego ...dywanu. Wywołało to ogólny entuzjazm i wyrazy uznania. Nie sądzę, żeby zgromadzeni aż tak bardzo byli złaknieni słodyczy, mieli bowiem dość swoich, lecz doceniono chyba sam gest. Nie chcąc być gorszym, dołożyłem się rozdając kilkanaście gadżetów z godłem i nazwą kraju. To także zostało dobrze przyjęte i wywołało kolejne toasty. Z jednej strony przyjemnie spędzało się nam czas z sympatycznymi ludźmi, z drugiej trudno było nadużywać gościnności, więc wyczekawszy właściwego momentu, podziękowaliśmy wszystkim obecnym za gościnę i naprędce ubierając buty, zakładając plecaki, pożegnaliśmy zgromadzonych. Kilkukrotnie odwracaliśmy się schodząc w dół łąki i odmachiwaliśmy, reagując na nawoływania.


   WróciliÅ›my nad rzekÄ™ i utrzymujÄ…c kierunek marszu z poprzedniego dnia, wspinaliÅ›my siÄ™ co raz wyżej. Wczesnym popoÅ‚udniem dotarliÅ›my do urokliwej doliny. Na obszernej Å‚Ä…ce, poÅ‚ożonej pomiÄ™dzy rzekÄ… z prawej strony, a kamienistÄ… drogÄ… z lewej, staÅ‚a pojedyncza jurta, otwarta z jednej strony wiata oraz dwa maÅ‚e baraki-szopki. Z dosyć odlegÅ‚ej drogi trudno to byÅ‚o stwierdzić. Przy dymiÄ…cym piecu krzÄ…taÅ‚a siÄ™ jakaÅ› kobieta. Kiedy byliÅ›my na wysokoÅ›ci jurty, spomiÄ™dzy szopek wyszÅ‚a kilkunastoletnia dziewczynka i pomachaÅ‚a w naszÄ… stronÄ™ . OdmachaliÅ›my jej, nie zatrzymujÄ…c siÄ™ . ZauważyliÅ›my jednak, że ona zaczyna biec w naszÄ… stronÄ™. Zaintrygowani zatrzymaliÅ›my czekajÄ… aż siÄ™ zbliży. Dziewczynka o ciemnej karnacji i bardzo Å‚adnej buzi zatrzymaÅ‚a siÄ™ kilka metrów od nas i powiedziaÅ‚a, iż jej ciocia zaprasza na herbatÄ™.

 



   Herbata w chyba caÅ‚ej Azji odgrywa ważnÄ… rolÄ™, a takie zaproszenie, przynajmniej w Kirgizji, ma szersze, bardziej ogólne znaczenie. PodążajÄ…c za naszÄ… uroczÄ… przewodniczkÄ… zastanawialiÅ›my siÄ™, co w tym przypadku bÄ™dzie oznaczaÅ‚o. Zanim zdążyliÅ›my siÄ™ przywitać z kobietÄ…, stojÄ…cÄ… przy piecu wÅ‚asnej roboty, podbiegÅ‚o do nas jeszcze dwoje dzieci. Równie Å‚adna, choć mÅ‚odsza dziewczynka i chÅ‚opak wyglÄ…dajÄ…cy na osiem, dziewięć lat. CaÅ‚a trójka byÅ‚a umorusana, w mocno znoszonych ubraniach. Pomimo sÅ‚onecznej pogody wszystkie miaÅ‚y na nogach kalosze, a chÅ‚opczyk ubrany byÅ‚ jeszcze w kurtkÄ™ i krzywo naÅ‚ożonÄ…, weÅ‚nianÄ… czapkÄ™. PrzywitaliÅ›my siÄ™ z gospodyniÄ… o promiennym, szczerym uÅ›miechu. Kobieta zapytaÅ‚a dokÄ…d idziemy i nie czekajÄ…c na odpowiedź przestrzegÅ‚a nas przed burzÄ…. Nie bardzo wiedzieliÅ›my jak na to zareagować. Nad nami, po bÅ‚Ä™kitnym niebie, przepÅ‚ywaÅ‚y w Å›limaczym tempie biaÅ‚e obÅ‚oki. SÅ‚oÅ„ce rozgrzewaÅ‚o Å‚Ä…kÄ™ wzmacniajÄ…c intensywność zapachów rosnÄ…cych gÄ™sto ziół i efektów ich konsumpcji przez liczne krowy. Nic nie zapowiadaÅ‚o zmiany pogody. Nasza rozmówczyni wróciÅ‚a do przerwanych czynnoÅ›ci, mówiÄ…c, że piecze chleb. ZapomnieliÅ›my natychmiast o pogodzie i z zainteresowaniem przyglÄ…daliÅ›my siÄ™ temu procesowi. Beczka z wyciÄ™tym otworem, przez który widać byÅ‚o zaimprowizowane palenisko, stanowiÅ‚a główny element pieca i piekarnika zarazem. Od góry przykrywaÅ‚o jÄ… osmolone naczynie przypominajÄ…ce miednicÄ™. WÅ‚aÅ›nie tam kobieta wÅ‚ożyÅ‚a wielki placek o grubych brzegach i cieÅ„szym Å›rodku a nastÄ™pnie przykryÅ‚a pÅ‚askÄ… blachÄ…, na którÄ… wysypaÅ‚a pÅ‚onÄ…ce polana wyjÄ™te z paleniska. O herbacie, która byÅ‚a powodem naszej obecnoÅ›ci nikt wiÄ™cej nie wspominaÅ‚. Starsza dziewczynka gdzieÅ› zniknęła, ale mÅ‚odsze dzieci nie odstÄ™powaÅ‚y nas na krok. Nie bardzo wiedzÄ…c co robić, poddaliÅ›my siÄ™ ich inicjatywie. ChÅ‚opak byÅ‚ mrukliwy i zÅ‚oÅ›liwie zadziorny wobec dziewczynki. Ta z kolei gadaÅ‚a jak nakrÄ™cona. Szybko dowiedzieliÅ›my siÄ™, że obie z siostrÄ… sÄ… u wujostwa na dwumiesiÄ™cznych wakacjach. MieszkajÄ… w Biszkeku. Obie uczÄ… siÄ™ kilku jÄ™zyków: siostra angielskiego i chiÅ„skiego ona francuskiego. OczywiÅ›cie obie mówiÄ… sprawnie po rosyjsku czego nie można powiedzieć o ich kuzynie. To trochÄ™ tÅ‚umaczyÅ‚o mrukliwość i rozdrażnienie chÅ‚opaka, bo rozmawialiÅ›my z koniecznoÅ›ci w tym wÅ‚aÅ›nie jÄ™zyku. Dziewczynka zapytaÅ‚a czy widzieliÅ›my wodospad. PotwierdziliÅ›my myÅ›lÄ…c, iż ma na myÅ›li ten, nad którym byliÅ›my do poÅ‚udnia. Szybko jednak okazaÅ‚o siÄ™, że w pobliżu jest inny. PrzystaliÅ›my na propozycjÄ™ pokazania nam go i poprzedzani przez dzieci i psy poszliÅ›my w górÄ™ bardzo stromego wzgórza. Po drodze kuzyn dziewczynek zniknÄ…Å‚ nagle, ale chwilÄ™ później pojawiÅ‚ siÄ™ ponownie. MÅ‚odociana przewodniczka powiedziaÅ‚a, że poszedÅ‚ przepÄ™dzić niesforne krowy. W gÅ‚Ä™bokim jarze pÅ‚ynęła wÄ…skÄ… strugÄ… krystalicznie czysta woda. PoczÄ…tkowo pomyÅ›laÅ‚em o źródle, lecz chwilÄ™ później zobaczyÅ‚em skalnÄ… Å›cianÄ™ zamykajÄ…cÄ… jar a spomiÄ™dzy drzew, na jej zwieÅ„czeniu obficie wypÅ‚ywaÅ‚a woda i spadajÄ…c z kilku, może kilkunastu metrów, w wiÄ™kszej części swej objÄ™toÅ›ci znikaÅ‚a w niedużym oczku. Strumyk braÅ‚ swój poczÄ…tek wÅ‚aÅ›nie w tym miejscu, lecz byÅ‚o oczywistym, iż woda, która go tworzyÅ‚a byÅ‚a tylko niewielkÄ… częściÄ… tego, co spadaÅ‚o z góry. UsiÅ‚owaÅ‚em dowiedzieć siÄ™, co dzieje siÄ™ z resztÄ…, ale dziewczynka obojÄ™tnie wzruszyÅ‚a ramionami i powiedziaÅ‚a: ?Isczezajet?, jakby to byÅ‚o czymÅ› oczywistym. PoÅ‚aziliÅ›my chwilÄ™ po zwalonych, poroÅ›niÄ™tych grubym kożuchem mchów pniach. W miÄ™dzyczasie zrobiÅ‚o siÄ™ zimno. Nie tylko z powodu nadchodzÄ…cego wieczoru, ale i zmieniajÄ…cej siÄ™ pogody. Przenikliwy chłód potÄ™gowaÅ‚ wzmagajÄ…cy siÄ™ wiatr. Jeszcze przed wyjÅ›ciem nad wodospad ?gaduÅ‚a? zapytaÅ‚a mnie jaki mam telefon, a kiedy wyjÄ…Å‚em go żeby sprawdzić, bo nie pamiÄ™taÅ‚em marki, bez skrÄ™powania wyjęła go z mojej dÅ‚oni i uruchomiÅ‚a. ZastanawiaÅ‚em siÄ™ jak grzecznie odmówić podawania pinu,ale dziewczynka wcale o to nie poprosiÅ‚a a ja zapomniaÅ‚em o telefonie. WracajÄ…c przez wzgórze ?trzpiotka? pokazywaÅ‚a mi roÅ›liny, wypytywaÅ‚a o rodzinÄ™ i zdjÄ™cia ... z mojego telefonu dociekajÄ…c kogo przedstawiajÄ…. Nie wiem jak ?obeszÅ‚a? zabezpieczenie. BiegnÄ…c przed nami robiÅ‚a, zdjÄ™cia wszystkiemu, co wydaÅ‚o jej siÄ™ interesujÄ…ce. Nie to mnie jednak martwiÅ‚o. KartÄ™ miaÅ‚em pojemnÄ… a oczyszczenie jej nie stanowiÅ‚o problemu. Problem tkwiÅ‚ w zużyciu baterii, której nie byÅ‚o gdzie naÅ‚adować. Nie chcÄ…c psuć jej zabawy przebolaÅ‚em to, liczÄ…c na dwie zapasowe. W porywistym wietrze zaczÄ™liÅ›my rozstawiać namiot pomiÄ™dzy barakami, jednak kiedy gospodyni to zauważyÅ‚a zaproponowaÅ‚a, żebyÅ›my przenieÅ›li go do wiaty. ChÄ™tnie na to przystaliÅ›my. ZyskiwaliÅ›my w ten sposób osÅ‚onÄ™ z trzech stron oraz miÄ™kkÄ…, suchÄ… i ciepÅ‚Ä… podÅ‚ogÄ™, bowiem wiata wyÅ‚ożona byÅ‚a dywanami. Kiedy koÅ„czyliÅ›my, nad górami przewalaÅ‚y siÄ™ grube, atramentowe chmury, rozÅ›wietlane od wewnÄ…trz bÅ‚yskawicami. Wypowiedziane kilka godzin wczeÅ›niej, przy piÄ™knej pogodzie krótkie stwierdzenie: ?Budiet groza? materializowaÅ‚o siÄ™ piÄ™knym, acz groźnym zjawisku. Ariana, starsza z sióstr, przyszÅ‚a i powtórzyÅ‚a to, co nas sprowadziÅ‚o w to miejsce: ?Tetja prigÅ‚asiÅ‚a k`czaju?. PoszliÅ›my za niÄ… do jednego z baraków.


   ZdjÄ™liÅ›my buty i weszliÅ›my przez wÄ…skie drzwi. Mroczne wnÄ™trze rozÅ›wietlaÅ‚a jedna, sÅ‚aba żarówka, zasilana akumulatorem. Zaraz za drzwiami staÅ‚a miednica i dzbanek z wodÄ…, po drugiej stronie stara, żeliwna ?koza? promieniujÄ…ca ciepÅ‚em. W gÅ‚Ä™bi, wokół niskiego podwyższenia, siedziaÅ‚o dwóch mężczyzn (starszy, okoÅ‚o pięćdziesiÄ™cioletni i mÅ‚odszy, trzydziestokilkuletni) oraz dwójka mÅ‚odszych dzieci. Ariana podawaÅ‚a naczynia i jedzenie. Gospodarz wskazaÅ‚ mi miejsce obok siebie. Przyjaciel usiadÅ‚ naprzeciw. Siedzenie ?w kucki? dla nie przyzwyczajonych nie jest wygodne. W tym przypadku ciasnota pomieszczenia byÅ‚a elementem sprzyjajÄ…cym, bo można siÄ™ byÅ‚o oprzeć o Å›cianÄ™. Gospodarz rÄ™kÄ… naÅ‚ożyÅ‚ na mój talerz naleÅ›nik i zachÄ™ciÅ‚ do jedzenia. Na ?stole?staÅ‚y jeszcze miseczki z ciemnÄ… masÄ…, która okazaÅ‚a siÄ™ dżemem z jagód i sklarowanym masÅ‚em. Wokół byÅ‚ porwany na kawaÅ‚ki chleb. UgryzÅ‚em naleÅ›nik. W nadzieniu rozpoznaÅ‚em smak kapusty i czegoÅ›, co przypominaÅ‚o szczypiorek. Dopiero w Dżalalabadzie dowiedziaÅ‚em siÄ™, że byÅ‚ to zapewne ?dżusai? - szczypioroczosnek. Ariana wszystkim nalaÅ‚a do miseczek herbatÄ™. MÅ‚odszy mężczyzna jadÅ‚ w milczeniu, kobieta ani starsza z dziewczynek nawet nie usiadÅ‚y, dbajÄ…c jedynie o to, żebyÅ›my mieli peÅ‚ne czarki i talerze. Starszy mężczyzna zaspokoiÅ‚ pierwszy głód, a potem, przegryzajÄ…c chleb maczany w maÅ›le, zaczÄ…Å‚ rozmowÄ™, pytajÄ…c skÄ…d pochodzimy, ile mamy lat, gdzie już byliÅ›my i czy mamy w Polsce rodziny. MÅ‚odsze dzieci w tym czasie dokazywaÅ‚y, co chwilÄ™ strofowane przez starszych. ChÅ‚opak nalaÅ‚ do trzech wysokich kubków z zielonego szkÅ‚a coÅ›, co w pierwszej chwili wziÄ…Å‚em za kefir. Wszyscy, Å‚Ä…cznie z dziećmi, popijali z nich co jakiÅ› czas. Gospodarz, w trakcie dyskusji, zapytaÅ‚ czy nie chcemy kumysu. OdparÅ‚em, że jeszcze nie mieliÅ›my okazji, ale spróbujemy, na co on wskazaÅ‚ zielone kubki. MyÅ›laÅ‚em, że dostaniemy oddzielne naczynia, ale nic na to nie wskazywaÅ‚o, wiÄ™c siÄ™gnÄ…Å‚em po najbliższy. SpodziewaÅ‚em siÄ™ czegoÅ› ... zaskakujÄ…cego. PomijajÄ…c zasÅ‚yszane historie o sposobie przygotowania, nawet sam surowiec trÄ…ciÅ‚ oryginalnoÅ›ciÄ…, jednak w ustach poczuÅ‚em smak ...kefiru, który zbyt dÅ‚ugo przetrzymywano w lodówce. PrzegryzÅ‚em go chlebem. ChcÄ…c dowartoÅ›ciować gospodyniÄ™, pochwaliÅ‚em smak pieczywa, choć jak na pieczone kilka godzin wczeÅ›niej wydaÅ‚o mi siÄ™ trochÄ™ przesuszone. Kobieta uÅ›miechnęła siÄ™ i podaÅ‚a mi duży kawaÅ‚ placka. Ten byÅ‚ miÄ™kki i pachnÄ…cy drożdżami. OkazaÅ‚o siÄ™, że wczeÅ›niej dojadaliÅ›my lepioszkÄ™ z poprzedniego wypieku. Ponownie pochwaliÅ‚em jÄ…, tym razem zupeÅ‚nie szczerze. Rozmowa jakoÅ› pokierowana zostaÅ‚a na sprawy relacji rosyjsko-ukraiÅ„skie. OkazaÅ‚o siÄ™, że caÅ‚a ich wiedza na ten temat pochodzi z telewizji i jest bardzo tendencyjnie ukierunkowana przeciwko Ukrainie. Dosyć emocjonalnie usiÅ‚owaÅ‚em przedstawić mój punkt widzenia, ale szybko siÄ™ zorientowaÅ‚em, że budzi on raczej niechÄ™tne zdziwienie, wiÄ™c doszedÅ‚em do wniosku, że trzeba bÄ™dzie jakoÅ› zmienić temat. Niespodziewanie z pomocÄ… przyszÅ‚y mi dzieci. Gospodyni na pytanie męża, gdzie jest Ariana, powiedziaÅ‚a że pÅ‚acze, bo jej siostra celowo uderzyÅ‚a jÄ… drzwiami. Po namowach dziewczynka weszÅ‚a do pomieszczenia i przysiadÅ‚a siÄ™ do nas. CaÅ‚Ä… twarz miaÅ‚a mokrÄ… od Å‚ez. ByÅ‚o mi jej ogromnie żal, bo w przeciwieÅ„stwie do siostry pracowaÅ‚a na równi z ciotkÄ…. ChciaÅ‚em jÄ… jakoÅ› pocieszyć, ale nie wiedziaÅ‚em jak, ani też czy powinienem wtrÄ…cać siÄ™ do spraw rodzinnych. Czas pÅ‚ynÄ…Å‚. Gospodarze jakby czekali, aż damy sygnaÅ‚ do zakoÅ„czenia kolacji. Bez zbÄ™dnych słów porozumiaÅ‚em siÄ™ z przyjacielem i oÅ›wiadczyÅ‚em, że jesteÅ›my wdziÄ™czni za przyjÄ™cie nas pod dach, doskonaÅ‚e jedzenie, ale jesteÅ›my bardzo zmÄ™czeni i chcemy siÄ™ poÅ‚ożyć spać. PożegnaliÅ›my wszystkich obecnych i po omacku dotarliÅ›my do namiotu. Wiatr targaÅ‚ wszystko wokół, lecz wewnÄ…trz namiotu byÅ‚o ciepÅ‚o i przytulnie. ZasnÄ™liÅ›my bÅ‚yskawicznie.

 


Odległość pokonana od ostatniego punktu (Zhetyoguz, Kirgistan): ok , mierzona w linii prostej.
Całkowity przebyty dystans to ok. .

 

Galeria (1)

 
  Zhetyoguz, Kirgistan, prowincja Ysyk-Köl
 
  • Opublikuj na:
 

Komentarze

 

Na mapie

 

Spis treści

1 1
1. Bielsko-Warszawa Bielsko-Biała,
Bielsko-Biała, Bielsko-Warszawa, Bielsko-Biała,
1 2
2. Astana-Kazachstan Astana, Kazachstan
Astana, Kazachstan Astana-Kazachstan, Astana, Kazachstan
1 1
3. PociÄ…g (Astana-AÅ‚maty) AÅ‚maty, Kazachstan
AÅ‚maty, Kazachstan PociÄ…g (Astana-AÅ‚maty), AÅ‚maty, Kazachstan
1 1
4. Ałmaty-Kanion Szaryński Kokpek, Kazachstan
Kokpek, Kazachstan Ałmaty-Kanion Szaryński, Kokpek, Kazachstan
1
5. Kanion Szaryński - Saty Saty, Kazachstan
Saty, Kazachstan Kanion Szaryński - Saty, Saty, Kazachstan
1 1
6. KOLSAI Gora Saty, Kazachstan
Gora Saty, Kazachstan KOLSAI, Gora Saty, Kazachstan
1 1
7. Kolsai Gora Saty, Kazachstan
Gora Saty, Kazachstan Kolsai, Gora Saty, Kazachstan
1 1
8. Kaindy II Gora Saty, Kazachstan
Gora Saty, Kazachstan Kaindy II, Gora Saty, Kazachstan
1 1
9. Saty po raz wtóry Saty, Kazachstan
Saty, Kazachstan Saty po raz wtóry, Saty, Kazachstan
1 1
10. Saty-Kolsai-Kegen Kegen, Kazachstan
Kegen, Kazachstan Saty-Kolsai-Kegen, Kegen, Kazachstan
1
11. Kegen-Karakol (Przewalsk) Karakoł, Kirgistan
Karakoł, Kirgistan Kegen-Karakol (Przewalsk), Karakoł, Kirgistan
1
12. Karakol-Dżety-Ozyk Zhetyoguz, Kirgistan
Zhetyoguz, Kirgistan Karakol-Dżety-Ozyk, Zhetyoguz, Kirgistan
1 1
13. Tienszan (gdzieś powyżej Dżety-Ozyk) Zhetyoguz, Kirgistan
Zhetyoguz, Kirgistan Tienszan (gdzieś powyżej Dżety-Ozyk), Zhetyoguz, Kirgistan
1 1
14. Tienszan-Biszkek Biszkek, Kirgistan
Biszkek, Kirgistan Tienszan-Biszkek, Biszkek, Kirgistan
1 1
15. Biszkek-Osh_Ozgen_Dżalalabad Dżalalabad, Kirgistan
Dżalalabad, Kirgistan Biszkek-Osh_Ozgen_Dżalalabad, Dżalalabad, Kirgistan
1 1
16. Dżalalabad-Szu (Kazachstan) Chu, Kazachstan
Chu, Kazachstan Dżalalabad-Szu (Kazachstan), Chu, Kazachstan
1 1
17. Shu-AÅ‚tyn-Emel Altynemel, Kazachstan
Altynemel, Kazachstan Shu-AÅ‚tyn-Emel, Altynemel, Kazachstan
1 1
18. Sary-Ozk-AÅ‚maty AÅ‚maty, Kazachstan
AÅ‚maty, Kazachstan Sary-Ozk-AÅ‚maty, AÅ‚maty, Kazachstan
1 1
19. Ałmaty-Karaganda-Bałchasz Aktau, Kazachstan
Aktau, Kazachstan Ałmaty-Karaganda-Bałchasz, Aktau, Kazachstan
1 1
20. Baktau-Ata-Tract Aktau, Kazachstan
Aktau, Kazachstan Baktau-Ata-Tract, Aktau, Kazachstan
1 1
21. Bektau-Ata - Karaganda Karagandy, Kazachstan
Karagandy, Kazachstan Bektau-Ata - Karaganda, Karagandy, Kazachstan
1 1
22. Karaganda-Astana-Warszawa-Bielsko Astana, Kazachstan
Astana, Kazachstan Karaganda-Astana-Warszawa-Bielsko, Astana, Kazachstan
1 3
23. Posłowie Warszawa,
Warszawa, Posłowie, Warszawa,

Na skróty

Podsumowanie

ostatni wpis:  ()
pierwszy wpis:  ()
  
liczba tekstów:23
liczba zdjęć:23
liczba komentarzy:0
odwiedzone kraje:3
odwiedzone miejscowości:16

Uczestnicy

strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2024 transazja.pl

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone