środa, 6 sie 2008 Wieliczka,
Syberia przywitała nas zmianą krajobrazu i klimatu. Jest chłodno. Temperatura w dzień nie przekracza 15 stopni, noce są zimne. Grzane nad ogniskiem piwo z miodem i ciepły śpiwór pozwalają jednak przetrwać.
Przed Uralem, podczas pokonywania stepu często zdarzały się długie odcinki drzew - dwóch, trzech rzędów - z reguły brzozy, posadzonych po obu stronach jezdni, pewnie po to aby ciekawskie oko przemierzającego tą trasę podróżnego nie mogło ujrzeć zbyt wiele. Teraz jedziemy wzdłuż prawdziwych lasów rozciągających się na olbrzymich połaciach. Ukształtowanie terenu nie zmieniło się, wciąż jest płasko i równinie, zmieniła się jedynie roślinność. Zielone trawy, łąki, pastwiska, jeziorka, rzeki, lasy i liczne wioski skupione wokół dawnych kołchozów i sowchozów. W jednej z takich wiosek zatrzymaliśmy się na chwile żeby kupić i zjeść śniadanie. Przed największym we wsi budynkiem znajdowały się stolik z blatem z postrzępionej dykty i rozchwierutane ławeczki. Idealne miejsce na piknik. Budynek okazał się być tutejszym domem kultury gdzie trwały właśnie przygotowania do wesela. Ofiarowaliśmy młodej parze sól z Wieliczki i ruszyliśmy dalej.
Więcej o wyprawie:
na oficjalnej stronie pod adresem http://www.dzicz.pl