sobota, 19 kwi 2008 Bangkok, Tajlandia
Polknelismy bakcyla ....
Po mocno wyczerpujacej podrozy cargo lodzia dotarlismy do Coron, wlasciwie tylko z jednego powodu, chcielismy sprobowac nurkowania w zatopionych statkach, ktorych tutaj akurat nie brakuje.
Historia tych wrakow zaczela sie 24 sierpnia 1944 gdy to japonska flota, zostala zaatakowana przez sily owczesnego wroga czyli USA. Podczas tego feralnego ataku lotniczego w ciagu 40 minut, w zatoce Coron i wokolo wyspy o nazwie Busuanga zostalo zatopionych 24 japonskich statkow. Dzis wraki lezace na glebokosci do az 40m, sa jedna z najwiekszych atrakcji tego regionu.
Udalo nam sie zorganizowac grupe liczaca tylko dwie osoby (Ania i Olo), do tego dwoch lokalnych lecz wydawalo sie bardzo doswiadczonych dive masterow.
Ruszylismy mala lodzia w poszukiwaniu zatopionej historii i oczywiscie ku nowemu wyzwaniu. Tego dnia pod wode schodzilismy trzy razy by zobaczyc cos czego wczesniej troche sie balismy, a dla swiezych dopiero nurkow bylo to wraznienie naprawde niemale.
Przeplywanie, przeciskanie sie miedzy lukami statku oswietlonych lekko promieniami slonca dawalo wrazenie odkrywania co chwile niejako nowego swiata, widok obrosnietych koralowcami grubych metalowych scian, zwierzatka zyjace we wraku..ahh.
Odwiedzilismy statki o nazwach Kogyo Maru (20-34metry), East Tangat Gunboat (3-22metry) i Olimpia Maru (12-25metry).
Caly wieczor nie potrafilismy sie juz skupic na niczym innym, rozmiawialismy o tym jak to bylo tam gdzies pod woda,a teraz gdy to pisze czuje niemal tak samo.. .
p.s.nasz aparat niestety nie chcial robic zdjec pod woda:)wiec czesc zdjec zaporzyczona z zaprzyjaznionej strony,dziekujemy