sobota, 16 sty 2010 Pekin, Chiny
Poruszam się autostopem, bo jest to tu dość proste, choć kierowcy nie mówią ani słowa po angielsku i poruszam się na krótkie odcinki, a na autobus musiałbym sporo czekać. Najpierw do latarni Santiao i pobliski cmentarz, potem skuterem do Fulong mijając niewielkie osady rybackie. Wybrzeże jest skaliste i poszarpane, a każda wioska ma bardzo barwną świątynię. Robi się bardzo ciepło. W pobliże kolejnej latarni Bitou dowozi mnie policjant. Do samej latarni usytuowanej na przylądku wiedzie pieszy szlak górski i to miejscami dość trudny. Okolica jest dzika, a widok stromych gór schodzących do oceanu wart marszu. Na szlaku nie jestem sam, bo jest tu sporo miejscowych turystów. Kolejne kilometry są ponownie całkowicie zabudowane i tak jest do sporego miasta portowego Keelung,