lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
ErywaÅ„  
Klasztor TatevTatev, Armeniafoto: Morten Knutsenźródło: Stock.XCHNG
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
czytasz blog:

Remote Vietnam



24lut
2008

Kuala Lumpur 2

1 15 1  
  Hanoi, Wietnam, prowincja Ha Ná»™i

Autobus z lotniska na Chinatown Przylot

Przylot do Kuala Lumpur odbył się bez problemów. Najbardziej kłopotliwe było oczywiście złapanie taksówki na lotnisko w Hanoi (trudno oczekiwać, aby z centrum miasta był zorganizowany jakiś publiczny transport na lotnisko odległe o 30km). Dwie pierwsze taksówki z ofertami - 280.000d i 300.000d odrzuciliśmy, ale w trzeciej, którą złapaliśmy po 5 minutach czekania taksówkarz jako orientacyjną cenę podał 220.000d (33zł). Wyszło o 10.000d drożej, ale i tak byliśmy bardzo zadowoleni. Spisałem sobie jego numer telefonu, ale niestety jest to numer do korporacji, a nie konkretnego taksówkarza.

Nie mieliśmy przydzielonych miejsc w samolocie linii AirAsia, ale nie był to problem, bo i tak był on w połowie pusty. Gdy wyszliśmy - uderzyło nas gorące powietrze. Było ze 20 stopni więcej niż w Hanoi - bardzo przyjemne uczucie.

W KL planowaliśmy pojechać autobusem do centrum, ale okazało się, że jest inny, jadący na China Town (9 RM - 7zł za osobę). Kierowcy mówili po angielsku, autobus - oczywiście klimatyzowany - wysadził nas 5 minut drogi od hotelu. Byliśmy bardzo zadowoleni.

Klimat

Klimat jest dość monotonny, ale za to przyjemny, bo zarówno równikowy jak i oceaniczny. Maksymalna temperatura dnia to 31-33 stopni przez cały rok. Niekiedy pada mniej, niekiedy więcej; Mężczyźni modlący się lub wykonujący inne czynności w czasie naszego pobytu nie załapaliśmy się na deszcz, ale myślę, że jest on nawet przyjemny. Gorąco powoduje, że człowiek szybko się męczy chodząc, ale wszystkie środki transportu są klimatyzowane. Momentami było nam w nich nawet za zimno, a do kina w pobliskim Singapurze podobno należy iść z kurtką.

Transport

Powiedzieć, że transport w Kuala Lumpur jest lepiej zorganizowany i nowocześniejszy niż w Hanoi to za mało. On przewyższa nawet ten w Warszawie. Nie żeby to było bardzo trudne, ale nie spodziewaliśmy się takiego stanu rzeczy. Jest kilka konkurujących ze sobą przewoźników, obsługujących zarówno transport kolejowy i autobusowy w mieście, jak i dojazd do miasta. To akurat rodzi pewne problemy, gdyż mają również oddzielną infrastrukturę: tory i dworce. Dlatego też chcąc skorzystać z danej linii, trzeba wpierw odnaleźć stację odpowiedniego przewoźnika.

Rozwiązaniem, które byłoby chyba zbyt nowoczesne jak na Warszawę, są automaty do sprzedaży biletów do metra. Mogło by to spowodować, że w niedziele wieczorem nieprzewidujący turysta, który nie zaopatrzył się uprzednio w bilety, nie musiałby jechać na gapę. W KL na ekranie dotykowym wybiera się stację na którą chce się dojechać, można czasami wybrać ilość biletów, po czym wpłaca się banknoty i monety, a automat wydaje bilet i resztę. Automat do chiromancji Bilet na sąsiednie stację kosztuje 1 RM (75gr) a każda następna zwiększa koszt o 0,1 RM (z reguły). Bilet jest potrzebny, aby przejść przez bramkę na peron oraz aby wyjść z niej peronu na stacji docelowej. Warto nadmienić, że tylko część jazdy odbywa się pod ziemią, często trasa wiedzie wiaduktami nad ulicami. Zastanawiam się, czy w Warszawie nie można by w niektórych dzielnicach puścić metra nad ziemią.

Transportu autobusem nie testowaliśmy, za to zdarzyło nam się 3 razy wziąć taksówkę. Za pierwszym razem z dworca kolejowego do parku z ptakami - zapytaliśmy kierowcę, ile weźmie, a ten nas odesłał do kasy na dworcu, gdzie kupiliśmy... bilet na taksówkę. Ciekawe rozwiązanie - cena taryfy jest ustalana centralnie. Z tym kwitkiem podeszliśmy do koordynatora stojącego przy postoju dla taksówek, a ten skierował nas do najbliższego pojazdu. Kierowca wziął kwitek i zawiózł nas na miejsce. Gdy wracaliśmy z powrotem do domu, kasa przy parku była już zamknięta i kierowca wziął tyle, ile się umówiliśmy (bodajże 15RM za około 15 min jazdę).

Ruch na ulicach jest mniej ciekawy niż w Hanoi. Najwięcej jest samochodów, ale są też motorki. Nie zdecydowałem się wynająć motocykla na te kilka dni, za dużo byłoby z tym pewnie roboty, transport publiczny i taksówki są dobrze zorganizowane, a poza tym przy takiej ilości samochodów jeżdżenie motorem przestaje być przyjemne. Zbliżenie na meczet Wolę ruch w Hanoi - i dotyczy to również sytuacji, gdy jest się pieszym. Tam człowiek po prostu przechodzi wolno przez ulicę w dowolnym momencie - a w KL trzeba czekać aż się zapali światło. Przy tym często jest tak, że samochody mają zielone światło, a piesi poruszający się w tym samym kierunku nie. W takich sytuacjach przechodziliśmy - ale nie byliśmy pewni, czy kierowcy się tego spodziewają.

Mieliśmy też często problemy w zorientowaniu się po jakiej ulicy idziemy. W Warszawie niebieskie tablice z nazwą ulicy i numerem domu skutecznie ułatwiają orientację. W Hanoi na prawie każdym sklepiku jest napisany adres z nazwą ulicy. W KL nazwy ulic były podane tylko przy skrzyżowaniach, a i tak nie przy wszystkich.

Stroje

Zróżnicowanie kulturowe Malezji sprawia, że można zobaczyć rozmaite style ubioru. Widzieliśmy 2 razy muzułmanki ubrane w czarny nikab zakrywający całe ciało. Z reguły jednak nosiły one barwne, wzorzyste tudongi (regionalna odmiana hidżabu) i do tego albo długie, kolorowe tuniki z dopasowanymi kolorystycznie spódnicami, albo strój zbliżony do europejskiego. Niektóre Hinduski nosiły sari. Widać też było chińskie dziewczyny w naprawdę krótkich spodenkach. Grażyna też zmieniała swój image. W sobotę ubrała się jak muzułmanka, bo chodziliśmy po meczetach, a następnego dnia udało mi się ją namówić na krótkie spodenki.

Wielu mężczyzn nosiło europejskie ubrania, również garnitury (współczuję, w taką pogodę). Widok na meczet Jamek Rzadko kiedy widziało się ich w krótkich spodenkach. Za to muzułmanie nosili często bardzo wzorzyste i kolorowe koszule, a można było też spotkać mnicha buddyjskiego w jednokolorowej szacie.

Religia

Malezja jest krajem muzułmańskim, ale inne religie są też tam obecne. Ponieważ w Hanoi widzieliśmy tylko jeden meczet, więc w KL zwiedzanie postanowiliśmy zacząć od świątyń muzułmańskich. W sobotę poszliśmy najpierw do meczetu Little India położonego w dzielnicy o tej samej nazwie. Weszliśmy na dziedziniec świątyni - i tam musieliśmy się rozdzielić, gdyż mężczyźni modlili się po lewej, a kobiety po prawej stronie. Zdjąłem buty i uklęknąłem na posadzce między muzułmanami. Ich modlitwa polegała na klęczeniu i wykonywaniu różnych gestów, głównie pokłonów w kierunku, jak sądzę, Mekki. Po 5 minutach wyszedłem stamtąd i planowałem przejść na dziedziniec, ale siedzący tam muzułmanin wskazał mi, żebym poszedł na górę. Zrobiłem tak i dotarłem po schodach do dużej sali, gdzie jedynym rodzajem ozdób były łuki typowe dla architektury muzułmańskiej. Oczywiście żadnych obrazów, pusta sala z modlącymi się mężczyznami. Wyglądało to bardzo abstrakcyjnie i minimalistycznie, zwłaszcza po świątyniach konfucjańskich czy pagodach buddyjskich, które pełne są rzeźb, kadzideł i darów ofiarnych. Dary Nastrój świątyni był jednak wyczuwalny.

Druga klatka schodowa była zasłonięta, ale widziałem na niej muzułmanki idące na górę. Piętro wyżej była sala modlitw dla kobiet. Jak mi potem relacjonowała Grażyna, wiele kobiet zdejmowało hidżaby i przebierało się w specjalne białe szaty do modlitwy. Dało się też wyczuć dużo życzliwości i wsparcia między muzułmankami. Zszedłem na dół zgarniając przy okazji kilka ulotek po angielsku propagujących islam. Można było w nich zauważyć pewne poczucie przewagi nad religiami wschodnioazjatyckimi nastawionymi - zgodnie z ulotką - na zapewnienie pomyślności w życiu doczesnym poprzez palenie kadzideł i składanie ofiar.

Potem poszliśmy do meczetu Jamek (Masjid Jamek). Na wstępie zostaliśmy uprzedzeni, że nie możemy wejść do środka, pośród modlących się, bo mamy aparat fotograficzny. Obejrzeliśmy jednak meczet z zewnątrz, chodząc po parku świątynnym. Niektórzy znajdujący się na posadzce, gdzie odbywały się modlitwy, zajmowali się innymi czynnościami. Niektórzy spali, ktoś reperował spodnie. Widać, że co innego niż w kościołach katolickich jest traktowane jako właściwe zachowanie. Było wiele kranów z wodą do dokonywania ablucji, z czego też skorzystałem (było gorąco, więc zmoczenie głowy było sporą ulgą). Grażyna weszła nawet do pokoju modlitw.

Następnego dnia zwiedziliśmy świątynię hinduistyczną. Lakszmi Wyglądała ona zupełnie inaczej niż meczet. Mnóstwo posągów, ofiary z owoców, ludzie przychodzący całymi rodzinami, bez podziału według płci. Nie wszyscy się modlili, choć większość tym się właśnie zajmowała. Widać był półnagich mężczyzn przeprowadzających obrzędy. Oprócz tego liczne figurki Ganeśa - boga o głowie słonia, czy wielorękiej bogini Lakszmi.

W stacji metra spotkaliśmy się za to z automatem do ... chiromancji. Trzeba było przyłożyć rękę i wrzucić dwie monety po 20 sentów (15gr). Chciałem się nawet dowiedzieć, co elektroniczna maszyna sądzi o mojej przyszłości, zwłaszcza zawodowej, ale niestety urządzenie nie chciało przyjąć drugiej monety.

Wylot

Gdy z żalem opuszczaliśmy Kuala Lumpur postanowiliśmy pojechać super-szybkim i nowoczesnym pociągiem, który za podobną ceną jak taksówka (70 RM - 52zł za 2 osoby) zawiezie nas na lotnisko. Pociąg sprawił świetne wrażenie. Wygodne siedzenia, serwis informacyjny po angielsku wyświetlany na ekranie ciekłokrystalicznym.

Po 28 min byliśmy na terminalu głównym KLIA (Kuala Lumpur International Airport). Mieliśmy 1,5h do wylotu i zaczeliśmy się rozglądać, gdzie jest przejście do drugiego terminala. Obojgu nam się wydawało, że ten drugi terminal - specjalnie dla tanich linii lotniczych AirAsia - jest tuż obok głównego. Świątynia hinduistyczna Ponieważ nie było strzałek, więc postanowiliśmy dowiedzieć się tego w informacji. Tam nam powiedzieli, że można pojechać specjalnym autobusem, ale skoro mamy tak mało czasu, to lepiej, żebyśmy wzięli taksówkę. Przerażeni perspektywą niezdążenia, kupiliśmy w kasie bilet na taksówkę (bodajże 38 RM - 29zł). Muzułmańska kasjerka wykłócała się z jakimś pasażerem mówiąc mu "I give you the ticket" (ech, ten brak zaznaczania czasu w językach malajo-polinezyjskich), ale obsłużyła nas. Pobiegliśmy do postoju taksówek, na szczęście jakaś już stała. Wrzuciliśmy rzeczy do bagażnika i pojechaliśmy. Taksówkarz zapytał nas, kiedy lecimy i rzeczywiście się spieszył. Nie wykonywał aż tak ryzykownych manewrów jak wietnamscy kierowcy autobusów, ale i tak wyprzedzał, gdy tylko mógł.

Jechaliśmy około 10 minut po pięknej okolicy zastanawiając się, czy zdążymy. Mieliśmy jakieś 1:15 do odlotu, gdy dotarliśmy na drugi terminal. Check-in, odprawa paszportowa, sprawdzanie bagażu podróżnego zajęło nam 15 min (!). W życiu nie mieliśmy takiego tempa - ale wynikało to też z braku kolejek. Mieliśmy godzinę do wylotu, gdy usadowiliśmy się przed bramką. Następne 30 min wytracaliśmy czas, w końcu bramki się otworzyły.

W samolocie znów było dużo miejsc pustych, my się znaleźliśmy wśród grupy - sądząc po wieku - wietnamskich studentów . Kościół katolicki. W kraju z bardzo ograniczoną wolnością słowa drut kolczasty jest często spotykanym elementem ogrodzenia. To było ciekawe doświadczenie. Wietnamczycy podeszli do lotu na luzie. Nie zapinali pasów, czasami przechodzili między siedzeniami, gdy wchodziliśmy w turbulencje i wyświetlał się międzykulturowo zrozumiały - jak mi się zawsze wydawało - znak "zapiąć pasy". Stewardesy kilkakrotnie przychodziły ich napominać. Raz stewardesa przyszła, gdyż nacisnęli przycisk wezwania pomocy. Chyba nie wpadli na to, do czego to służy - a przynajmniej próbowali sprawiać takie wrażenie. Ale najbardziej się popisali, gdy schodziliśmy do lądowania. Jest to najbardziej niebezpieczny moment lotu, nie można mieć włączonych żadnych urządzeń, nie tylko telefonów komórkowych (które zresztą należy mieć wyłączone podczas całego lotu).

Schodzimy więc do lądowania, wszyscy są zapięci pasami, stewardesy też są poza zasięgiem wzroku. I co widzę? Młody Wietnamczyk siedzący za mną, korzystając widocznie z faktu, że stewardesy też siedzą i nie widzą co się dzieje, wyjął komórkę i coś na niej robi. Odwróciłem się i zacząłem go ostro opieprzać po angielsku (zastanawiałem się, czy mu jej po prostu nie zabrać). Nie pomogło, więc tym razem Grażyna zwróciła się do niego po wietnamsku każąc mu wyłączyć komórkę. Tym razem to zrobił (biały mówiący niespodziewanie po wietnamsku budzi najwyraźniej respekt), ale i tak w sąsiednim rzędzie inni Wietnamczycy robili coś na swoich komórkach. Nie wiem, czy zakłócili pracę urządzeń pokładowych, w każdym razie wylądowaliśmy szczęśliwie.

Z powrotem jechaliśmy busikiem ($2 za osobę), który nas wysadził 15 min od domu. Dodarliśmy tam, przez większość czasu rozmawiając z pewnym 50-letnim na oko Kanadyjczykiem, który właśnie zwiedzał Azję południowo-wschodnią. Wracał z 3-tygodniowego pobytu w Malezji, a po Wietnamie wybierał się do Chin na kilka miesięcy.

 


Odległość pokonana od ostatniego punktu (Hanoi, Wietnam): ok , mierzona w linii prostej.
Całkowity przebyty dystans to ok. .

24lut
2008

Galeria (15)

 
  Hanoi, Wietnam, prowincja Ha Ná»™i
 
  • Opublikuj na:
24lut
2008

Komentarze (1)

 
Liczba komentarzy: 1
Oqazei

prescription medication for severe allergies names of prescription allergy pills allergy pills over the counter

Dodaj swój komentarz - bo każdy ma przecież coś do powiedzenia...

Nie jesteÅ› zalogowany. Aby uproÅ›cić dodawanie komentarzy oraz aby zdobywać punkty - zaloguj siÄ™

ImiÄ™ i nazwisko *
E-mail *
Treść komentarza *



Na mapie

 

Spis treści

1 7
1. Przylot Hanoi, Wietnam
niedziela, 13 sty 2008
Hanoi, Wietnam Przylot, Hanoi, Wietnam
1 5
2. Jedzenie Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 14 sty 2008
Hanoi, Wietnam Jedzenie, Hanoi, Wietnam
1
3. IT Hanoi, Wietnam
wtorek, 15 sty 2008
Hanoi, Wietnam IT, Hanoi, Wietnam
1
4. Super Express Hanoi, Wietnam
środa, 16 sty 2008
Hanoi, Wietnam Super Express, Hanoi, Wietnam
1 7
5. Zakupy 1 Hanoi, Wietnam
czwartek, 17 sty 2008
Hanoi, Wietnam Zakupy 1, Hanoi, Wietnam
1 5
6. Imprezy 1 Hanoi, Wietnam
sobota, 19 sty 2008
Hanoi, Wietnam Imprezy 1, Hanoi, Wietnam
1 18
7. Jedzenie 2 Hanoi, Wietnam
czwartek, 24 sty 2008
Hanoi, Wietnam Jedzenie 2, Hanoi, Wietnam
1 2
8. Sprawa krzyża 1 Hanoi, Wietnam
niedziela, 27 sty 2008
Hanoi, Wietnam Sprawa krzyża 1, Hanoi, Wietnam
1 10
9. Transport 1 Hanoi, Wietnam
środa, 30 sty 2008
Hanoi, Wietnam Transport 1, Hanoi, Wietnam
1
10. WieÅ› 1 Hanoi, Wietnam
czwartek, 31 sty 2008
Hanoi, Wietnam WieÅ› 1, Hanoi, Wietnam
1
11. Klimat 1 Hanoi, Wietnam
niedziela, 3 lut 2008
Hanoi, Wietnam Klimat 1, Hanoi, Wietnam
1 15
12. WieÂś 2 Hanoi, Wietnam
sobota, 9 lut 2008
Hanoi, Wietnam WieÂś 2, Hanoi, Wietnam
1 4
13. Transport 2 Hanoi, Wietnam
niedziela, 10 lut 2008
Hanoi, Wietnam Transport 2, Hanoi, Wietnam
1 9
14. Tet 1 Hanoi, Wietnam
czwartek, 14 lut 2008
Hanoi, Wietnam Tet 1, Hanoi, Wietnam
1
15. Kuala Lumpur 1 Hanoi, Wietnam
piÄ…tek, 22 lut 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 1, Hanoi, Wietnam
1 15
16. Kuala Lumpur 2 Hanoi, Wietnam
niedziela, 24 lut 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 2, Hanoi, Wietnam
1
17. Kuala Lumpur 3 Hanoi, Wietnam
środa, 27 lut 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 3, Hanoi, Wietnam
1
18. SzkoÂła Hanoi, Wietnam
czwartek, 28 lut 2008
Hanoi, Wietnam SzkoÂła, Hanoi, Wietnam
1
19. Różnice kulturowe 1 Hanoi, Wietnam
sobota, 1 mar 2008
Hanoi, Wietnam Różnice kulturowe 1, Hanoi, Wietnam
1
20. Tet 2 Hanoi, Wietnam
czwartek, 6 mar 2008
Hanoi, Wietnam Tet 2, Hanoi, Wietnam
1
21. Przedmieścia 1 Hanoi, Wietnam
sobota, 8 mar 2008
Hanoi, Wietnam Przedmieścia 1, Hanoi, Wietnam
1
22. Kuala Lumpur 4 - przyroda Hanoi, Wietnam
niedziela, 16 mar 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 4 - przyroda, Hanoi, Wietnam
1
23. Szkoła 2 Hanoi, Wietnam
środa, 19 mar 2008
Hanoi, Wietnam Szkoła 2, Hanoi, Wietnam
1
24. Przedmieścia 2 Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 24 mar 2008
Hanoi, Wietnam Przedmieścia 2, Hanoi, Wietnam
1
25. Nanning 0 Hanoi, Wietnam
piÄ…tek, 28 mar 2008
Hanoi, Wietnam Nanning 0, Hanoi, Wietnam
1 5
26. Nanning 1 Nanning, Chiny
wtorek, 8 kwi 2008
Nanning, Chiny Nanning 1, Nanning, Chiny
1
27. Przedmieścia 3 Hanoi, Wietnam
niedziela, 13 kwi 2008
Hanoi, Wietnam Przedmieścia 3, Hanoi, Wietnam
1 1
28. Klimat 2 Hanoi, Wietnam
czwartek, 17 kwi 2008
Hanoi, Wietnam Klimat 2, Hanoi, Wietnam
1
29. Bangkok 1 Hanoi, Wietnam
środa, 23 kwi 2008
Hanoi, Wietnam Bangkok 1, Hanoi, Wietnam
1
30. Ha Long Hạ Long, Wietnam
czwartek, 8 maj 2008
Hạ Long, Wietnam Ha Long, Hạ Long, Wietnam
1
31. Ludzie / Różnice kulturowe 2 Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 12 maj 2008
Hanoi, Wietnam Ludzie / Różnice kulturowe 2, Hanoi, Wietnam
1
32. Kuala Lumpur 5 - Pulau Ketam Hanoi, Wietnam
poniedziałek, 12 maj 2008
Hanoi, Wietnam Kuala Lumpur 5 - Pulau Ketam, Hanoi, Wietnam

Na skróty

Podsumowanie

ostatni wpis:12 maj 2008  (16 lat temu)
pierwszy wpis:13 sty 2008  (16 lat temu)
  
liczba tekstów:32
liczba zdjęć:103
liczba komentarzy:64
odwiedzone kraje:3
odwiedzone miejscowości:3

Uczestnicy

Skontaktuj siÄ™ ze mnÄ…

strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2024 transazja.pl

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone