wtorek, 20 cze 2006 Babu, Chiny
Lijiang
Jestem w Lijiang w Mama's Naxi Guesthouse w starej czesci miasta i polecam go wszystkim. Nocleg w dormitorium 15Y, ciepla woda na okraglo (jest tylko jedna lazienka i WC) ale o dziwo nie ma tloku. Hotelik jest bardzo maly panuje w nim rodzinna atmosfera, odbior nawet z dworca czy tez innego punktu miasta. MAMA srewuje kolacje z 8 dan za jedyne 8Y a sniadanie bardzo obfite za 2Y. Organizuje dowoz do Tigers Leaping Gorge (Wawoz Skaczacego Tygrysa) za jedyne 15Y, pierze. Ma tez jeszcze jakis drugi hotelik i nikogo nie odsyla z kwitkiem.
Do Wawozu, do Qiao Tou dostalam sie autobusem (22Y-96km-2h) z Shangril La. Podroz juz nie taka atrakcyjna jak w Tybecie, droga rowna, prawie jak autostrada, gory toche podobne do Beskidow, tyle ze duzo wyzsze. W autobusie sami Chinczycy, nikogo juz nie dziwi widok bialego turysty.
Zreszta wszedzie tu az roi sie od nich, nie mowiac juz o podrozujacych Chinczykach. Tych jest az mrowie. Z Qiao Tou mozna juz isc na piechote, tu wlasciwie zaczyna sie Wawoz albo czyms podjechac. Wstep niestety 50Y i nie ma zadnych znizek. Moze gdzies jest jakis lewe wejscie, ale poszlam z calym bagazem, wiec juz nie szukalam. od razu znalazlam okazje, polciezarowke, ktora jechala przez Wawoz (10Y). Autobusy z turystami (chinskimi) dojezdzaja tylko 9 km do tunelu i punktu widokowego a dalej juz jest cisza i spokoj. Tylko niewielu turystow, przewaznie tych na piechote szwenda sie po gorach.
poranny trening mnichow w klasztorze
Musialam sie dostac do gornego szlaku, co na piechote z moim bagazem nie wchodzilo w gre, zlapalam wiec nastepna okazje, stara zdezelowana ciezarowke i kierowca podwiozl mnie prawie pod Half Way Lodge. To chyba najczysciejsze lokum jakie spotkalam na swojej trasie tego roku a cena za miejsce do spania tylko 15Y. A z tarasu widok na gory i rzeke Jangcy i wawoz. mialam szczescie do pogody, bo przez ostatni tydzien ponoc w ogole nic nie bylo widac. Jest tu tez restauracja, zreszta w kazdym guesthousie mozna zjesc, ale nie zawsze dobrze jak sie pozniej przekonalam.
Nastepnego dnia zeszlam w dol do szosy do Tina's GH i zostawilam bagaz.
Potem jeszcze przespacerowalam sie w dol w kierunku Seans's GH (Walnut GH). Po drodze sa sciezki ktore prowadza w dol do rzeki i zejscie trwa 40 minut. Tam spotkalam grupe Francuzow z ktorymi zamowiona taksowka (byly klopoty z transportem- 10Y) po poludniu wrocilismy do Qiao Tou a stad znowu mini vanem, bylo nas 7 osob, placac po 25Y przyjechalismy do Lijiangu. Podroz trwala pond 2h a w polowie drogi kierowca przerzucil nas do drugiego samochodu, zreszta takiego samego.
Potem jeszcze musialam odbyc wedrowke do hotelu z calym bagazem i kiedy zobaczylam te tlumy turystow na starowce (momentami nie moglam sie przepchac) to mnie az zatkalo.
Wydaje sie, ze cale Chiny podrozuja a przeciez to tylko garstka ludzi ktorych na to stac w tym wielkim panstwie.