środa, 18 kwi 2007 Warszawa,
Tradycyjne tajskie śniadanie na targu :)
Kolejny dzień z pobudką o 6 rano...Fajne wakacje. No nic, wstajemy i dziarsko ruszamy w kierunku pływających straganów. Po ok. 45 minutach marszu docieramy na miejsce i....pewna konsternacja. Turystów rzeczywiście nie ma, ale poza kilkoma łódeczkami nie ma też miejscowych handlarzy których spodziewaliśmy się zobaczyć ! Pewien ruch zaczyna się dopiero koło ósmej, gdy przyjeżdżają pierwsze autokary z turystami z Bangkoku ! Pewien paradoks - jak widać pływający rynek stał się już typowo turystyczną atrakcją. No trudno, przynajmniej więcej łódek się pojawia, także można pare fotek pstryknąć. W sumie wygląda to dość kolorowo, choć prawdę mówiąc spodziewaliśmy się więcej po tym miejscu. Sprzedawcy kwiatów, owoców, jedzenia, ale daleko temu miejscu do tego co znaliśmy ze zdjęć - no cóż, świat się zmienia.
Kręcimy się jeszcze około godzinki i wracamy aby złapać autobus jadący do stolicy.
Po powrocie do Bangkoku decydyjemy się ponownie wybrac na Złotą Górę - pierwszego dnia po przyjeździe dotarliśmy tam zbyt późno, także wykorzystujemy wczesną porę (jest południe) aby zwiedzić świątynie. Po dłuuugim podejściu schodami z okien roztacza się piękny widok na nieco zachmurzone miasto. W środku można obejrzeć także calkiem sporą kolekcję posągów Buddy. Oczywiście, jak w każdej świątyni, także i tutaj spotykamy odzianych w jaskrawe szaty mnichów.
Na dziś koniec zwiedzania ! To w końcu przedostatni dzień, także czas na relaks i rozpoczęcie shoppingu :)