środa, 6 sie 2008 Wieliczka,
Kolejnego dnia ok. 10 rano wyruszamy w kierunku Samary. Cały dzień upływa na przemierzaniu trasy, maluszki bez zarzutu pokonują kilometry po rozgrzanym do niemożliwości asfalcie. Drogi w Rosji nie są wcale takie złe, przynajmniej na razie, ponoć za Uralem ma być gorzej. Podziw wzbudza w nas krajobraz przesuwający się za szybami naszych samochodów. Szosa prosta jak okiem sięgnął, a po czterech stronach świata, aż po horyzont rozciąga się step. Niecodzienny widok. Przez otwarte okna bucha rozżarzone powietrze, po kilku godzinach jazdy przyprawiające o ból głowy. Ukojenie przynosi dopiero chłodna noc spędzona za Saratowem na stepie pod rozgwieżdżonym niebem.
Więcej o wyprawie:
na oficjalnej stronie pod adresem http://www.dzicz.pl