czwartek, 27 lis 2014 Kuwejt, Kuwejt
W zasadzie wszystko tego dnia było niezwykłym doświadczeniem. Dzień rozpoczął się pyszną, obozową jajecznicą, którą przygotował "najmłodszy". Później zapragnęliśmy zobaczyć wybrzeże z wyższej perspektywy i wdrapaliśmy się szutrowymi serpentynami na płaskowyż położony 1800 metrów powyżej morza. Droga wiła się zakosami i czasem podjazd był aż nienaturalnie stromy. Samochody jednak świetnie radziły sobie z drogą i po jakimś czasie ukazała się naszym oczom wspaniała panorama wybrzeża. Celem jednak nie był widok, lecz okolice niewielkiej wsi Jaylah, gdzie znajdują się tajemnicze grobowce sprzed 4000 lat. Niezwykłe kamienne budowle, przypominające kształtem iglo lub pszczele ule. Fantastyczne miejsce i zupełnie pozbawione ludzi.
W drodze powrotnej nieco się zdziwiliśmy bo znaleźliśmy się na wysokości właśnie uformowanych chmur, a mieliśmy przed sobą serpentynowy zjazd do linii morza. Na szczęście szybko przebiliśmy się przez chmury, a ich cień rzucał wspaniałe światło na teren pod nami. Nasi kierowcy byli zachwyceni drogą. Czarka - obok którego siedzę - nigdy nie widziałem w takim stanie zadowolenia i ekscytacji drogą.