środa, 18 kwi 2007 Warszawa,
Long Beach - widok na Phi Phi Leh
Rano pobudka przed 7. Już tradycyjnie łapiemy stopa jadącego do Ban Sala Dan gdzie wsiadamy na prom płynący na Koh Phi Phi. Pogoda też już tradycyjnie przepiękna, także godzinna podróż miją na pokładzie szybko i przyjemnie.
Po dotarciu na wyspę bierzemy łódź długorufową (80 Bht od osoby - cena stała, także nie ma szans tym razem na negocjacje) na rekomendowaną Long Beach. Po wstępnej selekcji kilku bungalowów bierzemy w końcu wypasiony domek (łazienka, fan) za 650 Bht z pięknym widokiem na morze w ośrodku Phi Phi Hill (www.phiphihill.com). Jedyny jego minus to makabryczne podejście po 88 prawie pionowych stopniach - można się porzygać w tym upale normalnie....Dobrze, że chociaż plecak wciągają na wyciągarce. Obok nas zamieszkują poznani na promie Polacy - Janek z córkami Anią i Kasią (pozdrawiamy !). Po zacheckowaniu się czas iść na plażę a dokładniej poływać z rybkami. Przepiękna rafa dochodzi praktycznie do samej plaży. Pełno papugoryb, butterflyfish, angelfish i innych których nazw nie znam. Warto tu dodać, że jeśli chodzi o widoki to jak na razie Phi Phi jest absolutnym liderem podróży. Tu jest po prostu przepięknie ! Strzelające prosto z wody pionowe skały pokryte zwrotnikowym lasem, małe, piaszczyste plaże dostępne często jedynie od strony morza...Real wygrywa nawet z pocztówkowym kiczem...
Po południu wybraliśmy się na wycieczkę wyciętą w dżungli ścieżką do głównej miejscowości na wyspie (tej do której przypływają statki) - Ao Tan Sai. Po drodze mieliśmy pierwsze podczas pobytu spotkanie z małpami - o ile się nie mylę z makakami które śmigały po drzewach parę metrów od nas.
Po wiosce pokręciliśmy się godzinę i rozpoczeliśmy powrót tą samą drogą na Long Beach. Niestety w ciemnościach i przy słabym świetle latarki okazało się to niemożliwe i po kilkunastu minutach błądzenia wróciliśmy do Ao Tan Sai by wrócić do domu łodzią długorufową.