Anshan widziany z punktu widokowego w Parku Lieshishan
Pół godzinny jazdy autobusem i wysiadamy w samym centrum Anshan. Wielki ośrodek hutnictwa żelaza, przemysłu maszynowego i metalowego, wita nas na wjeździe kłębami gęstego dymu oraz morzem dźwigów na horyzoncie.
Niedziela, praca na budowie wre. Śmiem zaryzykować stwierdzenie, że w mieście powstaje więcej budynków niż w całym naszym kraju. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego nagromadzenia sprzętu ciężkiego na kilometr kwadratowy. Wieżowce, stawiane w bezpośrednim sąsiedztwie hut żelaza przyprawiają nas o dreszcze. Czyżby apartamenty z widokiem na budynki fabryk i kotłownie, na tej szerokości geograficznej były odpowiednikiem europejskich loftów?
Miasto zamieszkuje ponad 3 miliony ludzi. Odnoszę wrażenie, że wszyscy tego dnia wyszli z domów z zamiarem zakupienia czego w pobliskim centrum handlowym. Poszczególne piętra najokazalszej w mieście galerii handlowej zajmują małe, gustownie urządzone sklepiki. Bogactwo produktów przytłacza, wybór jest ogromny... Tutejszy asortyment nie ma się jak do tego, który oferują nam tanie chińskie centra handlowe sprzedające m.in. syntetyczne skarpetki grożące amputacją stóp (pozdrawiam a).
''Made in China'' w Anshan nabiera nowego znaczenia.
W zasięgu krótkiego spaceru od centrum znajduje się okazały punkt widokowy. Drugie oblicze miasta, które podziwiamy z jego wierzchołka przedstawia Anhan jako miejsce pełne parków i ogrodów. Królujące nad horyzontem zalesione szczyty pobliskiego Parku Narodowego Qianshan wydają się być zielonymi płucami dla industrialnego Anshan.