czwartek, 23 sie 2007 Warszawa, Polska
Droga z Goa mozna zaliczyc do najlatwiejszych jakie do tej pory przezylismy. Najlatwiejsza bo lecielismy samolotem, ktory spoznil sie tylko 30 min co tu znaczy ze sie nie spuznil. Nocujemy w hotelu Bentley`s i raczej nie ma on raczej nic wspolnegio z angielskiej marki samochodem, oprucz w/w nazwy. Mumbaj jest olbrzymim miastem mieszka tu okolo 10 mln osob a sadze i ze ta liczba jest mocno zanizona. Mysmy sie umiejscowili dosc dobrze bo w starej czesci Mumbaju czyli w dzielnicy Colaba ( dobre miejsce wypadadowe do zwiedzania Mumbaju).
Anglicy pozostawili po sobie wiele pieknych budynkow a Hindusi niechca sie zbyt o nie troszczyc. Niechca a raczej niemaja tego w swym zwyczaju. Jak juz jakis budynek stoi, to stoi dokad nie sie nie zawali. Przynajmniej tak to wyglada. Wiec Anglicy pozostawili budynki, ktore zostaly wybudowane w stylu kolonialnym. Oprucz tych pieknych budynkow jest tu niesamowicie duzo wierzowcow . Z daleka stwarza to wrazenie manhatanu albo innego wielkiego City. Ale miedzy tymi wierzowcami a zabytkami sa Indie czyli domy ze wszystkiego. Duza liczba mieszkancow upodabnia sie do europejczykow: w stylu zycia, ubierania sie etc. Poprzez to czlowiek nie czuje do konca ze jest w Indiach. Bardzo dziwne miasto ten Mumbaj. Sklepy zachodnich-nie kiedy bardzo drogich marek, a przed nim dziecko ulicy, ktore niema domu i rodziny. Europejskie miasto i jak bardzo indyjskie. Trodno mi cos wiecej powiedzieckonkretnego na temat tego miasta. Musze sie zastanowic.
Jutro juz wylatujemy do Polski. Trzy tygodnie, jak z przyslowiowego bicza trzasly. Dlugo czy malo?
Jak to Kasia powiedziala: Kraj zobaczylismy ale nie poznalismy.
I taka jest prawda. Aby poznac Indie trzeba tu zamieszkac. A ja raczej sobie narazie tego nie zycze.
Czytalem kiedys, ze ludzie albo kochaja, albo nienawidza Indie. Ja kocham Indie ale rownie mocno nienawidze.