czwartek, 27 lis 2014 Kuwejt, Kuwejt
Dzień rozpoczęliśmy bardzo wcześnie, pobudką o 03:00. Zwinęliśmy obóz i przejechaliśmy 14 km do Ras Al Jinz - rezerwatu żółwi morskich. To ponoć najlepsze i praktycznie jedyne miejsce w Omanie do obserwacji żółwi wychodzących na brzeg celem złożenia jaj. Wyjście na plażę odbywa się wyłącznie z przewodnikiem, po wcześniejszej rezerwacji. Standardowo wyjścia mają miejsce wieczorem o 20:30 i czasem dodatkowo o 05:00. Uznaliśmy, że to poranne bardziej nam pasuje i z tego powodu oraz możliwości zabrania aparatów foto wybraliśmy tę drugą porę.
Na miejsce przyjechaliśmy o 04:45. Cały ośrodek był zamknięty na trzy spusty. Po krótkim dobijaniu się do drzwi obudziliśmy zaspanego recepcjonistę. Ten oznajmił, że Omańczycy strajkują i nie wychodzą z turystami na plażę, ale jeśli chcemy to możemy sobie iść sami. Jasne że chcieliśmy i chwilę później maszerowaliśmy na latarkach w kierunku plaży. Jakie mieliśmy wyobrażenia na temat tego miejsca? Dość niewielkie. Spodziewaliśmy się przy odrobinie szczęścia zobaczyć może jednego małego żółwia w oddali. Na miejsce dotarliśmy w zupełnych ciemnościach, jakąś godzinę przed wschodem słońca. Zaczęliśmy "przeszukiwać" plażę. Zaskoczyła nas ogromna liczba zagłębień w piasku wykopanych przez samice żółwi. Były ich dosłownie dziesiątki lub wręcz setki. Jedna obok drugiej. Niestety wszystkie były puste. W końcu, dość daleko od linii wody dostrzegliśmy ciemną skałę, która zdawała się ruszać. To była pierwsza nasza żółwica właśnie zakopująca złożone jaja. Tego poranka widzieliśmy w sumie 6 żółwic oraz koło 20 malutkich, właśnie wyklutych żółwiątek. Obserwowaliśmy jak te potężne zwierzęta kopią jamy, składają jaja, zakopują je i wreszcie zmęczone, z trudem wracają do morza. Nie jest prawdą, że żółw porusza się wolno. Te konkretnie niemal gnały przez plażę, do tego stopnia, że trudno było zrobić im dobre zdjęcie. Po Ras Al Jinz nie spodziewaliśmy się za wiele, a miejsce naprawdę warte jest odwiedzenia.
Wróciliśmy jeszcze na chwilę do Ras Al Haad celem uzupełnienia powietrza w oponach oraz zatankowania pojazdów i ruszyliśmy do Sur.