środa, 6 sie 2008 Wieliczka,
Rano, po noclegu na stepie, ruszyliśmy w kierunku Wołgogradu. Po drodze Damian naprawił koło które przebił kilkaset kilometrów wcześniej. Ok. 70 km przed Wołgogradem znaleźliśmy miejscówkę nad Donem gdzie mogliśmy się wykąpać, umyć i odprężyć.
Nagle przydarzyła nam się mała tragedia. Wrotkowi odnowiła się kontuzja po wypadku w Polsce i podczas kąpieli wypadł mu bark! Wezwaliśmy karetkę, przyjechali w miarę szybko, dali mu dwa zastrzyki ze strzykawki trochę większej niż flaszka którą przed akcją wypił sanitariusz. Wyposażenie karetki stanowiło: nosze, używane prześcieradło, metalowa skrzynka służąca za apteczkę, dwa kanistry na paliwo, saperka i przyspawany do podłogi taboret na którym siedziała pielęgniarka.
Sala przyjęć w szpitalu wyglądała następująco: wszystkie pomieszczenia oddzielone były kotarami, kroplówka do której podłączeni byli inni pensjonariusze kliniki wykonane były ze słoików, przyrządy chirurgiczne wisiały na ścianie niczym klucze w zakładzie mechanicznym.
Żal nam jedynie lekarzy i pielęgniarek którym przyszło pracować w takich warunkach. Wspaniali ludzie, uśmiechnięci, gotowi do pomocy, nie zadając zbędnych pytań naprawili Wrotka całkowicie za darmo i mogliśmy ruszyć dalej.
Na wieczór dojechaliśmy do Wołgogradu, skontaktowaliśmy się z poznanym przez internet Siergiejem i udaliśmy się na nocleg do jego apartamentu w samym sercu dawnego Stalingradu.
Więcej o wyprawie:
na oficjalnej stronie pod adresem http://www.dzicz.pl