lub
w jakim celu? zapamiętaj mnie
 
Warszawa
Ankara  
Bajkowe kominyKapadocja, Turcjaźródło: Stock.XCHNG
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
  •  
 
Booking.com

Najnowsze artykuły

Flames of... Baku

Top of the top - Iran!

Oman - to zdecydowanie więcej niż jedyne państwo na literę "O".

Nepal - My first time

e-Tourist Visa do Indii - wyjaśniamy szczegóły

Stambuł z zupełnie innej perspektywy

Cud w indyjskiej Agrze na miarę drugiego Taj Mahal

Do Mongolii bez wizy

Muktinath (Jomsom) Trekking - profil wysokości i statystyka

Bezpłatne wycieczki po Dosze dla pasażerów Qatar Airways

Do Indonezji bez wizy

Wiza do Indii wydawana już na lotnisku?

Poznaj Azję Centralną oglądając animowane filmy

Co wiesz o Azji Centralnej?

Bilet na indyjski pociąg tylko na 60 dni przed odjazdem?

Turkish Airlines poleci do Kathmandu!

China warns US not to step on its 'red lines'

TikTok will not be sold, Chinese parent tells US

Home and Away star arrested after Australian manhunt

Scout jamboree disaster blamed on S Korea government

The ex-flight attendant who now leads the airline

What's behind a dramatic fall in Indian families' savings

Blinken arrives in China as relations crackle with tension

Free beer and taxi rides to woo voters in Indian city

US jails Chinese man who threatened student activist

Searing heat shuts schools for 33 million children

Baby saved from dead mother's womb in Gaza dies

'Stay strong,' parents tell Gaza hostage after video

House speaker heckled by Gaza protesters at Columbia

Searching for missing loved ones in Gaza’s mass graves

Tents appear in Gaza as Israel prepares Rafah offensive

Iranian rapper sentenced to death, says lawyer

UN 'horrified' by Gaza hospital mass grave reports

Argentina seeks arrest of Iranian minister over bombing

'We need a miracle' - Israeli and Palestinian economies battered by war

US to send new Ukraine aid right away, Biden says

Miasta Azji

 Jerozolima

warto zobaczyć: 9
transport z Jerozolima: 3
dobre rady: 12

wybierz
[opinieCount] => 0

 Pekin

warto zobaczyć: 27
transport z Pekin: 5
dobre rady: 60

wybierz
[opinieCount] => 0

 Stambuł

warto zobaczyć: 38
transport z Stambuł: 2
dobre rady: 40

wybierz
[opinieCount] => 0

 Pokhara

warto zobaczyć: 9
transport z Pokhara: 1
dobre rady: 9

wybierz
[opinieCount] => 0

 Szanghaj

warto zobaczyć: 18
transport z Szanghaj: 1
dobre rady: 37

wybierz
[opinieCount] => 0

 Katmandu

warto zobaczyć: 14
transport z Katmandu: 3
dobre rady: 21

wybierz
[opinieCount] => 0

 Tajpej

warto zobaczyć: 22
transport z Tajpej: 11
dobre rady: 39

wybierz
[opinieCount] => 0

 New Delhi

warto zobaczyć: 23
transport z New Delhi: 2
dobre rady: 37

wybierz
[opinieCount] => 0

 Xi'an

warto zobaczyć: 10
transport z Xi'an: 2
dobre rady: 19

wybierz
[opinieCount] => 0

 Hua Shan

warto zobaczyć: 8
transport z Hua Shan: 3
dobre rady: 18

wybierz
[opinieCount] => 0

Powiadomienia

Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu

Dołącz do nas!


 
 
  •  Turcja
     kursy walut
     TRY
     PLN
     USD
     EUR
  •  Turcja
     wiza i ambasada
    Turcja
    ambasada w Polscetak
    wymagana wizatak
    Wiza elektroniczna - 20 USD, na przejściach granicznych 30 USD
    Najmniejsza
    prowizja w Polsce!
    sprawdź szczegóły

Turcja, Syria 2002 - wyjazd w dalekie i nieznane

czwartek, 28 lip 2005

08.06.2002 sobota

(Łaziska Górne - Zilina - Ruzomberok - Zvolen- Salgotorján - Békéscsaba - Gyula) 

8.00 rano wyjeżdżamy w naszą kolejną podróż. Wczoraj na myśl o odległości i nieznajomości tego, co przed nami, ogarnęła mnie lekka panika, w efekcie zapomnielibyśmy paru rzeczy. Droga w kierunku Węgier upływała płynnie, choć dość wolno - brak autostrad. Na Węgrzech, tuż przed granicą z Rumunią, zatrzymujemy się na bardzo ładnym kempingu, opanowanym głównie przez Niemców.

09.06.2002 niedziela

(Gyula - Arad - Timişoara - Dobreta Turnu Severin - Vidin - Sofia - okolice Plovdiv) 

Wstajemy o 5 rano i szybko pakujemy rzeczy. Na granicy trochę się gubimy, bo okazuje się, że jest osobne przejście dla samochodów osobowych, a osobne dla ciężarowych. Na granicy zwątpiliśmy, kontrolujący Węgier kazał sobie otworzyć maskę samochodu, potem zaczął szarpać podłogę przy siedzeniu pasażera. Mieliśmy już czarne wizje, że chyba się doczepił i za chwilę rozbierze nam pół samochodu, w celu szukania czegoś.... 

Okazało się, ku naszemu zdumieniu, że przy siedzeniu pasażera jest ukryty numer karoserii. Ogólnie, służby graniczne były wobec nas w porządku i nie mieliśmy większych problemów. Wypełniali swoje obowiązki. Rumuni
spisują numery samochodu i wpisują do paszportów. Jedziemy przez rumuńską wieś, zabudowa przydrożna, domek przy domku, wszystkie parterówki. Ciekawa architektura, ale bardzo zaniedbana. Po drodze chodzą gęsi, kaczki, kury, komunikacja furmankowa. Trzeba uważać na Cyganów. Dojeżdżamy do granicznego Calafatu, pobierają od nas opłatę za prom, podatek drogowy i wjeżdżamy na prom. Po 10 min. jesteśmy w Bułgarii. 

Znowu opłata za kałużę dezynfekująca, za samochód, za autostradę i za coś tajemniczego. Dostajemy dwie magiczne kartki - jedna na autostradę, druga jak odpis z paszportu z wpisanym samochodem. Jedziemy dalej. Bułgaria, w tej okolicy, okazuje się być straszna. Pustkowia i okropne wsie. Bardzo długi odcinek jedziemy całkiem sami. Zaczynają się góry. Drogi fatalne z kosmicznymi dziurami. Robi się wieczór, kiedy dojeżdżamy do Sofii. Miasto objeżdżamy obwodnicą. Pędzimy dalej, mając nadzieję, że w okolicy pojawi się jakiś kemping. Niestety zapada czarna noc, dostajemy się w końcu na autostradę, ale w okolicy nie ma nawet miasteczka. Decydujemy, że zatrzymujemy się na stacji benzynowej, żeby przetrwać, chociaż do wczesnego ranka. Jesteśmy zmęczeni, a w tej ciemności nie da się jechać. Zjeżdżamy na stację benzynową i dostrzegamy napis "Motel" . Śpimy w bardzo komfortowych warunkach za 30 euro z kolacją za 8 euro .

10.06.2002 poniedziałek

(Plovdiv - Haskovo - Edirne - Stambuł)

Ruszamy. Po drodze robimy śniadanie na parkingu z bieżąca wodą. Docieramy do granicy, odprawa bułgarska sprawna. Turecka niby też, ale nikt nam nie powiedział, że trzeba zapłacić i pobrać jakieś karteczki potrzebne przy kontroli celnej. W efekcie chodzimy po tej granicy tam i z powrotem. Wskakujemy na autostradę, droga mija szybko i sprawnie. Kupujemy benzynę - strasznie droga. Za to zdziwienie przy opłacie za autostradzie - niska. Wjeżdżamy do Stambułu, straszny ruch i pełno meczetów. Znajdujemy kemping nad morzem. Jemy obiad, kąpiemy się w basenie ( nie ma plaży) i idziemy rozeznać teren. Z rozpoznania nic nie wynika, bo z nikim nie można się "dorozumieć". Idziemy spać, nad głowami mamy startujące samoloty. Rano budzi nas muezin.

11.06.2002 wtorek

(Stambuł) 

Zjadamy śniadanie i pouczeni przez sąsiada Holendra o możliwości uzyskania zniżki w opłatach za bilety wstępu dla nauczycieli (podobno wystarczy pokazać jakąś legitymację), wyruszamy zwiedzić Stambuł. Idziemy na stację kolejową (jest tylko jedna nitka do centrum i z powrotem), bo trasy autobusowe są bardzo skomplikowane. Jedziemy do centrum ok. 30 min. Najpierw oglądamy panoramę Stambułu, Złoty Róg i cieśninę Bosfor. Oglądamy meczet Aya Sofya - robi wrażenie, ale jest bardzo zaniedbany. Po drodze do pałacu Topkapi tubylcy wmawiają nam, że jest zamknięte. Zamieszanie przy biletach, okazuje się, że nie można zwiedzić Haremu, ale reszta pałacu jest dostępna. Pałac jest ogromny, ma cztery dziedzińce. Ciekawym miejscem w pałacu jest pomieszczenie gdzie eksponowane są pamiątki po Mahomecie: odbicie jego stopy, szkatułka z zębami, włosy z brody oraz przedmioty, którymi się posługiwał. Dla muzułmanów jest to miejsce kultu - stale siedzi tam muezin i śpiewa wersety koranu. Z pałacu, Hipodromem maszerujemy do Błękitnego Meczetu. Przed wejściem są miejsca gdzie obmywają się mężczyźni. Trzeba zdjąć buty. 

Nisko wiszące lampy, całe wnętrze w dywanach, trochę modlących się, w tym kobiety w osobnym pomieszczeniu. Następny punkt to Cysterny - ogromna budowla oparta na kolumnach. Niektóre z tych kolumn są bardzo ciekawe. Na dnie czysta woda, w której tu i tam, pływają ryby.

12.06.2002 środa

(Stambuł - Izmit- Ankara - Bogazkale (Hattuşaş)

Turcja Turcja fot. Marek Cebula
Wyjeżdżamy, za dwa dni w Stambule płacimy ok. 100 zł. Kierujemy się na Bosfor, przejeżdżamy koło pałacu Topkapi, obserwujemy meczety i cieśninę. Przejeżdżamy Złoty Róg, a potem cieśninę przez ogromny most. Niestety, zatrzymać się nie sposób. Ruch straszny, a najgorsze są żółte taksówki. Jedziemy w kierunku Izmitu. Turcja zielona , pojawiają się górki, coś jak Beskidy. Piękne widoki. Następny punkt to Ankara. Chcieliśmy tam nocować, ale jadąc obwodnicą i obserwując jak wielkie i rozległe to miasto - rezygnujemy. Zwłaszcza, że nie wiemy, gdzie znajdują się kempingi. Ankara rozciąga się na okolicznych wzgórzach, przeważa niska zabudowa. Z daleka wygląda naprawdę ładnie. 

Jedziemy aż do Bogazgale - Hattuşaş. Podczas podróży nie spotykamy żadnych turystów, a zbliżając się do celu, wjeżdżamy w zapomniane i zabite dechami wsie. Nagle objawia się napis kemping. Podjeżdżamy. Okazuje się, że jest, ale w strasznym stanie i ani jednego turysty. Jest basen - pusty, za to obok pasie się krowa. Infrastruktura to prysznic z lodowata wodą i wychodki. Podobno jesteśmy pierwsi w tym roku. Wzięliśmy bardzo ograniczoną kąpiel i idziemy spać.

13.06.2002 czwartek

(Bogazkale - Göreme) 

Turcja Turcja fot. Marek Cebula
Rana dożyliśmy, ale chcą dużo za nocleg. Jedziemy zwiedzać pozostałości po Hetytach znanych między innymi z Biblii. Jak na pozostałości sprzed 4 tys. lat, jesteśmy zaskoczeni, że tak dużo zostało. W bardzo pięknej okolicy, na paru wzniesieniach rozciągało się państwo Hetytów. Miejsce warte odwiedzenia. Jedziemy do Göreme, po drodze piękne górskie widoki. Pojawiają się dziurki w skałach - to już Kapadocja. Z parkingów widokowych można podziwiać całą dolinę Göreme. Kawałek dalej znajdujemy, położony piętrowo na zboczu góry, kemping Panorama. Nocujemy na najwyższym jego piętrze - co wiąże się z najlepszym widokiem. Oczywiście, na kempingu jesteśmy jedynymi turystami. 

14.06.2002 piątek

(Göreme - Derinkuyu - Göreme)

Rano wyruszamy pieszo zwiedzić muzeum na powietrzu, czyli pozostałości po chrześcijanach, ukrywających się tutaj przed prześladowaniami. W miękkich skałach z pumeksu wydrążyli mieszkania i kościoły. Po południu zwiedzamy jeszcze miasto Derinkuyu, które mieściło się na 20 piętrach pod ziemią. 

15.06.2002 sobota

(Göreme - Adana - Iskenderun)

Przemieszczamy się do Iskendrun, blisko granicy syryjskiej. Po drodze wspaniałe widoki, wysokie, urwiste góry Taurus, z ośnieżonymi szczytami o wysokości powyżej 3000 m. Po ciężkich poszukiwaniach trafiamy na kemping położony nad morzem. Jesteśmy oczywiście pierwszymi turystami w tym sezonie. Dopiero teraz zaczynają sprzątać i przygotowywać się do sezonu. Pan, który obsługuje ten kemping jest bardzo miły i co chwila przynosi Piotrusiowi jakieś owoce. Łazienki niestety okropne, jest tylko zimna woda 

16.06.2002 niedziela

(Iskenderun - Qal at Samaan - Aleppo - Hama)

Przejeżdżamy granicę turecką, nie ma urzędników w mundurach, sprawdzają cywile i od razu oferują wymianę pieniędzy. Wjeżdżamy do Syrii. Na granicy coś strasznego. Trzeba wypełnić druczek i czekać na sprawdzenie dokumentów. Potem trzeba załatwić ubezpieczenie samochodu (nasze nie obejmuje Syrii). Według naszych informacji powinniśmy płacić 70, a płacimy 100 dolarów, te 30 nie wiadomo za co. Jakiś facet (okazuje się być ruskim łapaczem) wciąga nas do informacji turystycznej. Dostajemy mapy turystyczne Syrii, pomagają nam załatwić od tyłu całe to ubezpieczenie, za co oczywiście należy się bakszysz. Częstują nas bardzo mocną kawą z kardamonem. Jedziemy, a właściwie przebijamy się przez pierwsze syryjskie miasteczko. Wygląda, jakby wszystko tam budowano jednocześnie. Na ulicach pełno wykopów, trudno przejechać. Wreszcie docieramy do Qal at Samaan - bazyliki św. Szymona Słupnika. Nie mamy pojęcia jak to wygląda, więc tym bardziej zaskakują nas położone na wzniesieniu ruiny ogromnej bazyliki. 

Syria Syria fot. Marek Cebula
W jej centrum znajduje się skała z resztką kolumny, na której św. Szymon spędził ostatnie 44 lata życia. Jedziemy do Aleppo, pod samą cytadelę. Nie wchodzimy do środka, jest już późno, a nie mamy jeszcze pojęcia gdzie będziemy spać. Meczet Omajjadów zamknięty. Przemieszczamy się do Hamy, oglądamy wspaniałe ogromne koła wodne pochodzące ze średniowiecza. Obracając się wydają niesamowite dźwięki. Usiłujemy się dopytać czegokolwiek po angielsku, ale nikt nic nie rozumie. Głównie interesuje nas temat benzyny bezołowiowej. 

Przed wyjazdem udało nam się ustalić, że występuje ona w Syrii, ale raczej rzadko. W końcu pomaga nam chłopak z kiosku i człowiek z informacji turystycznej, o której nikt oczywiście nie słyszał. Ten ostatni wsiada z nami do samochodu i prowadzi na stację benzynową, na której podobno jest bezołowiowa. Słownik arabsko-angielski takiej nazwy nie przewiduje, a ludzie robią wielkie oczy, kiedy się ich o to pyta. Ten pan był tak miły, że zaprowadził nas jeszcze do hotelu, gdzie wreszcie po długim i ciężkim dniu udaje nam się odpocząć. (500 funtów ~10 USD)

17.06.2002 poniedziałek

(Hama - Palmyra)

Rano w pobliskim barze zjadamy na śniadanie chlebowy placek zwinięty w rulon i wypełniony pomidorami, ogórkami, jajkiem ze świeżymi ziołami, sosem i przyprawami. Smakuje wybornie. Idziemy jeszcze raz posłuchać głosu koła wodnego i ruszamy drogą przez Pustynię Syryjską do Palmyry. Pustynia jest piaskowo gliniasta upstrzona kolczastymi malutkimi krzaczkami - robi wrażenie. Wjeżdżamy do Palmyry, po prawej ogromny obszar ruin, a po lewej hotelik. 

Syria Syria fot. Marek Cebula
Decydujemy się na nocleg, obiadokolację i śniadanie razem 1000 funtów. Jest strasznie gorąco, więc odpoczywamy, a dopiero późno po południu idziemy zwiedzać. Obszar ruin jest nieporównywalny z żadnym miejscem w Europie. Rozciąga się na obszarze paru kilometrów. Naprawdę, jest co oglądać. W ruinach, co chwila, napadają nas Beduini z wielbłądami, widokówkami, napojami. Zwiedzamy też muzeum. Mamy już dość łażenia w spiekocie, wracamy do hotelu. Grobowce postanawiamy sobie obejrzeć następnego dnia po drodze do Damaszku.

18.06.2002 wtorek

(Palmyra - Damaszek) 

Syria Syria fot. Marek Cebula
Jedziemy z powrotem przez pustynię do Damaszku. Tutaj dzięki wspaniałym ludziom naszej krajance i jej arabskiemu mężowi, który zna świetnie język polski, ponieważ studiował w naszym kraju, spędzamy trzy pełne wrażeń dni. Oprowadzają nas po Damaszku. Oglądamy : suk, meczet Omajjadów z grobem św. Jana Chrzciciela, grobowiec Saladyna , mauzoleum prawnuczki Mahometa - meczet Saidy Ruqqaya, a także dzielnicę chrześcijańską, z domem Ananiasza, który stał się kościołem i na koniec kościół znajdujący się w murach obronnych Damaszku, w miejscu gdzie św. Paweł spuszczając się z okna uciekał przed prześladowaniami. 

Późnym wieczorem, a w zasadzie nocą, zostajemy zabrani na wycieczkę na wzgórze Kasjun, skąd oglądamy wspaniałą i niesamowitą panoramę Damaszku. Wracając uliczkami Damaszku, oglądamy chyba wszystkie najładniejsze i ważniejsze miejsca stolicy. 

19.06.2002 środa

(Damaszek - Saydnaya - Maalula - Bludan - Damaszek)

Wyruszamy do położonych niedaleko Damaszku miejsc, czczonych przez chrześcijan Saydnayi i Maaluli. W VI wieku w Saydnayi miało miejsce objawienie Matki Boskiej, która ukazała się cesarzowi Justynianowi. Dziś znajduje się tam największe w Syrii sanktuarium maryjne. W Maaluli, jak głosi legenda rozstąpiły się skały przed uciekającą przed prześladowcami , św. Teklą i w ten sposób powstał wąwóz. Relikwie św. Tekli leżą w maleńkiej kaplicy w kościele, którym opiekują się siostry prawosławne. Odwiedzamy jeszcze kościół św. Sergiusza i Bachusa nawróconych żołnierzy rzymskich. W kościele tym znajdują się dwie ikony, podarowane przez gen. Andersa. 

Po zwiedzaniu jedziemy do Bludanu, górskiej miejscowości przy granicy z Libanem, gdzie zostajemy zaproszeni do restauracji i mamy okazję pokosztować przysmaki kuchni syryjskiej.

20.06.2002 czwartek

(Damaszek - Bosra - Qanawat - Shahba - Damaszek)

Syria Syria fot. Marek Cebula
Nasz gospodarz proponuje nam kolejną wycieczkę, tym razem na południe Syrii, blisko granicy z Jordanią. Jedziemy do Bosry, by zobaczyć wielki amfiteatr zbudowany z nietypowej czarnej skały, bazaltu. Po drodze oglądamy osadę, gdzie zatrzymywali się niegdyś na zimę Beduini. W drodze powrotnej do Damaszku zwiedzamy jeszcze Qanawat, gdzie także znajdują się ruiny rzymskie i Shahbę, oglądając w tamtejszym muzeum wspaniałe mozaiki.

21.06.2002 piątek

(Damaszek - Homs - Krak des Chevaliers - Tartus - Latakia - niedaleko granicy z Turcją) 

W islamie - dzień święty. Żegnamy się serdecznie i zbieramy do drogi. O godz. 12.00 jesteśmy pod znajdującym się na wzniesieniu ogromnym zamkiem krzyżowców Krak des Chevaliers. Ze wszystkich stron słychać modły i kazania muezinów. Chcemy podjechać do morza i znaleźć jakiś nocleg. W końcu udaje nam się znaleźć go już w górach, blisko granicy. Wieczorem obserwujemy piękny zachód słońca nad morzem.

22.06.2002 sobota

(Antakya - Adana - Mersin - Kizkalesi) 

Podjeżdżamy do granicy, jesteśmy ciekawi co nas czeka. Zostajemy mile zaskoczeni, odprawa jest szybka i miła. Granice przekraczają pojedyncze osoby. Przed nami kawał drogi. Mijamy okolice Mersin - zabudowane luksusowymi osiedlami wczasowymi. Znowu mamy kłopot ze znalezieniem kempingu. W końcu udaje nam się i lądujemy na czymś co go przypomina, a przeznaczone jest raczej dla tubylców. Prysznic tylko na plaży. (6.500.000). Odpoczywamy.

23.06.2002 niedziela

(Kizkalesi - Silifke - Anamur) 

Przed nami wijąca się brzegiem morza, bardzo widokowa, droga. Zatrzymujemy się pod malowniczym zamkiem w miejscowości Anamur na kempingu o nazwie Paradis (10.000.000). Kemping ładny z bardzo ciekawymi bezdachowymi prysznicami i ubikacjami. Znowu jesteśmy sami . Sa tylko trzy grupy piknikowe. Dwie z kobietami w chustkach i jedna europejska . Plażujemy się nad morzem, a wieczorem zwiedzamy zamek.

24.06.2002 poniedziałek

(Anamur - Alanya - Side) 

Droga znowu wije się brzegiem morza, raz w górę, raz w dół. Podziwiamy malownicze widoki. Dojeżdżamy do Side. W okolicy pełna infrastruktura turystyczna. Pełno tutaj Niemców, Rosjan i Polaków. 

25.06.2002 wtorek

(Side) 

Dzień spędzamy na leniuchowaniu na plaży.Wieczorem zwiedzamy ruiny rzymskiego miasta Side.

26.06.2002 środa

(Side - Aspendos - Antalya - Beldibi)

Ruszamy zobaczyć Aspendos. Znajduje się tu duży dobrze zachowany teatr rzymski, oraz fragment akweduktu.

27.06.2002 czwartek

(Beldibi - Myra - Fethiye - Oludeniz) 

Turcja Turcja fot. Marek Cebula
Jedziemy w kierunku Fethiye. Po drodze zwiedzamy kolejny rzymski teatr w Myrze, oraz znajdujące się za nim wykute w skale grobowce licyjskie. Część starożytnego miasta, na skutek trzęsienia ziemi, znalazła się pod wodą. Można je zwiedzić, robiąc sobie całodzienną wycieczkę statkiem. Wstępujemy jeszcze do miasteczka prawdziwego św. Mikołaja. Tutaj się urodził i zmarł. Zwiedzamy kościół gdzie znajduje się jego grób. Kościół jest bardzo ciekawy, widać, że w jego budowie wykorzystano elementy budowli starożytnych. 

28.06.2002. piątek

(Oludeniz - Denizli - Pamukale) 

Odbijamy w głąb lądu do Pamukale. Po drodze wstępujemy do marketu po zakupy, pierwszego, jaki udaje nam się zobaczyć. Ekspedientki w chustkach. Wzbudzamy sensacje. Pytają, skąd jesteśmy. W Pamukale zaskakuje nas biała skalna ściana. Z daleka wygląda płasko i beznadziejnie. Zupełnie inne wrażenia mamy, kiedy po południu, boso wędrujemy w górę, a nasze stopy chłodzi spływająca woda. Z góry podziwiać można wspaniały widok, jak i znajdujące się na pierwszym planie, błękitne, wypełnione wodą tarasy. Ponad źródlaną skałą rozpościerają się ruiny starożytnego miasta Hierapolis.

29.06.2002 sobota

(Pamukaele - Selcuk - Efez)

Efez - jest, co oglądać. Wszystkim, chyba najbardziej podobają się starożytne latryny. Około 8 km dalej znajduje się miejsce, w którym wg tradycji mieszkała Maryja. Mały domek mieści się wysoko na górze. Był tutaj Paweł VI i Jan Paweł II. W Piśmie św. jak i w Koranie znajdują się zapisy o tym, że św. Jan Ewangelista przybył do Azji Mniejszej, zabierając ze sobą Maryję. Bazylika św. Jana znajdująca się w Selcuk jest prawdopodobnie miejscem jego pochówku. 

30.06.2002 niedziela

(Efez - Izmir - Bergama - Ayvalik)

Turcja Turcja fot. Marek Cebula
Zwiedzamy słynny Asklepion - starożytne uzdrowisko, założone przez lekarza Galena, urodzonego w Pergamonie. Pergamon jednak, położony dosyć wysoko na wzgórzu, postanawiamy sobie darować. Mamy nadzieję na szybkie znalezienie kempingu i skorzystanie z morza. Niestety, mijamy piękne miejsca ze wspaniałą wodą i nic nie znajdujemy. W końcu docieramy do miejscowości Ayvalik.

01.07.2002 poniedziałek

(Ayvalik - Canakkale - Kesan - Alexandroupoli - Fanari)

Mamy trochę dosyć szukania w Turcji kempingów. Decydujemy, że dzisiaj przedostajemy się przez granicę z Grecją. W okolicy cieśniny Dardanele wieje silny wiatr i pogoda robi się nieciekawa. Cieśninę pokonujmy dosyć szybko promem. Dojeżdżając do granicy mijamy chyba z trzykilometrową kolejkę tirów. Na granicy mnóstwo samochodów i straszne zamieszanie. Nie wiadomo, co i gdzie załatwić. W końcu udaje nam się wyjechać z tej gmatwaniny. Od strony Grecji straszliwa kolejka Turków, którzy przyjechali na wakacje z Niemiec. W Grecji zaskakuje nas autostrada, której nie mamy na mapie, w związku z czym, nie bardzo wiemy, gdzie jesteśmy. Robi się czarno, wjeżdżamy w burzę. Na szczęście Grecy, w przeciwieństwie do Turków wiedzą, z czego żyją i potrafią pokierować człowieka na właściwą drogę. Wiedzą nawet, gdzie mają kempingi i oznaczają je na drogach dużo wcześniej. Tego dnia po wszystkich przygodach przejeżdżamy ok. 500 km, ale lądujemy na ładnym kempingu. Strasznie długo gotuje nam się herbata, bo zapomnieliśmy, że na greckich kempingach istnieje wynalazek chłodziarek wody do picia.

02.07.2002 wtorek

(Fanari)

Rano wybieramy się na plażę. Woda jak kryształ. Obserwujemy piękną, nieprawdopodobnie błękitną meduzę.

03.07.2002 środa

(Fanari - Xanthi - Kavala - Drama - Serres - Sidirokastro)

Przedpołudnie spędzamy na plaży. Potem podjeżdżamy maksymalnie blisko do granicy z Bułgarią w nadziei, że następnego dnia uda nam się przejechać Bułgarie i Rumunię jednym ciągiem. W tej okolicy nie ma jednak kempingów, więc zatrzymujemy się w hotelu w Sidirokastro ( 40 eu ).

04.07.2002 czwartek

(Sidirokastro - Sofia - Vidin - Dobreta Turnu Severin - Timisoara - Arad - Gyula)

Wyruszamy wcześnie rano. Droga, poza odcinkiem, którego remont pokryto ze środków UE, strasznie dziurawa. Docieramy do Vidina. Musimy czekać na prom, bo jest za mało chętnych. Odprawa graniczna odbywa się bez problemów. Jemy i pijemy w samochodzie, żeby nie tracić czasu. Robi się burza, wieje silny wiatr, łamiący gałęzie na drodze, 17 godzin jazdy daje się we znaki. Na granicy Węgier trzyma nas długo, bo nie może się nadziwić, że byliśmy aż w Syrii. W końcu szczęśliwie, ale już w ciemnościach lądujemy na kempingu.

05.07.2002 piątek

(Gyula - Békéscsaba - Salgotorján - Zvolen - Ruzomberok - Zilina - Łaziska Górne) 

Droga z Węgier do domu upływa szybko i bez problemów.

Była to nasza najdłuższa, jak do tej pory, podróż. W ciągu 4 tygodni przejechaliśmy ponad 9,5 tys. km. Wyjeżdżając, mieliśmy trochę obaw. Podróż przebiegła jednak bez przykrych niespodzianek. Syria zaś, o której wiedzieliśmy bardzo mało, mile nas zaskoczyła, zarówno bogactwem swoich zabytków, jak i przyjaznym nastawieniem mieszkańców.

Alina, Marek i Piotr Cebula

słowa kluczowe: termin: 08.06.2002 - 05.07.2002
trasa: Łaziska Górne -  Gyula - Sofia - Stambuł - Ankara - Bogazkale - Göreme - Iskenderun - Aleppo - Hama-Palmyra - Damaszek - Latakia - Antakya - Kiz

Latasz samolotami? Chcesz dowiedzieć się ile godzin spędziłeś łącznie w powietrzu? Jaki pokonałeś dystans i ile razy okrążyłeś równik? Do jakich krajów latałeś i jakimi samolotami...? Zobacz nową funkcjonalność transAzja.pl: Mapa Podróży
Narzędzie pozwala na zapisanie w jednym miejscu zrealizowanych podróży lotniczych, naniesienie ich tras na mapie oraz budowanie statystyk. Wypróbuj już teraz!






  • Opublikuj na:
Informuj mnie o nowych, ciekawych artykułach zapisz mnie!
Przeczytałeś tekst? Oceń go dla innych!
 0 / 5 (0)użyteczność tego tekstu, czyli czy był pomocny
 0 / 5 (0)styl napisania, czyli czy fajnie się czytało
Łączna liczba odsłon: 13245 od 28.07.2005

Komentarze

Newsletter Informujcie mnie o nowych, ciekawych
materiałach publikowanych w portalu



transAzja.pl to serwis internetowy promujący indywidualne podróże po Azji. Przez wirtualny przewodnik po miastach opisuje transport, zwiedzanie, noclegi, jedzenie w wielu lokalizacjach w Azji. Dzięki temu zwiedzanie Chin, Indii, Nepalu, Tajlandii stało się prostsze. Poza tym, transAzja.pl prezentuje dane klimatyczne sponad 3000 miast, opisuje zalecane szczepienia ochronne i tropikalne zagrożenia chorobowe, prezentuje też informacje konsularne oraz kursy walut krajów Azji. Pośród usług dostępnych w serwisie są pośrednictwo wizowe oraz tanie bilety lotnicze. Dodatkowo dzięki rozbudowanemu kalendarium znaleźć można wszystkie święta religijnie i święta państwowe w krajach Azji. Serwis oferuje także możliwość pisania travelBloga oraz publikację zdjęć z podróży.

© 2004 - 2024 transAzja.pl, wszelkie prawa zastrzeżone