Podczas pobytu w Malezji zrobiliśmy jednego dnia wypad na Pulau Ketam - dosłownie Wyspę Krabów. Z Kuala Lumpur dojechaliśmy pociągiem podmiejskim do Port Klang. Stamtąd promem udaliśmy się na wyspę. Ponieważ Pulau Ketam jest podmokła - wszystkie budynki są tam zbudowane na palach. Drogi są wąskie i betonowe.
Nasz pobyt w Wietnamie zbliża się do końca. Zostały nam niecałe dwa tygodnie przebywania w Hanoi, i jeszcze mniej całe trzy tygodnie pobytu na Południu. Pora więc rozpocząć serię wpisów podsumowujących. Ten post dotyczyć będzie kwestii, która mnie osobiście w Wietnamie interesowała najbardziej, a więc - ludzi.
W dÂługi weekend wybraliÂśmy siĂŞ wraz z nasza koleÂżankÂą AsiÂą na 3-dniowÂą wycieczkĂŞ do zatoki Ha Long. Wycieczka z Kangaroo Cafe na ulicy Bao Khanh wydawaÂła nam siĂŞ zbyt droga, wiĂŞc zdecydowaliÂśmy siĂŞ pojechaĂŚ na prawie 2-krotnie taĂąszÂą wycieczkĂŞ z Sinh Cafe z ulicy Luong Ngoc Quyen 52 - www.sinhcafevn.com - $54 od osoby.
Bangkok 1 Od piątku do wtorku przebywaliśmy w stolicy Tajlandii - 6,6 milionowym Bangkoku. - najbardziej turystycznym mieście spośród tych, które odwiedziliśmy w Azji. Przylot Przylot do Bangkoku linią AirAsia odbył się bez problemów. Samolot sprawiał wrażenie dosyć starego, a za jedzenie nie można było płacić ani w dolarach ani w dongach, ale poza tym wszystko było w porządku.
Poprzedni wpis o pogodzie dotykał kwestii przystosowania Hanoi do zimna. Od około dwóch tygodni mamy okazję obserwować jak miasto - i my sami radzimy - sobie z gorącem. Ostatnio panują tu warunki w rodzaju 30 C, 70-80% wilgotności. Niesie to ze sobą kilka efektów: Po pierwsze - znowu używamy klimatyzacji w nocy - ale nastawionej na chłodzenie.
Dziś postanowiliśmy w ramach odpoczynku wyrwać się (już po raz kolejny) poza miasto. Obejrzawszy mapę dokładnie, zaproponowałam Jankowi wyjazd do Soc Son. Soc Son to jeden z huyen - dzielnic zewnętrznych Hanoi (słowem, włączony do Hanoi na jakiejś bliżej nieznanej zasadzie zbiór wiosek).
Ostatnie 3 dni - od soboty rano do poniedziałku wieczorem - spędziliśmy w chińskim mieście Nanning, stolicy prowincji Guangxi. Celem wizyty było pobieżne rzucenie okiem na Chiny - państwo będące przedmiotem tak licznych dyskusji, komentarzy i kontrowersji. Od początku chcemy zaznaczyć, że nie jesteśmy ekspertami w kwestiach chińskich;
Ten wpis, nieco wbrew tytułowi, nie będzie o wyjeździe do Nanning - bo jedziemy tam dopiero za tydzień. Na razie dużo emocji dostarczają nam same przygotowania. Udajemy się do Nanning, bo z powodu braku tanich połączeń do Chin zdecydowaliśmy się na podróż pociągiem, a Nanning - stolica prowincji Guangxi było pierwszym dużym miastem przez który pociąg do Pekinu przejeżdża. Żeby kupić bilet na pociąg - trzeba uprzednio mieć wystawioną wizę do Chin.
Sobotni dzień (15.03) był zabawny. Chcieliśmy iść na basen, ale okazało się, że praktycznie jest to niemożliwe. W Hanoi mamy bowiem do dyspozycji albo baseny odkryte (a tego dnia w południe było jakieś 20 stopni i mżawka), albo kryte - miejskie o niepewnym standardzie higienicznym, za to ostrych standardach moralnych (dziewczyny pływają tam w podkoszulkach - a ja (Grażyna mówi) nie chciałam narażać się na gwizdy i zaczepki).
(znów mówi Grażyna): Od czasu poprzedniego wpisu, na naszych zajęciach zaszła pewna istotna zmiana. Otóż, na prośbę koleżanki Asi, vicedean - czyli thay Chinh - zmienił nam nauczycielkę. Panią Nhung zastąpiła pani Ngoc. Panią Ngoc można bez wątpienia okreslić jako osobę ekscentryczną.
Rośliny Roślinność w Kuala Lumpur na pierwszy rzut oka wydaje się być podobna do tej z Hanoi - wśród drzew dominują różnego rodzaju palmy, w tym bananowce. Na temat drugiego rzutu ciężko jest mi się wypowiadać, bo nie mam wykształcenia botanicznego. Może ktoś lepiej znający się na rzeczy oceni na podstawie załączonych zdjęć drzew.
(Tu mówi Grażyna:) Biorąc pod uwagę podstawowe dane, jak liczba mieszkańców i powierzchnia, Hanoi jawi się jako całkiem spory ośrodek miejski. W porównaniu z Warszawą, Hanoi ze swoimi 3,4 milionami mieszkańców (moje rodzinne miasto - jedynie 1,7 miliona) i 920 km kwadratowych powierzchni (Warszawa - 512 km2), wypada całkiem imponująco.
W wigilię święta Tet, czyli nowego roku księżycowego, poszliśmy do pani Phuong. Czekały tam na nas dwie Japonki, o których wspominałem w poprzednim poście. Na kolację nasza gospodyni przygotowała lau - czyli gorący kociołek. Gotowanie szło sprawnie, zwłaszcza od kiedy okazało się, że Japonki rozumieją chińskie znaki na podgrzewaczu elektrycznym.
Od kiedy przyjechałem do Hanoi, staram się uchwycić na czym polega różnica kulturowa między Polską a Wietnamem. Wietnam jest krajem znacznie starszym niż Polska, o ponad dwutysiącletniej tradycji. Pierwsze królestwa wietnamskie powstały w 3 wieku przed naszą erą. Bardzo silne piętno odcisnęły Chiny i konfucjanizm.
Dzisiejszy wpis jest autorstwa mojego, czyli Gra¿yny. Janek udostêpni³ mi mo¿liwoœÌ publikowania postów na swoim blogu, dziêki czemu mogê podzieliÌ siê z wami moimi refleksjami z uczêszczania na uczelniê w Hanoi. Jako ¿e przebywam w Wietnamie na tak zwanym stypendium rz¹dowym, w ramach owego stypendium przys³uguje mi udzia³ w kursie jêzyka wietnamskiego.
Architektura Architektura, jaka jest, każdy widzi. Zdjęcia dobrze pokazują wygląd KL z jego mieszanką starych świątyń i nowoczesnych wieżowców. Petronas Towers - najwyższy podwójny wieżowiec świata - pięknie wyglądał w nocy, ale wiele innych brył też jest ciekawych. Mieliśmy okazję obejrzeć miasto z tarasu widokowego na wieży telewizyjnej i wyglądało to imponująco.
Przylot Przylot do Kuala Lumpur odbył się bez problemów. Najbardziej kłopotliwe było oczywiście złapanie taksówki na lotnisko w Hanoi (trudno oczekiwać, aby z centrum miasta był zorganizowany jakiś publiczny transport na lotnisko odległe o 30km). Dwie pierwsze taksówki z ofertami - 280.000d i 300.000d odrzuciliśmy, ale w trzeciej, którą złapaliśmy po 5 minutach czekania taksówkarz jako orientacyjną cenę podał 220.000d (33zł).
Skuszeni ofertą Air Asia oraz chcąc wykorzystać bliskość geograficzną polecieliśmy na 5 dni (od 15.02 do 19.02) do stolicy Malezji - Kuala Lumpur. To 1,8 - milionowe miasto okazało się bardzo przyjaznym miejscem - gorącym, ciekawym, o infrastrukturze rozwiniętej nie gorzej niż w Warszawie, cenach niewiele większych niż w Hanoi, a różnorodności zbliżonej do Londynu czy Nowego Jorku.
7 lutego Wietnamczycy obchodzili początek nowego roku według kalendarza księżycowego - czyli święto Tet. Jest to tutaj najważniejsze święto, w wielu aspektach podobne do naszego Bożego Narodzenia. Nowy rok jest rokiem myszy, bądź szczura, różnie się to tłumaczy - bo wietnamskie słowo chuot oznacza chyba wszystkie gryzonie, w tym np.
Z każdą próbą znalezienia aktualnego przystanku linii autobusowej, jak również z każdą sytuacją, gdy nie było realnej alternatywy wobec jechania taksówką, rosła nasza potrzeba dysponowania własnym motorem. Mieliśmy jednak pewien problem: gdzie będzie można go trzymać. Wydawało nam się, że w sionce nie ma miejsca, skoro i tak w salonie często stoją dwa z trzech motorów.
Dojazd W pi¹tek 1 lutego pojechaliœmy z wietnamskim koleg¹ Gra¿yny do jego rodzinnej wsi. O 11.45 wyszliœmy z domu i udaliœmy siê na przystanek. Niestety, autobus numer 31 maj¹cy nas zawieœÌ na miejsce spotkanie z koleg¹ nie przyje¿d¿a³, wiêc musieliœmy wzi¹Ì taksówkê.
Jedn¹ z najbardziej irytuj¹cych rzeczy na gadu-gadu s¹ uwagi w rodzaju "Zazdroszczê ci, ¿e mieszkasz teraz w ciep³ym kraju". To prawda, ¿e przez wiêkszoœÌ roku ten kraj jest ciep³y. To prawda, ¿e dziœ w Sajgonie jest 31 stopni - ale w Hanoi jest 14. To i tak relatywnie ciep³o, bo w ostatnim tygodniu w Hanoi dzieù w bywa³o 10-12 stopni, w nocy zaœ 8-10.
Przez najbliższe 3 dni nie będę dostępny, ponieważ wyjeżdżam na wieś koło miasta Vinh w prowincji Nghe An. Grażyna miała tam jechać sama z wietnamskim znajomym, aby zrobić badania w jego rodzinnej wsi. Wydawało się jasne, że wyprawa ma się odbyć w takim właśnie składzie osobowym.
Poruszanie się po Hanoi jest możliwe na kilka sposobów: Na piechotę Podstawowy sposób poruszania się. Jest on efektywny, o ile się mieszka w centrum, bo tam zabudowa jest bardzo skoncentrowana. Często chodniki są zastawione - a to kuchniami ulicznymi, a to motorkami, przez co trzeba iść ulicą.
Wietnamski kościół katolicki prowadzi spór z władzami Wietnamu o zwrot zabranych terenów kościelnych. Jednym z nich jest teren byłej delegatury apostolskiej w Hanoi na ulicy Nha Chung. Katolicy postawili na tym terenie krzyż. Jak to jest opisane w niniejszym artykule, niewidocznym zresztą z Wietnamu (cały host http://www.vietcatholic.net jest blokowany).
Problem z jedzeniem w Hanoi jest taki, że barów jest mnóstwo - ale trudno stwierdzić, który z nich jest dobry, dopóki się nie spróbuje. W czwartek wieczorem poszliśmy do kiepskiego baru. Serwowali tam ryż z dodatkami, szukaliśmy baru tego typu w centrum, ale ten nie okazał się być godny uwagi.
W sobotę wieczorem stowarzyszenie nauki angielskiego AAC organizowało spotkanie, na które zostali zaproszeni studenci polscy uczący się wietnamskiego - w tym Grażyna i jej znajomi z filologii wietnamsko-tajskiej w Poznaniu. Osoby towarzyszące były mile widziane - generalnie biali byli poszukiwani, zapewne w celu umiędzynaradawiania imprezy.
Jedną z czynności, w których najbardziej uwidaczniają się różnice kulturowe między Polską a Wietnamem, jest kupowanie. Większość sklepów i punktów usługowych nie ma wywieszonych cen. Powoduje to, że proponowane są nam kwoty odpowiednio większe, dostosowane do portfela białego (w Wietnamie powszechnie wiadomo, że biali to turyści i są bogaci).
Gdy 20 grudnia Grażyna wróciła do Polski, na lotnisku zwróciła na nas uwagę reporterka z opiniotwórczej gazety Super Express, przygotowująca artykuł o powrotach z zagranicy na święta. Zainteresowana historią Grażyny zapowiedziała, że materiał zapewne się ukaże, w sobotnim numerze. Niestety, gdy kupiliśmy ten numer, okazało się, że nic o żadnych powrotach nie ma - poza powrotem do świadomości dziecka, które wybudziło się ze śpiączki.
Problem z Wi-Fi już w poniedziałek się rozwiązał. Jak się okazało, nadajnik Wi-Fi jest piętro nad nami, w pokoju gospodarzy, pełniąc rolę modemu i routera sieci lokalnej. Gospodarze czasem go wyłączali. Internet ma niezłe parametry, testy na http://speedtest.net zwracały 500-2000 kb/s na downloadzie i 230-500 kb/s na uploadzie.
Pośród wielu ciekawych rzeczy, które można spotkać w Wietnamie, na uwagę zasługuje jedzenie. W poniedziałek jedliśmy 3 razy: O 11.30 na śniadanie, a w zasadzie lunch, poszliśmy na bun cha. Bun - czyli makaron ryżowy w przeciwieństwie do my - makaronu jak z zupek chińskich, i mien - drobnego makaronu sojowego.
W sobotê o 6.25 wyleciliœmy z Warszawy. Zjawiliœmy siê na lotnisku 2h wczeœniej, co by³o o tyle niepotrzebne, ¿e LOT otworzy³ check-in dopiero o 5. PóŸniej te¿ czekaliœmy. 4 razy wywo³ywana by³a stra¿ graniczna, aby przynios³a klucz do otworzenia bramki - ostatniego etapu przed wejœciem do samolotu. Nastêpny w naszej podró¿y by³ Frankfurt.
ostatni wpis: | 12 maj 2008 (15 lat temu) |
pierwszy wpis: | 13 sty 2008 (15 lat temu) |
liczba tekstów: | 32 |
liczba zdjęć: | 103 |
liczba komentarzy: | 15 |
odwiedzone kraje: | 3 |
odwiedzone miejscowości: | 3 |
strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2023 transazja.pl
transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.