czwartek, 27 lis 2014 Kuwejt, Kuwejt
Poranek na wydmach był... krótki. Na ten dzień mieliśmy przewidziane do przebycia około 400 km. Nie to było jednak wyznacznikiem wczesnego wyjazdu. Otóż przed 11:00 chcieliśmy dotrzeć do krainy rozrywki i wyluzowania - na Wyspę Yas. Chcieliśmy wrócić do dziecięcych lat i rozkoszować się niczym nieskrępowaną rozrywką.
Na pierwszą połowę dnia udaliśmy się do Yas Waterworld - najnowszego w Emiratach parku wodnego. Co może wyjść z połączenia hektolitrów wody oraz ton plastiku uformowanych w przeróżne rynny, pochylnie, lejki i tuby? Otóż efektem jest wehikuł czasu, cofający dorosłe osoby ponownie do wieku dziecięcego. W zasadzie wszystkie atrakcje nam pasowały. Od wymyślnie zawiniętych zjeżdżalni, przez super szybkie tory do wyścigów, po okrążający cały teren rollercoaster i wielkie tuby imitujące rezerwuary. Jednak pośród ponad 40 różnych atrakcji 3 spodobały się nam wyjątkowo.
Była to miedzy innymi bardzo szybka rynna, która zasadą działania przypominała szafot lub spłuczkę toaletową. Delikwent najpierw musi się wspiąć na wysoką wieżę. Następnie wchodzi do przeszklonej kabiny, stając w niej zupełnie pionowo. Obsługa zamyka za nim drzwi przeszklonej "trumny", a z głośnika zaczyna wydobywać się odliczanie. 3 sekundy później podłoga się zapada, a śmiałek spada do wypełnionej wodą rury. Zanim błędnik zorientuje się w sytuacji, mija się już kilka zakrętów, podjazd do góry i ślizg do basenu. Dosłownie kilka sekund później ląduje się z wielkim rozbryzgiem wody w basenie niemal na drugim końcu parku.
Kolejna fantastyczna atrakcja to sztuczna fala do nauki surfingu. Polega to na tym, że po pochylonej ścianie basenu, spływa pod ogromnym ciśnieniem woda. Jej prąd jest na tyle silny, że można na jej powierzchni surfować. Oczywiście ładnie to wygląda, ale osoba początkująca w tej dziedzinie ma całkiem spore problemy aby choćby uklęknąć na desce, nie wspominając już o stanięciu na niej. Wszystko odbywa się pod okiem pomocnego instruktora. Polecam każdemu.
Trzecia rzecz która bardzo przypadła nam do gustu to ślizg do lejka. Niby nic szczególnego, ale jeśli dodam, że ślizg odbywa się w potężnych, 6-osobowych pontonach, a cała rynna jest w skali makro a nie mikro, to atrakcja nabiera zupełnie innego wymiaru.
Yas Waterworld to wspaniałe miejsce, gdzie wszyscy znowu stają się dziećmi i z błyskiem w oku wypatrują miejsca, gdzie można z wielkim, wodnym rozbryzgiem wpaść do basenu.
Zobacz film (niestety nie nasz) z Yas Waterworld w Abu Dhabi http://youtu.be/lyDP9Wb5gY4
Oglądaliście kiedyś w TV nagranie ze startu myśliwca z pokładu lotniskowca? Zaledwie w ułamku sekundy, samolot przyspiesza do około 260km/h, a pilot niemal wciskany jest w fotel. Samolotem wojskowym nie było mi na razie dane się przelecieć, ale przyspieszenie od 0 do 240km/h w 1,4 sekundy mam już za sobą. Wyobraźcie sobie, że zanim zdążycie mrugnąć okiem poruszacie się już z prędkością 240 km/h. Wnętrzności przemieszczają się prawie w waszym wnętrzu, trudno nabrać powietrza do płuc, a gardło chce podświadomie krzyczeć. Po paru kolejnych sekundach, jesteście na szczycie wieży, z której to rozpoczyna się spadanie w dół. Gdy błędnik już zupełnie nie nadąża za rzeczywistością, uświadamiacie sobie, że poruszacie się po łuku, niemal szorując policzkiem po ziemi. Odruchowo przekrzywiacie głowę, ale już w następnej chwili wznosicie się stromo pod kolejne wniesienie. Nim zdążycie pomyśleć wchodzicie w kolejny zakręt, poruszając się nienaturalnie bokiem. To szaleństwo nazywa się Ferrari Rosa - najszybszy na świecie rollercoaster. Znajduje się w parku tematycznym Ferrari World na Wyspie Yas, na obrzeżach Abu Dhabi. Czy przejażdżka Ferrari Rosa jest istnym szaleństwem? Większość naszej ekipy uważa że tak. Uważają tak w zasadzie wszyscy którzy się odważyli do tego wsiąść. Ja jednak uważam, że to absolutnie genialne doznanie, którego ciągle będzie mi mało. Gdy grupa wymiękła już po jednym razie, ja chciałem aby moje wnętrzności zawiązały się na supeł, a włosy na głowie już stale były utrwalone. Dość szybko wróciłem do kolejki, odczekałem swoje i... znowu pędziłem Ferrari Rosa z prędkością 240 km/h. Później znowu i jeszcze raz. Ostatecznie spłynęło na mnie olśnienie i pojąłem, co może być lepsze od Ferrari Rosa. Otóż lepsza może być tylko Ferrari Rosa... na pierwszym siedzeniu!. Tym razem odstałem w dłuższej kolejce i... zakochałem się w mocy i szybkości tego przejazdu. O ile dotychczasowe przejazdy były genialne, to przejazd na pierwszym siedzeniu jest absolutnie nieziemski. Do dotychczasowych wrażeń należy bowiem jeszcze dodać oszałamiający hałas powodowany pędem powietrza i niemal zupełny brak możliwości oddychania, bowiem przy tej prędkości płuca są lekko wgniatane i trudno jest zrobić wydech.
Po tej jeździe uznałem że mi wystarczy. Czułem satysfakcję i gnający cały czas w środku wyrzut adrenaliny. Jedynie reszta ekipy spoglądała na mnie jakoś dziwnie, z politowaniem, tak jak spogląda się na osobę, która to wyszła na ulice w dwóch różnych butach czy nie zapięła rozporka w spodniach. Ale co oni tam wiedzą, to nie oni gnali 4 razy Ferrari Rosa - najszybszym rollercoasterem na świecie.
Zobacz film (niestety nie nasz) z przejazdu Ferrari Rosa. http://youtu.be/khRTNdEgZqg oraz z Ferrari World http://youtu.be/fBigggu8GKk
90 minut później dotarliśmy do hotelu w Dubaju.