Cape Comorin, 9.3.08, 20:22
Madurai
Madurai Slynie ze swiatynnego kompleksu Sri Meenakshi. Uchodzi za najstarsze miasto poludniowych Indii i jest (prawie) obowiazkowym punktem wszystkich wycieczek na poludnie. Ta komercje, wywolana naplywem zagranicznych turystow, widac na kazdym kroku. Ma to tez swoje zalety, bo pierwszy raz od dluzszego czasu znalazlem restauracje non-veg. z menu wybiegajacym poza ow powielany zestaw paru dan poludniowiindyjskiej kuchni i jeszcze z opcja "bez chilly". Miasto "zrobilem" przejazdem.
Wracajac do swiatyni, to zostalem przymuszony do zakupu dotti (szmaty okrecanej na okolo bioder i noszonej przez mezczyzn w formie sukienki, szortow, majtek). Otoz bylem w szortach, do ktorych przyczepili sie straznicy swiatynni rewidujacy [sic!] wchodzacych. Powiedzialem im, ze jestem za biedny i nie stac mnie na spodnie (tak na prawde lezaly w plecaku na autobusowej przechowalni bagazu). Na dowod pokazalem im rozdarta koszule na plecach (podarla sie gdzies w drodze, ale nie zmienialem, by lepiej sie wietrzylo). Smichy - chichy i mnie przepuscili. Ale za kolejnym murem przyczepil sie jakis maly straznik chudzinka i "wycofal" mnie. Musialem kupic dotti w sklepie kolo bramy (50Rs). Jestem prawie pewny, ze straznicy maja "uklad" ze sprzedawcami vestmentow, bo tych ostatnich jest pelno wkolo bram. Dotad w zadnej odwiedzanej swiatyni moje szorty nikomu nie wydawaly sie za krotkie. Zreszta sami wchodza w dotti podwiazanych tak wysoko jak majtki.
Potem musiale kupic bilet wejsciowy (50Rs) i bilet na aparat (50Rs), ktorego zazwyczaj nie kupuje, mowiac ze nie mam aparatu, ale tu w przypadku az "taaakiej komercji", kupilem. Zreszta dobrze zrobilem, bo bilety mialem sprawdzane wielokrotnie.
Sama swiatynia jest imponujaca. Ze 2/3 - 3/4 kompleksu (6 ha) jest pod kamiennym dachem (zeby upal nie doskwieral), z powodu na ktory przypomina jaskinie. Wszedzie sie unosil w powietrzu ostry zapach guana i slychac bylo piski nietoperzy na tle saczacej sie z glosnikow monotonnej mantry.? Z 12 gopor, najwieksza mierzy 50 m wysokosci. Cala sceneria przypominala atmosfera filmy z Indiana Jones'em, albo znane mi z fotografi wnetrza swiatyn egipskich. Oczywiscie byly tez i slonie i wielblady. Slonice udzielaja ludziom w swiatyniach cos w rodzaju blogoslawienstw, kladac im trabe na glowie (za kase oczywiscie).
Kluczac w tym labiryncie kolumn, murow i bram, jakoz znalazlem sie za ostatnim murem tym, TYLKO dla Hindu. Zanim straznicy sie polapali i mnie wygonili, troche sie nafotografowalem. Ostatecznie zaplacilem - A co!
Potem odbior bagazu, przejazd na nowy dworzec autobusowy1 i w droge do Pallayam Kottai, zeby jeszcze zdarzyc przed noca. Tego dnia nie mialem nawet czasu cos zjesc - caly przezylem na slodkich soft drink'ach. Swoja droga, jakie te ich zarcie jest nieoptymalne.
-------------------------------------------------------------------------
1 We wszystkich odwiedzonych przeze mnie miastach tamilskich pobudowano nowe dworce autobusowe za miastem i sluza do komunikacji miedzymiastowej, a stare jako lokalne. Zwykle jezdzi pomiedzy nimi shuttle bus za drobne pieniadze. W Trichy i w Madurai widzialem przegubowce (jak one sie wyrabiaja na tych zakretach i w scisku?), ten ktorym jechalem mial nawet zamykane drzwi (w Indiach autobusy miejskie nie maja drzwi, albo sa na stale otwarte), ale i tak kierowca otwieral je na dlugo przed przystankiem i zapominal zamknac - te przezwyczajenia...