czwartek, 27 lis 2014 Kuwejt, Kuwejt
Dzień znowu zaczął się niebezpiecznie szybko kończyć, a my mieliśmy daleką drogę do celu. Zatrzymaliśmy się na obiad i uzupełnienie zapasów w stolicy regionu - Salalah, a następnie pomknęliśmy za zachód, w kierunku granicy z Jemenem. Naszym celem była jedna z najpiękniejszych plaż Omanu - plaża Al Fazayah.
Al Fazayah to w zasadzie pięć wspaniałych, piaszczystych plaż, zupełnie odizolowanych od świata skałami oraz wysokim klifem, co czyni to miejsce praktycznie idealnym. Aby dostać się do Al Fazayah najpierw trzeba wspiąć się serpentynami na wysoki płaskowyż na wysokości około 540 metrów, po czym szutrową drogą, zygzakami zjechać na samą plażę.
Ten nocleg był fantastyczny. Była akurat pełnia księżyca, przez co w zasadzie nie trzeba było używać latarek. Stojąc po pas w morzu bez trudu można było obserwować dno w krystalicznie czystej wodzie. Do tego urządziliśmy sobie grilla, przygotowując marynowane kurze piersi, podawane z ryżem. Wieczór zakończyliśmy obowiązkową fajką wodną. To miejsce na długo pozostanie pamięci.
Kiedy pierwszy raz widzieliśmy znak drogowy "uwaga wielbłądy" czuliśmy ekscytację. Kiedy widzieliśmy 50 wielbłąda nadal robiliśmy zdjęcia. Jednak przy 200 wielbłądzie stojącym na drodze kierowcy z irytacją w głosie przeganiali je na pobocze. Ot takie "święte krowy" Omanu. Wyjeżdżając z plaży Al Fazayah natknęliśmy się na kolejne duże stado tych zwierzaków.