niedziela, 19 wrz 2010 Osaka, Japonia
PN Shiretoko (UNESCO)
Shiretoko, najdzikszy kawałek Japonii jest wpisane na listę UNESCO. Park obejmuje zarówno górzysty półwysep, jak i okalające go wody. Na lądzie żyją niedźwiedzie, a w wodach orki i wieloryby. Do punktu informacyjnego parku jadę z pracownicą parku Otrzymuję dość dokładną mapę i szereg rad, m.in. o przydatności posiadania dzwoneczka odstraszającego niedźwiedzie, o niemożności przemierzania szlaków bez gumiaków itp. Strażniczka poleca mi krótki szlak do pobliskiego wodospadu. Po zaliczeniu zupełnie przeciętnego wodospadu i kawałka mokradeł jadę dalej z kolejnymi strażnikami parku, którzy twierdzą, że można przejść główny szlak do kilku stawów nie posiadając gumiaków. Wysiadam w pobliżu głównej przełęczy i po rzuceniu plecaka w krzaki ruszam na szlak, który okazuje się łatwy i na większości odcinków wyłożony drewnianym pomostem. Drewniane bale są wprawdzie poważnie zmurszałe, ale idzie się po nich swobodnie. Błotnistych miejsc jest kilka, ale można je obejść. Szczyty gór są w chmurach, wielka szkoda, że jest tak szaro, bo teren jest bardzo przyjemny, a roślinność w barwach jesiennych. Liczne stawy i bagna wśród gór są bardzo malownicze, niestety nie przy tej szarości.
Po powrocie do szosy szybko łapię okazję do przełęczy Shiretoko samochodem zamienionym na kino. Jedzie nim cała rodzina, w środku są trzy monitory i każdy ogląda jakiś inny komiks z wyjątkiem kierowcy, który ma przed sobą GPS. Na przełęczy wysiadają na dwie minuty z samochodu i zawracają. Stwierdzam, że Japończycy lubią w wolnym czasie przejechać się. Paliwo jest w Japonii niezbyt drogie (od 105 Y za diesel do 135 Y za lepszą benzynę), samochody japońskie bardzo ekonomiczne, więc w chwili wolnej siada się za kółkiem i jedzie nieraz spore odległości, by na moment zerknąć na coś, po czym wrócić do domu.
Shiretoko odwiedza sporo Japończyków, więc ruch jest spory, okazję złapać jest dość łatwo, bo wszyscy przejeżdżający są na luzie. Jadę z młodym człowiekiem z Osaka znającym trochę angielski, który mając trzy dni wolnego przyleciał z Osaka na jeden dzień, bo jeden dzień poświęcił na dolot w pobliże parku, drugi wynajętym samochodem przejechał sporo, przeszedł się kawałek po prostym szlaku, teraz wraca, a jutro rano leci z powrotem do Osaka.