poniedziałek, 14 lip 2008 Baku, Azerbejdżan
Postanowilismy zatem zajechac po drodze do Aktau do tzw: zona otdycha (miejsce odpoczynku) czyli jak to nazywaja mieszkancy Aktau: Zlote Piaski. Jest to kawalek skalistego wybrzeza polozonego ok 67 km od Aktau (jadac na polnoc) i bardzo czyste morze ale takie gory smieci ze nie mozna sobie tego wyobrazic.
Przybylismy tu poznym popoludniem wiec bylo jeszcze sporo aut ale wieczorem zrobilo sie juz pusto Ku naszemu zdumieniu woda byla lodowata, rownierz I nastepnego ranka zatem tylko na chwilke mozna bylo sie zanurzyc. I bylismy tylko my, morze i wspanialy zachod slonca. I tym razem ugotowalam kolacje (kartoffelgulasch-Mareike i Stefan nie znali tej potrawy bo to austryiackie danie).
Noc byla wspaniala, wial wiatr a po komarach ani sladu.
Nastepnego dnia jadac z powrotem do Aktau zauwazylismy jurty i pasace sie obok wielblady.
Postanowilismy tam podjechac celem zobacznia czy to porawdziwi nomadowie czy tez ludzie z miasta. Oczywiscie byli to ludzie z miasta ale spedzajacy cale lato wraz ze swoimi wielbladami, owcami i kozami na stepie.
Rodzina zamieszkujaca jurte przyjela nas bardzo serdecznie, poczestowano nas mlekiem od wielbladzicy (szubat zawiera duzo tluszczu, stosowane do leczenia gruzlicy, chorob zoladka) I pozwolono fotografowac do woli. Ja bylam w siodmym niebie, zreszta moi przyjaciele tez, jak mi potem powiedzieli. Tlumaczylam im wszystko, tak zeby nie czuli sie pokrzywdzeni, ze nie znaja jezyka.
Przejezdzamy tez jeszcze przez jakas wioske polozona nad morzem, domki biedne, wszedzie pelno zelastwa i rupieci, niektorzy maja jeszcze jurty na podworzach za to obok kolejny wspanialy muzulmanski cmentarz. Te cmentarze tutaj przypominaja wymarle miasta.
Kiedy jestesmy juz w Aktau kierujemy sie do znanego nam juz internetbaru lecz ku naszemu zdziwieniu jest zamkniety (niedziela). Idziemy wiec na obiad do knajpki na tylach internetu aby sie posilic, potem jeszcze robimy drobne zakupy I jedziemy na dworzec kolejowy do Mangghystau skad odjade pociagiem do Beyneu ( plackartnyj 500 km 1100T).
Bardzo nie lubie pozegnan i ciezko zegnac mi sie z ludzmi z ktorymi szybko sie zaprzyjazniam. Rozkladamy sie jeszcze przed dworcem i pijemy kawe pozegnalna omawiajac ewentualne opcje podrozy Mareike i Stefana. Rozwazaja pozostawienie auta w Aktau I dalsza podroz pociagiem do Almaty ale to wszystko tez nie jest takie proste.
Przed dworzec zajezdza coraz wiecej aut a na peronie jest tlok. Mnostwo straganow z piciem I jedzeniem I kazdy jeszcze cos kupuje. Dobrze ze kupilam sobie wczesniej bilet I nie bede musiala spedzic nocy na siedzaco.