czwartek, 23 sie 2007 Warszawa, Polska
Opuscilismy Allapey i pojechalismy oczywiscie autobusem do niedaleko jakby sie wydawalo Cochin. Cochin jest miastem, ktore znajduje sie u ujscia wod Bacwaters do moza. Jest to miasto mocno przypominajace miasta Europejskie. Centra chandlowe, sklepy z ciuchami znanych marek etc.. My nie zostajemy w centrum City. Ruszamy do Fort Cochin. To ta sama miejscowosc a jednak nie ta sama. Oddalona od centrum okolo 15km. Fort Cochin powstalo dzieki kolonialistom, wybudowali tu port i fort. Po forcie ani sladu a port na potrzeby przemyslu zamaly wiec podupadl. Pozostala tu zato piekna po Portugalska zabydowa miejska. Swoje 5 gr wcisneli Alglicy budujac tu sobie wzdluz plazy kilka pieknych willi. Miedzy tym kilka kosciolow katolickich w barokowym stylu. Calosc ta tworzy bardzo scisla zabudowe i cieszy oko. Na wieczor wybieramy sie do tutejszego folklorystycznego teatru gdzie ogladac bedziemy Katakali. Katakali to przedstawienie, ktore przedstawia pewien fragment z Ramajany czyli odpowiednika naszej Iljady. Postacie grajace w przedstawieniu niesamowicie kolorowo sa ucharakteryzowane, wszystko jak nam wyjasniono naturalnymi barwnikami. Mozan 2h przed przedstawieniem przjsc i zobaczyc jak sie maluja. W przedstawieniu biora udzial tylko meszczyzni. Sztuka jest niema a wszystko co chca przekazac aktorzy to pokazuja gestami rak, mimika twarzy i ruchami ciala. Akompaniuje przy tym dwoch bebniarzy i piesniarz-narrator. Jest to dosc osobliwe przezycie. Zwlaszcza gdy sie siedzi obok bebniarza.
Cochin slynie z sieci rybackich zwanych inaczej Chinskimi. Bylem, widzialem ale niestety z tego niemoga byc dumni. Wkolo sieci smiec sie sciele gesto Miejsce uswietnione na zdjeciu ale watpie zeby dzisiejsza technika sobie poradzila z retuszem.
Nastepnego dnia jedziemy do Otty w gory. Bedzie to ciezka droga