poniedziałek, 14 lip 2008 Baku, Azerbejdżan
Pociag odjezdza o 19.45 a do Beynue przyjezdza o 4.30 rano. Wzielam srodkowe lozko, tak jest najlepiej, bo nikt mi nie bedzie siedzial i przeszkadzal. Za posciel trzeba jeszcze doplacic 250 T.
W pociagu jest spokojnie I czysto (nie to co w Chinach) I nawet okna sa otwarte tak ze jeszcze moge robic zdjecia a jest co: sa gory, pustynia i step i kolejny zachod slonca i choc widzialam ich juz tyle to nie moge sie nasycic tym widokiem.
Noc jest duszna i mimo otwartego okna nie ma wiatru.
Kiedy przybywam do Beynue jest jeszcze ciemno ale na dworcu juz ruch jak w ulu. Wszyscy czkaja na pociag do Uzbekistanu, do Kungrad, ktory odjedzie o 6.30.
Zaraz obok dworca jest maly hotel I probuje tam wymienic dolary bo braklo mi na bilet ale kurs ktory mi oferowano jest nie do zaakceptowania. Potem dowiaduje sie, ze wszsycy jada bez biletu I beda go dopiero kupowac u konduktora. Pytam jeszcze na kilku straganach ale nikt nie chce dolarow.
Podrozni kupuje tu mase produktow takich jak makarony, make, sr. chemiczne, slodycze- czesc oczywiscie na handel a szczegolnie make bo ta ponoc jest bardzo droga w Uzbekistanie.
Nadjezdza oczekiwany pociag.