środa, 4 lip 2007 Babu, Chiny
wjazd do Beiji Town
Bardzo chciałam zobaczyć rzekę Amur (Heilongjiang Ho) i granicę z Rosją, dlatego następnego dnia rano ruszam autobusem do miejscowości Beiji Town, oddalonej o około 80 km (16Y) na północ od Mohe. Jestem niepocieszona, bowiem od rana leje a niebo zasnute jest chmurami i nie zanosi się na to, by szybko się przejaśniło. Autobus wyjeżdża bardzo punktualnie, ale po chwili skręcamy do jakiejś dziury i tam czekamy na przyjazd pociągu. Kierowca i konduktor rozwieszają na masce samochodu plakat z informacją o godzinie odjazdu pojazdu a bileterka idzie do wyjścia z dworca z tablicą w celu zebrania pasażerów. Trwa to chyba z 15 minut. A kiedy już opuszczamy tą miejscowość i wyjeżdżamy na drogę główną to okazuje się, że nie ma przejazdu, bo akurat jest wyścig rowerowy i droga jest zamknięta.?
Kierowca decyduje się na objazd przez wioski i lasy po drodze pełnej dziur i wybojów. Wszędzie są składy drewna i węgla. Chyba to stanowi główny dochód mieszkańców tego regionu. Niestety śmieci w lasach to prawdziwa tragedia. Nikt się tym nie przejmuje a ludność z pewnością nie jest świadoma swojego postępowania. Po pół godzinie dojeżdżamy do drogi i znowu klapa: nie ma przejazdu, musimy czekać. Dopiero koło południa docieram na miejsce ( a wyjechałam o 9.15). Przed wjazdem do Beiji Town czyli North Pole Village muszę zapłacić za wstęp do parku narodowego - 60Y.
Amur - tu Chiny granicza z RosjÄ…
Niestety tych informacji nie znalazłam w LP ani na internecie.
Wioska jest stosunkowo mała, raczej nie nazwałabym tego miasteczkiem, położona na brzegu Amuru. Większość domków z drewna, którego jest tu pod dostatkiem. Zresztą wszystko jest z drewna: latarnie, ławki, pomosty, schody nad rzeką. Uliczki, opisane też po angielsku przecinają się pod kątem prostym i prowadzą do .... lasu. Jest to więc fajne miejsce na trekkingi. Nad rzeką można też rozłożyć namiot. Nie ma tu przejścia granicznego. Po rzece można przejechać się motorówką lub łodzią za jedyne...100Y. Rezygnuję. Możliwości finansowe mam raczej ograniczone a czeka mnie jeszcze długa podróż do domu.
Buduje się sporo nowych domów a to pewnie pod chińskich turystów, inni tu nie zaglądają a szkoda, bo jest tu naprawdę pięknie. Tyle tylko, że ciągle kropi deszcz. Na każdym kroku małe restauracje (jadłodajnie) i sklepy. Nawet nie widzę jakichś strasznych ilości wojska a przecież granica jest na rzece. Żałuję, iż nie mogę zostać tu trochę dłużej, ale mój czas jest ograniczony, muszę wrócić tym samym autobusem do Mohe. Później nie miałabym już jak się stąd wydostać a na auto stop nie ma co liczyć. Na drodze jest zupełnie pusto i znowu zaczyna lać. Podróż powrotna przebiega już bez żadnych zakłóceń.?
Po południu zatrzymuję się na bazarze i zjadam mien tiao: makaron zalany wrzątkiem z dodatkiem przypraw oraz cukru !!!, startych ogórków i pietruszki - 2.5Y. Zaglądam do sklepów, rozmawiam z ludźmi (lubię takie szwendanie się bez celu) i oczywiście ląduję w kawiarence internetowej. Muszę też dowiedzieć się o dalsze możliwości transportu, a to wymaga nie lada "akrobacji" językowych. Dworzec autobusowy jest w samym centrum miasteczka - na szczęście. Jak się okazuje wcale nie łatwo się stąd wydostać a nie chcę już wracać do Harbinu.