sobota, 19 kwi 2008 Bangkok, Tajlandia
mlody muzumanin w drodze ze szkoly
? Trzy przygraniczne prowincje - Yala, Pattani, Narathiwat, sa gdzies pomiedzy Tajlandia a Malezja.
Historycznie malajskie znajduja sie w Krolestwie Tajlandii od 1902 roku, zajete wtedy przez Rame V w obawie przed brytyjska ekspansja na polnoc. Obyczajowo silnie zwiazane z Polwyspem Malajskim, ponad 80% ludnosci wyznaje islam, jezykiem codziennym jest Yawi - malezyjski dialekt.
Jak wszedzie chyba na swiecie tak i tu, w lagodnej buddyjskiej Tajlandii, tak bardzo wyrazona innosc rodzi dyskryminacje. Rzad w Bangkoku przez dziesieciolecia naduzyc doprowadzil do powstania PULO - Pattani United Liberation Organization, separatystycznej muzulmanskiej bojowki.
Obie ze stron chetnie i czesto siegaly po bron, konflikt ucichl na chwile w latach 90-tych tylko po to by powrocic ze zdwojona sila cztery lata temu. Wtedy po studenckiej pokojowej demonstracji zginelo ponad 80 osob, wiekszosc z nich w niewyjasniony sposob, po aresztowaniach, uduszeni w policyjnych ciezarowkach blisko granicy z Malezja w Pak Bai.
Na ulicach Narathiwat glosne wieczorne zycie, polegajace glownie na jedzeniu i obserwacji innych. Trojka "bialych" z plecakami wzbudza zyczliwa sensacje. Dookola uzbrojeni zolnierze, na drogach zasieki z drutu kolczastego gotowe do rozlozenia. Kobiety w chustach, zgodnie z obowiazujaca religia zakrywaja swoje pelne pokusy ciala. W dusznym powietrzu melodyjny glos muezzina wzywa na modlitwe. W ulicznej knajpie pytanie o zimne piwo budzi szeroki usmiech.Czy jestesmy jeszcze w Tajlandii??
Wciaz za to jestemy w Kraju Usmiechow, jak afiszuje sie sama Tajlandia w folderach biur podrozy. Wystarczyla jedna przechadzka po glownej ulicy a juz nazajutrz mamy wielu chcianych i niechcianych bezinteresownych przewodnikow, pomocnikow i zalatwiaczy wszystkiego. Akurat maja "free time" i chetnie pocwicza z nami swoj angielski. Z rozbrajajaca szczeroscia pytaja nas - po co tu przyjechaliscie?
Pusta, niemozliwie nagrzana sloncem plaza sluzy tylko i wylacznie lokalnym dzieciakom. Rzeka, przez ruchliwa fishing villaga, plyna kolorowe lodzie, kaw-lae. Pietro Nrathiwat Hotel nalezy do turystow z cienkim portfelem, parter sluzy jako dom publiczny. Z 'ladies of the night' mijamy sie z usmiechem podnoszac symboliczny kij od miotly ktory oddziela oba pietra.
Oprocz nas w miescie nie ma zadnych turystow.
Chyba wlasnie po to tu jestesmy.