poniedziałek, 14 lip 2008 Baku, Azerbejdżan
cala rodzina w komplecie przed domem
Potem jeszcze spedzilam caly dzien i nastepna noc w goscinnym domu. Wczesnie rano jest juz pobudka bowiem jest ............... deszcz co jest tu niebywale o tej porze roku. Zreszta wstaje sie wczesnie kiedy jeszcze nie ma takiego upalu a opotem po poludniu jest sjesta.
Sniadania je sie tu zwyczajne i zawsze takie same: chleb, varienije (konfitura wlasnej roboty), herbata z mlekiem i slodycze. A potem jedziemy na targ. jest on w centrum miasta Bieruni (zyje tu 150 000 ludzi, ale miasto sprawia wrazenie duzej wsi). Miasto zostalo tak nazwane na czesc uczonego Abu Rajhon al Bieruni (973-1025) znanego matematyka, astronoma i geodety urodzonego wlasnie tutaj, akiedy zmarl na terenie obecnego Afganistanu sprowadzono jego kosci i pochowano go w tym miasteczku.
Targ jest jak zwykle kolorowy i egzotyczny dla mnie a wybor owocow i jarzyn jest przeogromny. Tak jak i wszedzie dominuja towary z Chin.
Kobiety zapraszaja mnie na szaszlyki z baraniny a kiedy chce zaplacic stanowczo odmawiaja. Gosc to gosc i wszystko sie dla niego robi. Bardzo mnie to krepuje.
Mam troche drobiagow, ktore im zostawiam a poza tym wywoluje dla nich zdjecia zrobione w domu i widze, ze sa bardzo zadowoleni a szczegolnie dzieci, ktorych jest tu spora gromadka.
Na obiad mam wreszcie okazje sprobowac beshbarmak - typowej kazachskiej potrawy. besh - oznacza piec bo je sie ja reka.
Najpierw robi sie miekkie ciasto takie jak na makaron u nas ale doslownie rozplywa sie w ustach a potem gotuje sie wywar na miesie wolowym z marchewka i kartofle.
Wszczyscy jedza z jednej miski, miesa nie jest duzo, ale gosciowi podsuwa sie najlepsze kaski tak jak to jest w zwyczaju.
stragan z materialami
ja nie jestem miesozerna wiec jem tylko troszke za to makaron i ziemniaki sa super. Wszystko popija sie bulionem a potem czajem a na deser zimny arbuz u melon. Slodki i ociekajacy sokiem, nie to co w Polsce.
Tu czesto nie ma pradu (jest wieczorem od 19-24 i czasem w ciagu dnia przez 2h) wiec sa problemy z lodowka, jesli taka w ogole jest. Sprzet gospodarstwa domowego jest bardzo drogi i wiekszosc rodzin moze sobie tylko pomarzyc o pralce. Jesli ktos pracuje w Rosji lub w Kazachstanie to jeszcze go na cokolwiek stac ale pensje w UZ to przecietnie 25-50$.
A woda tez nie jest wszedzie. W niektorych wsiach jest tylko jedna studnia. U moich gospodarzy jest wodociag i gaz. Maja tez ogrodek i pole gdzie sadza warzywa i 2 krowy wiec jest codziennie swierze mleko.
Jedna zkobiet jest ekonomistka i pracuje w biurze a 3 pozostale sa w domu i wiekszosc czasu schodzi im na pracach domowych. Raz w tygodniu pieka chleb, piora w reku, codziennie doja krowy, sprzataja i gotuja.
Na kolacje sa pielemieni gotowane w rosole (bulionie), podobne do uszek i je sie je z majonezem lub zsiadlym mlekiem Po prostu pycha.
Wieksza czesc dnia kreci sie wokol jedzenia totez wszyscy tu sa bardzo okragli. Posilki je sie na siedzaco (po turecku) przy niskim stole) majac pod bokiem poduszke i zaraz potem mozna sie przespac. Wiec nic dziwnego, ze sadelko sie zawiazuje. Ale upaly tu dochodza nawet do 50C nie dziwota zatem ze ludzie sa ospali i wolniej pracuja. Wszedzie w zakladach pracy, w szkolach i biurach jest godzinna sjesta na obiad i odpoczynek.