Kolejny raz pobudka przed 6 rano, bo o 6.30 ma się już po nas zjawić nasz przewodnik po Sapulocie. Kolejne 4 dni mamy spędzić w odległej części prowincji Sabah (do niedawna można się tam było dostać tylko rzeką). Jak się okazuje naszą 4 godzinną podróż odbywamy w raczej nowiutkim Nissanie Navara w skórzanych obiciach.
Wstajemy rano, niedziela, piękne słońce. Decyzja - płyniemy na wyspy do pobliskiego parku. Ale, że niedziela to jest też niedzielny bazar - idealne miejsce na kupienie jakichś pierdół jak Ray Bany za 15 zł. Po wydaniu jednych z ostatnich pieniędzy w gotówce idziemy do bankomatu - "transaction canceled".
7.30 rozpoczynamy 5-godzinny transfer do Sepiloku, gdzie mamy spotkać się z dziczyzną naziemną. W trakcie drogi próbują nas zabić klimatyzacją włączoną na full, ale się nie dajemy - nasze organizmy już się chyba przyzwyczaiły do ekstremalnych zmian temperatur. Na miejscu, czyli w "operation base" czeka na nas lunch a następnie dalsza podróż 1,5 godziny minibusem w trakcie której na nasz wehikuł spadają pierwsze krople deszczu.
Bez żalu opuszczamy KK, przy okazji mierząc się z jego lotniskiem, które bije wszelkie rekordy w obszarze dezorganizacji. Po wyjściu z autobusu brak jakichkolwiek oznaczeń co do hali odlotów, w hali odlotów trzeba przeskanować bagaż rejestrowany przed nadaniem go, o tym też nikt nie wspomni.
Ile można wytrzymać w samolocie? Okazuje się, że długo. Nie można a trzeba. Pomijając permanentne turbulencje i klimatyzację odpaloną na full, we względnym spokoju udaje nam się dotrzeć do Malezji. Na samolot już na Borneo przychodzimy już w grupie tylko kilku innych farangów. Dwie godziny lotu i wreszcie ostatnie tego dnia lądowanie.
Godzina 4:20. Budzik bezlitośnie zmusza nas to wstania. Chwilę po 5 jesteśmy na lotnisku, gdzie jest już tłum ludzi. Kolejki jeszcze większe. Nasze "najcudowniejsze" lotnisko na ziemi zafundowało nam na wstępie kilkudziesięcioosobową kolejkę. A potem kolejną. Najpierw stoimy żeby wydrukować self-checkin (brak języka polskiego stanowi dla sporej części tego społeczeństwa istotną barierę co znacznie wydłuża kolejkę).
ostatni wpis: | 31 mar 2014 (10 lat temu) |
pierwszy wpis: | 9 mar 2014 (10 lat temu) |
liczba tekstów: | 19 |
liczba zdjęć: | 302 |
liczba komentarzy: | 18 |
odwiedzone kraje: | 4 |
odwiedzone miejscowości: | 8 |
strona jest częścią portalu transazja.pl
© 2004-2024 transazja.pl
transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.