lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
Male  
Przystań MeemuAtol Meemu, Malediwyźródło: Stock.XCHNG
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
czytasz blog:

Remote Vietnam



8mar
2008

Przedmieścia 1

1 0 0  
  Hanoi, Wietnam, prowincja Ha Ná»™i

(Tu mówi Grażyna:)

Biorąc pod uwagę podstawowe dane, jak liczba mieszkańców i powierzchnia, Hanoi jawi się jako całkiem spory ośrodek miejski. W porównaniu z Warszawą, Hanoi ze swoimi 3,4 milionami mieszkańców (moje rodzinne miasto - jedynie 1,7 miliona) i 920 km kwadratowych powierzchni (Warszawa - 512 km2), wypada całkiem imponująco. Myliłby się jednak ten, który spodziewałby się odnaleźć w stolicy Wietnamu rozległe miasto z licznymi osiedlami domów wielorodzinnych czy wysoką zabudową. Otóż, sekret imponującego rozmiaru Hanoi tkwi w tym, iż do administracyjnego obszaru miasta włączone są rozległe obszary wiejskie. Oprócz dziewięciu dzielnic wewnętrznych, które zasadniczo - choć z pewnymi wyjątkami - wyglądają miejsko, do Hanoi przynależy również 5 tak zwanych huyen - dzielnic zewnętrznych, które z miejską przestrzenią nie mają nic, a nic wspólnego, a składają się po prostu ze zbioru wsi i centralnego ośrodka administracyjnego. Jadąc po terenie owych huyen, można zobaczyć drogowskazy w rodzaju "Ha Noi 15 km". Przy czym to właśnie tereny huyen zajmują większość ogólnej powierzchni miasta.

Słowem, dokonano sprytnego zabiegu administracyjnego - albowiem w rzeczywistości miejskie tereny zajmują w Hanoi dość niewielką powierzchnię. Jak wynika z opisu Janka poniżej - wystarczy od ścisłego centrum miasta, w którym mieszkamy, oddalić się motorkiem na jakieś 15 minut odległości, aby znaleźć się w zupełnie innym otoczeniu:

"We wtorek wieczorem postanowiliśmy zobaczyć, jak wygląda Hanoi po drugiej stronie Rzeki Czerwonej. Wyruszyliśmy z domu, gdy było już po zmroku i wkrótce wjechaliśmy na most Long Bien, przeznaczony tylko dla pociągów i jednośladów. Jechaliśmy po pasie o szerokości może 3,5 m, mając czarną toń rzeki po lewej stronie i pędzący pociąg pełen białasów po prawej. Gdy most się skończył, odbiliśmy w lewo. Miejskie zabudowania wkrótce się skończyły i jechaliśmy ciemną asfaltową drogą położoną na wale przeciwpowodziowej, widząc po lewej stronie czarną rzekę a po prawej budynki w oddali. Co jakiś czas omiatał nas blask świateł jadącej z naprzeciwka ciężarówki. Powietrze było zimne i świeże, a nad głowami zobaczyliśmy gwiazdy, Orion świecił wyraźnie, gwiazda której w zasnutym smogiem Hanoi trudno jest dostrzec. Tereny po których jechaliśmy były słabo zaznaczone na mapie, i w pewnym momencie zatrzymaliśmy się przy posterunku policji. Wtedy pojawił się jakiś podpity Wietnamczyk i zaczął zagadywać do nas. Widząc, że chcemy jechać dalej, ostrzegł mnie, żebym nie wiózł dziewczyny po tak kiepskiej drodze. Zignorowaliśmy jego zalecenie i ruszyliśmy dalej.

Mieliśmy mało benzyny, dlatego zdecydowaliśmy się zrobić pętlę i powrócić do Hanoi drugim mostem. Pobłądziliśmy jednak, gdyż ulica, którą chcieliśmy jechać, nie była prostym odcinkiem tylko skomplikowaną strukturą złożoną z wielu bocznych uliczek. Błądziliśmy wśród rozległych zakładów koncernu naftowego Petronimex widząc majaczące w ciemności dźwigi, zbiorniki i wieżyczki strażnicze, aż w końcu dotarliśmy do ślepego zaułka z wielkim socrealistycznym plakatem namalowanym na murze naprzeciwko. Cofnęliśmy się i w końcu dojechaliśmy do stacji benzynowej. Zatankowaliśmy, ale najpierw nie chcieli od nas pieniędzy 30.000d (4,5 zł) za bak benzyny, a potem właściciel zaproponował mi wymianę żon, na co się oczywiście nie zgodziłem :). Po chwili rozmowy pojechaliśmy dalej.

Po drodze mijaliśmy liczne, oświetlone na czerwonoróżowo burdele, czasem określane jako "Nha Ngh?" (dom odpoczynku), a czasem kryjące się pod szyldem "Karaoke". Wróciliśmy bez przeszkód przez most Chuong Duong. Miłe to było. Coś było pociągającego w owych przedmieściach: świeże (no, powiedzmy) powietrze, przestrzeń, ciszej nieco - i ludzie inni, zadziwieni naszą obecnością - a nie traktujący nas jak chodzące portfele."

Zachęceni ciekawą wyprawą pojechaliśmy wczoraj na piknik, który najlepiej niech opisze Grażyna:

"Wczoraj, dnia 8 marca, wyruszyliśmy na planowaną wycieczkę. Najpierw jednak trzeba było coś zjeść. Udaliśmy się do bun cha na Hang Manh, ale tłok nas zniechęcił - i tak trafiliśmy do skoligaconej z nią bun cha na Duong Thanh. Okazało się, że tam jest smaczniej, a cena ta sama (choć nie dało się pani wytłumaczyć, że chcemy tylko kotleciki, a nie tłuste skwarki). Całkiem zadowoleni, pojechaliśmy do piekarni na pho Hue, wypróbowanej kiedyś przez Janka, aby zaopatrzyć się w zapasy na piknik. Piekarnia jest rewelacyjna; imituje europejską piekarnię plus sklep z europejskimi produktami. Można dostać dobry(!), na poły ciemny (!), chleb z ziarnami (!), za jedynie 18 tysięcy (!!!). Kupiliśmy też serek "krówka śmieszka", masło w opakowaniach jednorazowych i dwa małe francuskie dżemy, i jakieś ciastka... Pycha. Ale oczywiście potrzebny nam był jeszcze nóż. Zajechaliśmy więc do centrum handlowego Trang Tien, gdzie nabyliśmy tenże plus dwie maseczki do jazdy na motorze (okazały się dziadowskie - nie przepuszczały powietrza i nie dało się w tym jechać) oraz puszkę oliwek. Full wypas. No i w końcu - a była już 1:15 - wyruszyliśmy.

Pojechaliśmy z rozmachem do trasy prowadzącej nad rzeką, i pruliśmy przed siebie Au Co i jej przedłużeniem. Po jakimś czasie zaczął rysować się most Thang Long, którym mieliśmy przejechać. Nie zrobiłam zdjęcia, bo trudno to było ująć, ale widok był imponujący! Most jest niesamowicie wysoki, dwupoziomowy - na dole jedzie pociąg, na górze samochody. Mieliśmy problem z wjechaniem na niego - wjazd był daleko od wybrzeża, chwilę pobłądziliśmy. Janek sunął nawet 60 km na godzinę. No i tak sobie pojechaliśmy, niby zgodnie z planem - skręciliśmy z trasy w lewo. A potem błądziliśmy i błądziliśmy.

Wokół nas najpierw widniały jakieś fabryki, zakłady, industrialna budowa. Ale była to - w przeciwieństwie do tego, z czym mamy do czynienia na co dzień - zabudowa luźna. Widać było przestrzeń! A nawet - zieleń, głównie w postaci ryżowisk i bananowców wyrastających tu i ówdzie. Domy zbudowane w pewnym odstępie od siebie, niższe i szersze. Mnóstwo pyłu i dymu, brudno. A że dziś wilgotność była spora, wszędzie rozpościerała się brudnawa mgła. Pomiędzy zakłady i przemysłowe budynki powciskane były ryżowe poletka. Niektóre całkiem zalane wodą, z innych wyrastały już bujne żywozielone kłosy. Widzieliśmy mnóstwo pracujących ludzi. Taki typowy widoczek - pochylony człowieczek w jasnym trójkątnym kapeluszu na tle zalanego wodą pola. Było też sporo krów, a także pojawiały się bawoły! Nastawiłam się na robienie zdjęć tym drugim. Droga była dość zapchana pojazdami, sporo ciężarówek mijaliśmy - w końcu to dość zindustrializowana okolica. Kiedy zatrzymywaliśmy się na chwilę, ludzie gapili sie na nas tak, jak można by było tego oczekiwać - ot, Murzyni zaplątani gdzieś między Zielonką a Kobyłką.

No i zabłądziliśmy - wiedzieliśmy, że aby dojechać do "jeziora", zaznaczonego na mapie, powinniśmy gdzieś odbić w lewo. Wprawdzie zdawaliśmy sobie sprawę, że owo jezioro będzie dość syfnym zbiornikiem (jaki inny może być w tak brudnej okolicy), ale zawsze lepiej posiedzieć nad wodą, niż na środku drogi. Odbijaliśmy więc "na ślepo" w jakieś polne drogi, co kończyło się tym, że dojeżdżaliśmy do jakichś gospodarstw i na tym - plus kilku zdziwionych spojrzeniach miejscowych - się kończyło. W końcu wjechaliśmy w pewną szeroką, asfaltową drogę, która jednak rychło się skończyła - dalej biegła jedynie wąska, piaszczysta ścieżka. Janek - wbrew moim obiekcjom- zdecydował się nią pojechać. No i już wkrótce wywaliliśmy się na zakręcie, tyle było piachu (ale przynajmniej nie wpadliśmy do rowu). Miejscowi chłopcy mieli z nas wiele uciechy. Otrzepaliśmy się, i Janek zdecydował, że jedziemy tą dróżką dalej - ja stwierdziłam, że okej, nie wierzę, aby to miało sens, ale jest śmiesznie przynajmniej :-) Mijaliśmy co chwila zdumionych ludzi, aż w końcu, jakimś cudem, dojechaliśmy do asfaltowej drogi.

Podążając nią, dotarliśmy w końcu do "jeziora". Okazało się ono być rzeczywiście zbiornikiem brudnym (przy śluzie oddzielającej od siebie fragmenty jeziora, widniała tabliczka: ho sau cam tam  jezioro złe, zakaz kąpieli), ale wcale nie brzydkim i nie śmierdzącym. Początkowo zatrzymaliśmy się na jakimś prowizorycznym boisku, gdzie opadła nas kupa dzieciaków. Podjechaliśmy nieco dalej i zrobiliśmy sobie piknik pod małym sadem palmowym (chyba były to kokosy, ale głowy nie dam). Było zdecydowanie ciepło (siedziałam w bluzce na ramiączkach) i bardzo miło. Jakiś rybak pływał sobie łódką tuż obok nas, a z tyłu - ale z pewnego oddalenia - pokrzykiwały coś dzieciaki. Spałaszowaliśmy chlebek - bardzo dobry, z serkiem, oliwkami i dżemem. Po jakiejś godzinie zmyliśmy się, aby wracać inną drogą. Nie obyło się bez błądzenia, a nawet pytania o drogę.

Zwiedziliśmy jeszcze przydrożny cmentarz, na którym spokojnie pasły się duży bawół i mała krowa. Wyglądało to doprawdy pięknie, Janek stwierdził, że bawoły wyglądają jak z powieści fantasy (wyjaśnienie Janka: trochę tak, jakby ktoś kreując świat fantastyczny chciał umieścić jakiś odpowiednik krowy, ale nie potrafił wymyślić nic bardzo oryginalnego)

Wróciliśmy przez huyen Dong Anh, mostami Cau Duong i Cau Chuong Duong. I gdy znowu zaczęło robić się miejsko, upewniłam się w tym, że lubię przedmieścia. Choć w zasadzie trudno powiedzieć, czemu. W huyen Dong Anh nie było specjalnie ładnie: zanieczyszczenie jak na Górnym Śląsku, płasko jak na Mazowszu, żadnych lasów, woda niezdatna do kąpieli. Chyba wystarczyło to, że wokół nas pojawiło sie choć troche wolnej przestrzeni, której w centrum Hanoi bardzo brakuje. No i również to, iż otoczenie, w którym wczoraj przebywaliśmy było jakoś takie niespreparowane, kompletnie nieturystyczne, nienachalne. Autentyczne, słowem :-) Nikt nie próbował nam nic sprzedać, ludzie zajmowali się tu własnymi sprawami, białas był dla nich swoistą atrakcją, na którą reagowali dość życzliwym zainteresowaniem, a nie potencjalnym źródłem dochodu. Co za ulga.


 


Odległość pokonana od ostatniego punktu (Hanoi, Wietnam): ok , mierzona w linii prostej.
Całkowity przebyty dystans to ok. .

 
  • Opublikuj na:
8mar
2008

Komentarze

 

Na mapie

 

Spis treści

1 7
1. Przylot Hanoi, Wietnam
niedziela, 13 sty 2008
Hanoi, Wietnam Przylot, Hanoi, Wietnam
1 5
2. Jedzenie Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 14 sty 2008
Hanoi, Wietnam Jedzenie, Hanoi, Wietnam
1
3. IT Hanoi, Wietnam
wtorek, 15 sty 2008
Hanoi, Wietnam IT, Hanoi, Wietnam
1
4. Super Express Hanoi, Wietnam
środa, 16 sty 2008
Hanoi, Wietnam Super Express, Hanoi, Wietnam
1 7
5. Zakupy 1 Hanoi, Wietnam
czwartek, 17 sty 2008
Hanoi, Wietnam Zakupy 1, Hanoi, Wietnam
1 5
6. Imprezy 1 Hanoi, Wietnam
sobota, 19 sty 2008
Hanoi, Wietnam Imprezy 1, Hanoi, Wietnam
1 18
7. Jedzenie 2 Hanoi, Wietnam
czwartek, 24 sty 2008
Hanoi, Wietnam Jedzenie 2, Hanoi, Wietnam
1 2
8. Sprawa krzyża 1 Hanoi, Wietnam
niedziela, 27 sty 2008
Hanoi, Wietnam Sprawa krzyża 1, Hanoi, Wietnam
1 10
9. Transport 1 Hanoi, Wietnam
środa, 30 sty 2008
Hanoi, Wietnam Transport 1, Hanoi, Wietnam
1
10. WieÅ› 1 Hanoi, Wietnam
czwartek, 31 sty 2008
Hanoi, Wietnam WieÅ› 1, Hanoi, Wietnam
1
11. Klimat 1 Hanoi, Wietnam
niedziela, 3 lut 2008
Hanoi, Wietnam Klimat 1, Hanoi, Wietnam
1 15
12. WieÂś 2 Hanoi, Wietnam
sobota, 9 lut 2008
Hanoi, Wietnam WieÂś 2, Hanoi, Wietnam
1 4
13. Transport 2 Hanoi, Wietnam
niedziela, 10 lut 2008
Hanoi, Wietnam Transport 2, Hanoi, Wietnam
1 9
14. Tet 1 Hanoi, Wietnam
czwartek, 14 lut 2008
Hanoi, Wietnam Tet 1, Hanoi, Wietnam
1
15. Kuala Lumpur 1 Hanoi, Wietnam
piÄ…tek, 22 lut 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 1, Hanoi, Wietnam
1 15
16. Kuala Lumpur 2 Hanoi, Wietnam
niedziela, 24 lut 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 2, Hanoi, Wietnam
1
17. Kuala Lumpur 3 Hanoi, Wietnam
środa, 27 lut 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 3, Hanoi, Wietnam
1
18. SzkoÂła Hanoi, Wietnam
czwartek, 28 lut 2008
Hanoi, Wietnam SzkoÂła, Hanoi, Wietnam
1
19. Różnice kulturowe 1 Hanoi, Wietnam
sobota, 1 mar 2008
Hanoi, Wietnam Różnice kulturowe 1, Hanoi, Wietnam
1
20. Tet 2 Hanoi, Wietnam
czwartek, 6 mar 2008
Hanoi, Wietnam Tet 2, Hanoi, Wietnam
1
21. Przedmieścia 1 Hanoi, Wietnam
sobota, 8 mar 2008
Hanoi, Wietnam Przedmieścia 1, Hanoi, Wietnam
1
22. Kuala Lumpur 4 - przyroda Hanoi, Wietnam
niedziela, 16 mar 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 4 - przyroda, Hanoi, Wietnam
1
23. Szkoła 2 Hanoi, Wietnam
środa, 19 mar 2008
Hanoi, Wietnam Szkoła 2, Hanoi, Wietnam
1
24. Przedmieścia 2 Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 24 mar 2008
Hanoi, Wietnam Przedmieścia 2, Hanoi, Wietnam
1
25. Nanning 0 Hanoi, Wietnam
piÄ…tek, 28 mar 2008
Hanoi, Wietnam Nanning 0, Hanoi, Wietnam
1 5
26. Nanning 1 Nanning, Chiny
wtorek, 8 kwi 2008
Nanning, Chiny Nanning 1, Nanning, Chiny
1
27. Przedmieścia 3 Hanoi, Wietnam
niedziela, 13 kwi 2008
Hanoi, Wietnam Przedmieścia 3, Hanoi, Wietnam
1 1
28. Klimat 2 Hanoi, Wietnam
czwartek, 17 kwi 2008
Hanoi, Wietnam Klimat 2, Hanoi, Wietnam
1
29. Bangkok 1 Hanoi, Wietnam
środa, 23 kwi 2008
Hanoi, Wietnam Bangkok 1, Hanoi, Wietnam
1
30. Ha Long Hạ Long, Wietnam
czwartek, 8 maj 2008
Hạ Long, Wietnam Ha Long, Hạ Long, Wietnam
1
31. Ludzie / Różnice kulturowe 2 Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 12 maj 2008
Hanoi, Wietnam Ludzie / Różnice kulturowe 2, Hanoi, Wietnam
1
32. Kuala Lumpur 5 - Pulau Ketam Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 12 maj 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 5 - Pulau Ketam, Hanoi, Wietnam

Na skróty

Podsumowanie

ostatni wpis:12 maj 2008  (16 lat temu)
pierwszy wpis:13 sty 2008  (16 lat temu)
  
liczba tekstów:32
liczba zdjęć:103
liczba komentarzy:0
odwiedzone kraje:3
odwiedzone miejscowości:3

Uczestnicy

Skontaktuj siÄ™ ze mnÄ…

strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2024 transazja.pl

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone