środa, 6 sie 2008 Wieliczka,
Panie i Panowie, załoga Rajdu Lajkonika pokonała już 3000 km! Zacznijmy od miejsca w którym skończyliśmy ostatnią relację - od przyjazdu do miasta Wołgograd.?
Po noclegu w mieszkaniu naszego gospodarza Siergieja, wyruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Pierwszym punktem było muzeum bitwy o Stalingrad. Jest to sporych rozmiarów gmach zlokalizowany u wybrzeży Wołgi. Zwiedzanie wzbudza mieszane uczucia. Z jednej strony imponujące zbiory broni i urządzeń wojskowych rozmieszone w przypominających labirynt korytarzach, wprawiają w osłupienie i skłaniają do refleksji na temat rozmiaru prowadzonych w tamtych czasach działań wojennych i związanych z nimi przemysłem oraz logistyką. Z drugiej strony mamy liczne rekonstrukcje działań na froncie okalającym miasto i widzimy mordujących się nawzajem ludzi. Zamysłem budowy muzeum była zapewne chęć gloryfikacji bohaterów poległych w obronie ojczyzny i miasta oraz propagandowe uwypuklenie potęgi i zasług Związku Radzieckiego.
W moim odczuciu jest to nic więcej jak tylko dobitne ukazanie ludzkiego okrucieństwa, chciwości i idiotyzmu jakim jest wojna. Miliony ludzi którzy się nie znają, którzy nie wiele o sobie wiedzą są sterowani i oszukiwani w celu walki, zabijania i produkcji coraz to nowszych karabinów. Nie ma znaczenia która to wojna i o co jest toczona, bo zjawisko wojny towarzyszy człowiekowi odkąd tylko zaczął stąpać po ziemi i zawsze ma podobne przyczyny.
Jak to ujął jeden przykurczony staruszek obsługujący nas na stacji benzynowej przed Wołgogradem - polityka to tam wysoko na górze, a my żyjemy tu na dole - i życzył nam wszystkiego dobrego.
Po opuszczeniu muzeum spacerowym krokiem poszliśmy wzdłuż prospektu biegnącego równolegle do Wołgi i oczom naszym ukazał się największy jaki widzieliśmy pomnik Lenina. Pomimo upływających lat drań dobrze się trzyma i swoim rozmiarem robi wrażenie na przechodniach. Gołębie i tak wiedzą swoje, my zatrzymaliśmy się na króciutko parę fotek i idziemy dalej. Wałęsając się powoli po mieście dotarliśmy do mieszkania Siergieja i tam po krótkim odpoczynku udaliśmy się jego autem na dalsze zwiedzanie. Swoim Land Cruiserem Siergiej najpierw zabrał nas pod Kurhan Mamaja. Jest to kopiec, najwyższy punkt Wołgogradu, który odegrał strategiczne znaczenie podczas bitwy. Na kopcu znajduje się monumentalny pomnik Mateczki Rosji - jest to gigantycznych rozmiarów statua kobiety trzymającej w ręku miecz i stojąca w pozycji wzywającej do walki. W pobliżu kurhanu znajduje się okrągły budynek z płonącym w środku wiecznym ogniem, na ścianach wypisane w kolumnach dziesiątki tysięcy nazwisk ofiar bitwy. Całość znajduje się w przepięknym parku, pełnym zieleni i alejek z bujną roślinnością.
Dalej nasz przewodnik zawiózł nas do lokalnego browaru gdzie mogliśmy popróbować dwóch gatunków miejscowego piwka. Całkiem niezłe ;)
Kolejny punkt zwiedzania to godzinna wycieczka barką wzdłuż Wołgi, podczas której mieliśmy przyjemność podziwiać miasto nocą. Na tym zakończyliśmy zwiedzanie dawnego Stalingradu i udaliśmy się na kolejny nocleg u Siergieja.
Więcej o wyprawie:
na oficjalnej stronie pod adresem http://www.dzicz.pl