poniedziałek, 18 lip 2005 Baku, Azerbejdżan
Plaża nad Morzem Kaspijskim
Ponieważ moją podróż zaczęła się stosunkowo późno, a muszę być już 27 sierpnia w Chinach, musiałam nieco przyśpieszyć i zmodyfikować (choć tego nie lubię) moją trasę.
Pierwsza część podroży przebiegła bardzo komfortowo, zwłaszcza, że byłam już wykończona załatwianiem formalności związanych z pracą w Chinach. Wsiadłam do pociągu relacji Warszawa - Kijów i jak padłam w czwartek wieczorem, to obudziłam się późnym porankiem w piątek, nie licząc podawania przez sen paszportu na granicy. Musiałam po prostu odreagować.
Podroż minęła spokojnie, poznałam trochę nowych ludzi, zresztą jak to w podroży. Przed dworcem w Kijowie stoi kilkanaście kobiet oferujących nocleg od 100 Hr wzwyż, ale nie skorzystałam. Jakoś nie mogłam się zdecydować. Nie dawałam wiary temu, co opowiadały o kwaterach. Przed dworcem (jest tez i na dworcu) udało mi się znaleźć biuro pośrednictwa w wynajmowaniu kwater i dostałam bardzo ładny i w luksusowej willi pokój w samym centrum miasta za 70 Hr blisko stacji metra - Uniwersytet. W drugim pokoju był turysta z Niemiec, wspólnie poszliśmy nad rzekę Dniepr (rejsy po 20 Hr za 1h 20 minut), wypiliśmy piwo- 4 Hr, a potem jeszcze pospacerowaliśmy po centrum.
Następnego dnia z rana pojechałam zobaczyć Pieczarską Lawre a potem już na dworzec. Stad odjeżdżają za 20 Hr minibusy (od str.
Suraxani - świątynia
południowej) na lotnisko. Jazda trwa tylko pół godziny - 30 km. Tu poznaje sympatyczną parę z Krakowa i wspólnie lecimy do Baku.
Oni na miejscu, już po wylądowaniu kupują bez żadnych problemów wizę za 40$, ja już w Warszawie załatwiłam tranzyt za 20$ na 3 dni. Z lotniska jedziemy lewą taksówka za 5$ (normalna chce 20$) od osoby do centrum miasta. Niestety polecany przez przewodnik hotel "CYrk" jest zamknięty, każemy się zawieść do hotelu "Genub" blisko morza, gdzie udaje nam się po zbiciu ceny, dostać pokój za 20$ dla 3 osób z łazienką, o dziwo jest nawet ciepła woda. Pokój pozostawia wiele do życzenia, ale .....
Wieczorem zwiedzamy promenadę nadmorska i stare miasto kończąc na kolacji. W nocy jest tak duszno, ze nie można spać, a do tego gryzą nas pchły lub jakieś inne mendy. Upał i wilgotność jest niesamowita.
Dzisiejszy dzień spędzamy na wycieczce do zoroastrańskiej świątyni ognia w Suraxani (można jechać pociągiem podmiejskim lub marszrutką nr 84 ze stacji metra Narimanov) a potem jedziemy jeszcze nad morze Kaspijskie. Krajobrazy jakie widziałam na "Przedwiośniu" a do tego sterty walających się śmieci. Turystów jak na lekarstwo. Prawie wszyscy mówią tu po rosyjsku, są mili i skorzy do pomocy. Ludzie marzą o powrocie sojuza , tak jak w pozostałych krajach np. Kirgizji czy Uzbekistanu.
Jedzenie, bez mała jak w Turcji. Ogólnie jest tanio.
Jutro jadę dalej do Iranu, moi znajomi pozostają w Azerbejdżanie i idą w góry. Mam już trochę zdjęć, ale postaram się je wysłać z Iranu.