piątek, 30 paź 2009 Bangkok, Tajlandia
16/11
Rano jedziemy do Bang Bao i ruszamy na nury. Poza grupą Rusów którzy schodzą pod wodę za rękę z divemasterem jestem jedyną nurkującą na łodzi osobą. Reszta wycieczki to wycieczkowa klasyka płynąca spędzić miły dzień na łodzi i posnurkować na rafce. Oba nury są mocno relaksacyjne - najgłębiej schodzimy na 14 metrów, rafka, rybki całkiem przyjemne choć ponownie potwierdza się, iż jak nurać w Tajlandii to raczej tylko w Morzu Andamańskim. Fauna przyjemna, ale nawet w porównaniu z Egiptowem nic specjalnego - ale co tam: przynajmniej jest relax !
Grupę Rusów na łodzi prowadzi rosyjska para - gość mówi perfekcyjnie po polsku (mieszkał kilka lat w Warszawie), a oboje żyją właśnie z organizowania wycieczek po egzotycznych miejscach dla bogatych turystów z atrakcjami typu kursy nurkowe. Pół roku spędzają w ciepłych krajach...może to jest jakiś pomysł