środa, 4 lip 2007 Babu, Chiny
stare meble w tymże hotelu
We wtorek udałam się do 2. ambasad: tadżyckiej i uzbeckiej. Co ja się naszukałam tej pierwszej to tylko jeden Bóg wie. Okazało się że adres, który wzięłam z forum LP jest nieaktualny od pół roku, bowiem oni przeprowadzili się do innego miejsca. Łaziłam najpierw w koło wielkich budynków na wielkim osiedlu, gdzie było kilka innych ambasad, ale nikt nic nie wiedział (w ambasadzie Uzbekistanu też nie znali nowego adresu !!!).?
Myślałam, że oszaleję. W końcu weszłam do ambasady Gwinei Bissau i tam sekretarka wyszukała mi nowy adres, ale kierowca taksówki nie bardzo wiedział gdzie to jest. Ktoś mi podpowiedział, że vis a vis Lufthansy i hotelu Kempinsky i w końcu znalazłam to miejsce. Szybko bez problemu zostałam przyjęta, i pojechałam z powrotem do ambasady Uzbekistanu. Wizy miałam odebrać w piątek do południa. Tadżycką wraz z darmowym miesięcznym permitem GBAO dostałam rano, a urzędnik w ambasadzie uzbeckiej kazał mi przyjechać jeszcze raz po południu. Stwierdził, że mają teraz tyle pracy, iż nie da rady i muszę się pofatygować jeszcze raz. Prosiłam, błagałam, skłamałam nawet, że już po południu opuszczam Pekin, ale nic to nie dało.?
Po południu pojechałam ze swoim znajomym po raz drugi do dzielnicy ambasad (poł-wsch. część miasta) i po otrzymaniu wizy uzbeckiej poszliśmy sobie dla odprężenia zapalić fajkę wodną. Pełno tu restauracji z różnoraką kuchnią, mnóstwo białych i widać, że wieczorami życie tętni do późnych godzin nocnych.