poniedziałek, 18 lip 2005 Baku, Azerbejdżan
Chciałam napisać z Chengdu, lecz niestety nie mogłam dostać się na TRAVELBIT. Po 23 godzinach podroży (hard seat) z Lanzou do Chengdu zatrzymałam się w Sim's Cosy Guesthouse. (simscozygh@yahoo.co.jp ). Nie ma go w przewodniku, jest jednak godny polecenia, prowadzi go para koreańsko-japońska. Hotelik jest bardzo czysty, łóżko w pokoju 4 osobowym kosztuje 12 lub 25Y, są też droższe pokoje. Na korytarzach woda do picia, zimna i wrzątek, pojemniki na śmieci (segregacja), prysznice z gorącą wodą, wypożyczalnia rowerów, biuro podroży, rezerwacja biletów na samolot, pociąg i autobus, sala telewizyjna, pralki, restauracja (bardzo dobre jedzenie) i bar oraz internet (5Y za 1H). Niedaleko jest jednak kawiarenka za 2Y i duży supermarket, przed którym zatrzymuje się autobus nr 80 którym można dojechać tutaj z dworca kolejowego.
Samo miasto, mimo, że tak duże, nie robi wrażenia przytłaczającego. Cały czas spowite lekką mgiełką. Komunikacja autobusowa jest doskonała i bilet kosztuje na autobus 1Y, płatne jak wszędzie przy wejściu.
Jeszcze na stacji kolejowej kieruje się do kas, aby kupić sobie bilet na następny dzień do Guilin na pociąg. Znowu tłumy koczujących podróżnych przed dworcem. Siedzą i śpią na gazetach, jędzą, piją i palą. Przed kasami potężne kolejki ale od razu idę do policjanta i jakie jest moje zdziwienie, kiedy okazuje się, że mówi po angielsku. Prowadzi mnie do kasy i tu pani mówi, że nie ma miejsc w pociągu do Guilin, ale są do Liuzhou, a to już nie daleko, kupuję więc kuszetkę (335Y środkowe łóżko).
Następnego dnia rano odjeżdżam do Liuzhou, podróż będzie trwała 31h. Tym razem jadę w komfortowych warunkach. Jest dużo czyściej, chłodniej, nie ma kolejek do WC, które też są czyste, no i mogę się wyciągnąć.
Mam miłych współtowarzyszy podroży, z którymi rozmawiam za pomocą rozmówek. Ciągle mnie czymś częstują. Za oknem góry, tarasy ryżowe, rzeka Jangcy, wsie i miasteczka, miasto Chongging, a potem porośnięte wapienne góry i pracujący na polach ludzie. Mimo, ze podróż jest długa, nie sposób jest się nudzić. Obsługa pociągu ciągłe sprząta sterty śmieci i zamiata podłogę, a pasażerowie niezmordowanie grają w karty.
Punktualnie o 16.20 przybywamy na miejsce i kiedy zastanawiam się jak dojść na dworzec autobusowy spotyka mnie miła niespodzianka. Przed dworcem kolejowym czeka na pasażerów nowoczesny autobus do Guilin (45Y=155km). Jedziemy nowoczesną autostradą około 3h, podroż trwa tak długo, bowiem wyjazdy i wjazdy z miast trwają prawie zawsze około pół godziny.
W Guilin zatrzymuje się w jakimś hotelu (nazwa w języku chińskim 40Y w pokoju 2 os.) z łazienką i TV. Dopiero dzisiaj dotarłam do kawiarenki internetowej (w pobliżu dworca rzekomo brak), która jest w centrum (na przeciwko KFC) dojazd autobusem nr 100, piętrowym, bez dachu, i cieszę się ostatnim dniem mojej wolności przed spotkaniem z przedstawicielką mojego miejsca pracy.
Centrum jest bardzo nowoczesne, czyste, wprost kipi od sklepów, restauracji i wieżowców, reklam i nagabujących sprzedawców. Wieczorem mnóstwo straganów z owocami, szaszłykami, żabami, pisklętami, skrzydełkami kurzymi, ślimakami etc. i gorącymi kasztanami.