KTV, 6th floor, nic dodać, nic ująć...
O tym, że muzyka łączy pokolenia wiadomo od dawna.
O tym, że muzyka połączy Polaka z Chińczykiem dowiedziałam się niedawno...w KTV.
KTV to sieć bardzo popularnych w Chinach lokali z karaoke. Moje wcześniejsze pojęcie o klubach karaoke, po wizycie w KTV, uległo drastycznej zmianie! Oto krótka charakterystyka tego co ujrzałam...
Na wejściu ogromnego pomieszczenia, coś w rodzaju sali kinowej, witają nas młode Chinki. Wszystkie jednakowo ubrane, wszystkie jednakowo uśmiechnięte. Ogromny hałas, brak okien, różowo-niebieskie neony mogą przyprawić o zawrót głowy! Brak wolnych miejsc oznacza około 10 minutowy rekonesans. Zapoznajemy się z rozmieszczeniem sal, z ich układem.
Każdej, nowoprzybyłej do KTV grupce znajomych, przydziela się osobne pomieszczenie/salę. Pomieszczenia różnią się wielkością, wszystkie posiadają jednakowy wystrój, nagłośnienie, wybór piosenek. Każda sala ma swój numer, ułatwiający jej odnalezienie. W orientacji pomagają również strzałki znajdujące się w przejściach pomiędzy kolejnymi korytarzami...
Kelnerzy wjeżdżają plastikowymi wózkami (przypominają wózki z supermarketu) do sal i rozdają napoje, przekąski zakupione wcześniej w specjalnym sklepie karaoke. Siedzimy wygodnie na czarnej, skórzanej kanapie. Z głośników dobiegają pierwsze takty muzyki, na ekranie pojawiają się kolejne słowa piosenek. Kto odważniejszy siada przy konsoli i za pomocą dotykowego panelu włącza kolejne piosenki. Wybór utworów jest ogromny, od muzyki rodem made in china po zachodnie teledyski Lady Gagi i Bon Jovi. Po chwili każdy ulega atmosferze tego miejsca i chwyta za mikrofon! Nazajutrz większość z nas straci głos...lub słuch (progowy poziom decybeli:) ). Jedno jest pewne- KTV to pozytywne miejsce.