Do Czengdu przyjechalismy w jednym okreslonym celu - miski Panda. Zamieszkalismy w schronisku w dzielnicy tybetanskie i dzieki temu mielismy okazje pierwszy raz sprobowac slonej herbaty z maslem jaka pije sie w Tybecie (ohydztwo). Dzis rano wybralismy sie do instytutu hodowli pand. Sa to urokliwe zwierzaki przypominajace pluszowe zabawki - mozna gapic sie na nie godzinami, choc nie sa bardzo aktywne i po zjedzeniu sniadania w postaci bambusow zastygaja w dziwnych pozycjach. Tylko maluchy nieporadnie cwiczyly wspinaczke. Warto bylo tu sie wybrac, zwlaszcza, ze zwierzeta te mozna zobaczyc tylko w kilku miejscach na swiecie.