niedziela, 19 lis 2006 Warszawa,
Juz na lotnisku przed odlotem nie trudno zauwazyc iz kolor skory nagle zaczyna ogdrywac znaczenie. Zamiast stac w wielkiej kolejce z Wietnamczykami i tlumnie przedzierac sie do wazenia i odprawy staje z mikro kolejce wraz z Rosjanami, gdzie po otwarciu przejscia nie musze sie wazyc i od razu jestem zapraszany do odprawy biletowo - bagazowej. Dalej jednak jest juz troszke gorzej...
Po przylocie jestem juz tylko "bialasem" ewentualnie chodzacym zasobnikiem kasy wyrazonej w $$$.
Pierwszy kant to taki ze nic nie rozumiem - zart! Kolejny punkt "bialasowania" to ozynanie na transporcie do Ha noi z lotniska przez taxi. Co prawda dystans 30km i oplata 10$ to w skali Europejskiej nic wielkiego ale..? no wlasnie gdyby nie to ale. Otoz normalna oplata za ten sam przejazd busem wynosi juz tylko 22tys dongow czyli 1,5$ (1$=16000Dongow). Jednak to nie wszystko. poniewaz jestem tylko "bialasem" oplata for foreigner wynosi 2$. Jak nie trudno policzyc wychodzi 32tys dongow. To pewnie dlatego ze "bialasowe" dupy sa wieksze i ciezsze za razem! Jednakze nie jest mi dane pojechac owym busem gdyz? gdyz kierowca boi sie o swoja wlsna dupe wiec odsyla mnie do taxi. Ponieaz jest juz 2320 nie mam wyscia i z innymi robie zrzute na to taxi.
Inny kant to oczywiscie zawyzanie cen zarcia czy picia na kazdym kroku. Taka woda dla przykladu kosztuje normalnie 3-4tys Dg ale dla "bialasa" 5-8tys Dg! Piwo na wycieczce w Ha log Bay 10tys Dg choc normalnie 5-6tys Dg.
Sa tez mile sytuacje wynikajace z bycia "bialasem" Mozna naprzyklad spotkac sie z taka sytuacja: siedze i pije piwko z smakiem wtem jakis Wietnamczyk obok ni gruchy niz pietruchy wjezdza do mnie z tekstem "dobre piwo" przyznam zdebialem! W srodku Ha noi ktos do mnie po polsku zagaduje. Okazuje sie ze facio byl w kraju nad Wisla jak wielu jego pobratymcow. Znal moze z kilka wyrazow? po Polsku ale rozmowa jakos sie kleila. W tym czasie postawi mi 3 czy 4 piwa i jeszcze zagryche w postaci mega klejacej sie pyzy z kawalkiem kielby zawinietej w zielony lisc. Poczestowalem goscia papierosem z paczki ktora wziolem na takie okazje. Chcialem sie jeszcze jakos odwdzieczyc wiec na chwile skoczylem do hotelu po pocztowke z Wawy. Gdy wrocilem do piwiarni?po pozostawinej paczce nie bylo ani sladu! no coz widac taka kultura, stawiasz piwo zawijasz fajki.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem inny rownie mily choc podejzany przypadek. Spacerujemy po wieczornym posilku. Przechodzac obok grupki Wietnamczkow jestesmy przez jednego z nich zaproszeni na pyszne paczusie. Oki fajnie ale to nie koniec. Mlody gosciu nieco juz wypity zaprasza nas na swojego bike i zawozi kilka przecznic dalej na kolacje z miejscowym bimbrem. Alkochol popijamy sokiem kukurydzianym, zagryzamy to czyms w rodzaju ziemniaka na surowo maczanym w brazowej soli a do tego jemy kotleta schabowego w kawalkach panierowanego na slodku z ostrym sosem. Okolica wydaje sie nieco podejzana tak jak goscinnosc choc byc moze to tylko nasze "bialasowe" przewrazliwienie.?Choc z zalem to jednak po zrobieniu 0,25l zmywamy sie strategicznie do hotelu tlumaczac sie sennoscia.
Jakie wnioski, chyba w niczym szczegolne. Jak wszedzie trzeba miec na uwadze swoje bezpiecznstwo i nie dac sie robic w wala tylko dalatego ze sie przyjechalo do innego kraju.
Tylko dlaczego tu nigdzie nie ma napisanych cen??????????????
Bialas Zloty