Biała Pagoda
Chiny o tej porze roku wyglądają o niebo lepiej. Kolorowe maseczki, które kilka miesięcy temu chroniły mieszkańców Liaoyang przed siarczystym mrozem, teraz osłaniają jedynie sprzedawców przed wszechobecnym pyłem.
Z ulic znikły zimowe przekąski (m.in. Bing Tánghúlu) za to pojawiły się nowe, równie ciekawe parówki na patyku. Chińczycy je uwielbiają. W Polsce rzecz niebywała spotkać elegancko ubraną kobietę paradującą z parówką :)
Tuż przed moimi oknami, w przeciągu dwóch tygodni powstała spacerowa alejka. Początkowo wykopano doły, następnie oflagowano je, ułożono kostkę, w końcu posadzono drzewa. Każdy nowo wkopany okaz znajduje się pod stałą opieką lekarską...
Przy pomocy wiertarki wywiercono w pniach otwory, do których wprowadzono cienkie rurki. Rurki połączone są z ... kroplówką (składu nie znam). Drzewa chronione są również specjalnym rusztowaniem. Zjawisko niebywałe. Podejrzewam, że w podobny sposób budowano pekińskie parki pod igrzyska olimpijskie.
W ogrodzie otaczającym Białą Pagodę wzmożony ruch, tłumy Chińczyków spędzają w nim czas, karmią ryby w stawie, grillują. Z grillowaniem wiąże się osobna historia bo czynność ta jest bardzo popularna w Chinach (kolejna rzecz, która nas łączy :)
Chińczycy grillują wszędzie! Na dachach budynków (sąsiedzi), na ulicach, przed sklepami (sprzedawca z pobliskiego warzywniaka wystawia swój mały grill przed sklep i całą rodziną przyrządza w ten sposób kolacje). Są jeszcze specjalne uliczne stoiska, które serwują jedynie grillowane mięsno-warzywne przekąski.
Miejscem wieczornych spotkań stał się plac przed Pagodą. Dzieci puszczają na nim latawce, jeżdżą na rolkach, tańczą. Wydaje się, że wszyscy korzystają z pięknej pogody, w nadziei, że zima tym razem przyjdzie później niż zwykle.