Pociag do Madrasu zajechal na dworzec we Vijayawada o 1 w nocy, spozniony przeszlo godzine, co jak na pociag z Delhi oznacza "prawie punktualnie". Nie zostalo mi wiele godzin do przespania, wiec odnalazwszy swoje miejsce w sleeper'ze (niestety dolna prycze), z miejsca wygonilem spiaca tam induske i bez zbednych kokoszen polozylem sie spac, pierwszy raz do tej pory bez spiwora (tylko pod szalem kaszmirskim)! Madras mial byc koncowa stacje, wiec zbednym bylo ustawianie budzika.
Ok. 4-5 rano obudzilo mnie jazgotanie bab i potworne chrochanie dziadkow. Tak chrochali, iz obawialem sie, ze sie pozygaja. Za oknem bylo jecze ciemno.
Po co oni wstaja tak wczesnie? Przeciez pociag i tak jest spozniony. Nie moga spokojnie polezec? Nakrylem sie szalem na glowe i przelezalem tak do brzasku. Niestety zaczeli mi juz sie dosiadac na nogach, wiec rad, nie rad, wstalem i zlozylem prycze. Okazalo sie, ze jestem otoczony przez same baby w kanarkowych czapeczkach z nazwa jakiegos biura podrozno - pielgrzymkowego i z identyfikatorami z rysunkiem cos jakby gorna czesc rybki. Caly wagon byl wypelniony takimi pielgrzymami. sasiedni przedzial byl po sufit wypelniony bagazami. Staralem sie dociec co to za pielgrzymka. Baby byly ubrane jakos dziwnie i bez ciapek i kropek na czolach, co by wykluczalo hinduistow. Po chwili jedna z nich wyciagnela spiewnik z fotografia jakby bialej stiupy i zaczela nucic.
Tego mi tylko brakowalo! Na szczescie znalazla tylko jedna towarzyszke - Reszta ruszala sie cos niemrawo. Bylem uratowany!
Pismo w spiewniku przypominalo skrypt uzywany w jezyku Telugu (Andhra Pradesh), wiec nie wytrzymalem z ciekawosci i ustaliwszy, ktora ma inteligentniejsze spojrzenie, spytalem sie ja co sa za jedne. Okazalo sie, ze jest to pielgrzymka buddystow ze Sri Lanki (Cejlon), ktora zwiedziwszy buddyjskie pamiatki na polnocy Indii i w Nepalu, wlasnie wraca na swoja wyspe.
Pociag wtoczyl sie na Madras Central.
Dziwne. Tyle razy bylem w tym miescie, a jeszcze nigdy nie przyjechalem tu na Madras Central...
Nie tracac czasu na zwiedzanie znanego, podjechalen na autobus do Pondicherry.
Tak to przemknalem przez Madras w niecala godzine.