poniedziałek, 18 lip 2005 Baku, Azerbejdżan
Wczoraj dotarłam nareszcie do wymarzonego Iranu, jestem tu już po raz czwarty, ale pierwszy raz jechałam od północy przez Astarę. Teraz mogę powiedzieć, że północny Iran a Azerbejdżan to jedno. Krajobrazy nad morzem kaspijskim przypominają trochę nasze Beskidy, tylko klimat jest inny. Upal i duchota.
Najpierw pojechałam z Baku do Lenkeren, prawie 300 km za 15 000M a dalej marszrutką z bazaru (do bazaru taxi za 1$) do Astary - 4000M. Granica jest mała, wchodzi się do niej przez żelazna bramę.(najpierw trzeba zapukać, aby otworzono) poproszono mnie też o przeniesienie paczki z butami, było tam 16 par, dostałam łapówkę dla celników azerskich, o którą zresztą zaraz się upomnieli. Podobno właściciel sklepu z butami robi tak codziennie. Granica jest bardzo mała. po stronie irańskiej od razu obstąpili mnie waluciarze i taksówkarze. Aby gdziekolwiek jechać dalej należy wyjechać za miasto taksówką - 10 000R
Teraz jestem w Ardabil, mam tu zaprzyjaźnioną rodzinę, dzisiaj jestem zaproszona na wesele a jutro wybieram się ze znajomymi na KUH e SABALAN.