czwartek, 13 mar 2014 Pamilacan Island, Filipiny
RAJ .
Każdy go widzi inaczej ale gdy większość z nas zamknie na chwilę oczy i powie sobie słowo raj widzi , no właśnie co ?
Białe lub złote plaże z błękitnym ciepłym morzem z palmami schylającymi się leniwie na plaży itd...
I ja właśnie taki raj znalazłem
To maleńka okrągła wyspa otoczona pięknymi rafami jakich nigdy wcześniej nie widziałem , białym jak mąka babuni piaskiem , pięknymi palmami .cudownymi muszlami na plaży .
Ale przecież w raju można mieszkać , żyć .
To właśnie tutaj jest ta prawdziwa filipińska wieś , jest tu wszystko od świń przez kozy , krowy a kończąc na katgutach .
To wszystko znajduje się na pięknej zielonej trawie na której rosną wielkie palmy i małe domki zbudowane z liści bambusa
A w nich...
najwspanialsi ludzie jakich dotychczas spotkałem ! .
Nie będą Was zanudzał jak wyglądał każdy dzień pobytu w moim raju , ale uwierzcie mi było Bosko .
Jak już wcześniej pisałem bungalow był nowy jak wyglądał sami zobaczcie
Za noc płaciłem tylko 850 Peso / 60 zł / Uwaga ale wliczone było także śniadanie i obiad .
Zawsze był deser , banany , arbuz, ananas ... I kawa w termosie cały dzień no i woda do picia .
Eliza mama Jojo bardzo miła Pani codzienne z Enasem jej mężem przynosili mi na plaże pod taki szałasik śniadanie i obiad .
Owoce morza tutaj przyznam się że nie jestem ich fanem ale były codziennie , ryba smażona jakieś placki ryżowe z rybą
Trochę głupio się czułem dlatego poprosiłem ich że chwiałbym jeść u nich w kuchni razem z nimi w ich bungalow&
nbsp;
Oczywiście że się zgodzili .
Nie wiedzieli że ja w kuchni to wariuję ...kocham gotować i kocham jeść
Wieczorem powiedziałem Elizie : " Jutro zjecie śniadanie takie nasze polskie . "
Bardzo się ucieszyli pytali co to będzie ?
Ja im spokojnie zobaczycie rano cierpliwości , kochani
Mówię Elizie aby na 8 rano w kuchni zostawiła mi :
olej , 4 jaja tylko nie balut , cebula , pomidor , szczypiorek , sól no tak ale oni jej nie mają ale mają sos sojowy ok , pieprz
i coś z mięsa i tu był problem kiełbasy nie mają kurczak i świnia są ale surowe lodówek nie ma .
Tym czasem jest już godz 21 wołam Enasa , Denisa i Jojo i idziemy do jedynego małego sklepiku gdzie już siedzi parę osób
Ethna i jej córka , i kolega Denisa .
Mówię im : no to co po kieliszku ...idę po ostatki mojej żubrówki , humor nam dopisuje wódeczka jak widzę także ....
no tak ale wszystko ma swój koniec żubrówka także .
Kolega Denisa poprosił mnie o butelkę pustą żubrówki myślę sobie , no fajna pamiątka :)
Jest nas jakby coraz więcej w końcu jak się okazuje na wyspie jestem z białych tylko ja
Dzieciaki prawie mi na głowę wchodzą :)
Przynoszę pod sklepik przywiezione upominki z Polski i jak św Mikołaj zaczynam rozdawać , a to mydłka jabłkowe / jabłka u nich nie rosną a więc to tak jak u nas mydełko ananasowe sa takie ?
/ a to landrynki zeszyty długopisy farbki itd....
Bardzo się cieszyłem z ich radości , a dzieciaki były tak szczęśliwe że aż serducho mi z radości bardziej biło .
Miałem także w planach zostawić gdzieś w najpiękniejszym miejscu dużą flagę Polski z orłem i dać ją komuś dobremu .
Przyniosłem ją z bungalow i od razu bez zastanowienia przekazałem ją Denisowi .
Chłopak był chyba w siódmym niebie .
Wiecie co zrobił ucałował ją i poszedł na chwilkę do domu wrócił , z drewnianą ręcznie robioną kolorową rybą ściągnął ją ze swojej półki ponieważ miała ślady lekkiego zużycia ale to jest mało ważne
Dał mi ją w prezencie .
Nie będę ukrywał ale miałem kluchę w gardle i łzy w oczach to był najpiękniejszy prezent jak w życiu dostałem dlatego że był to prezent dany mi prosto z serca .
Oni naprawdę żyją skromnie ale serca to mają ze złota !
Denis z kolegą po chwili przynieśli filipiński rum .
Oczom nie wierzę 80 % alk ! moja żubrówka 40 % wygląda przy tym jak ... sami wiecie jak...
Trochę się ucieszyłem bo myślałem że ten rum będziemy pić z kieliszka ale oni robią takie drinki z taką filipińską mirindą i wiecie co jest naprawdę smaczne !
I tak sobie siedzimy przed sklepikiem wesoło słuchamy muzyki z telefonów raz oni słuchają muzę polską raz ja ich filipińską.
Przesyłamy sobie MP3 przez bluetooth&
nbsp;
Ja dostałem taką którą potem ciągle w Filipinach nuciłem to : Esperanza zespoły April Boy .
Jojo zasnął chyba po 3 drinku Denis z kolegą zabrali go do domu , ciężki miał ten tydzień szkoła go wykończyła a
wódeczka uśpiła :)
Na Pamilacan prÄ…d jest tylko od 18-6 .
Największym problemem jest słodka woda niestety nie ma jej na Pamilacan .
Dlatego muszą ją wozić aż 20 km z Baclayon , ale dzielnie sobie radzą .
Wstałem rano otwieram drzwi od bungalow słońce już wschodzi jest tak pięknie że chce się żyć .
Biorę ręcznik okularki i idę do morza popływać .
Czujecie to ...
Wykąpany idę do kuchni Elizy zrobić nasze tradycyjne polskie śniadanie ; jajecznica z pomidorami
Patrzę a tutaj już grupa dzieciaków czeka na mnie dowiedzieli się że będzie występ :)
Wszyscy z zaciekawieniem patrzą co też im zgotuję na śniadanie ....
Eliza oczywiście wszystko starannie przygotowała na wyspie nie mają nawet butli gazowych palą tradycyjnie na ogniu podpalanym suchymi liśćmi bananowca .
Czułem się w kuchni jak Makłowicz gdzieś w podróży.
Jajecznica na pomidorach wyszła smaczna , Eliza ciągle zastanawiała się po co mi ten zielony szczypiorek ?
Dopiero na koniec jak go posypałem jajecznicę powiedziała aaaaaaaaa ....
I tak wszyscy skosztowali i ci w środku i ci lukający z okienek i drzwi kuchni .
A mnie zaciekawiła suszona wisząca w kuchni ośmiornica Denis dał mi ja posmakować ale twarda ....
nie nie ja dziękuję
W ciągu dnia Ethny koleżanka przyniosła do wsi żywą właśnie wyłowioną ośmiornicę obślizgłe wstrętne świństwo jak można to jeść jeszcze farbuje .
Dowiedziałem się że na wieczór będzie ta właśnie ośmiornica i że usmaży ją Eliza .
Zjadłem ale nie chciałem im robić zawodu , ja naprawdę nie lubię owoców morza , czułem się jakbym jadł jakiś masajski laczek z opon samochodowych .
Enas ojciec Jojo i Denisa powiedział mi wieczorem żebym wstał wcześniej o godz 7 bo pojadę z Denisem i jego kolega na delfiny .
Ja tam wolałbym siedzieć na wsi ale no dobrze nie odmawiam , pytam ile mam zapłacić : free zero nic... no jesteście kochani .
Rano wstałem i jak codziennie wykąpałem się w ciepłym morzu .
Przed bungalow czekała już Eliza ze śniadaniem , potem zaprowadziła mnie do łodzi tzw bangki gdzie juz czekali na mnie Denis z kolegą .
Wsiadam jadÄ™ na delfiny .....
Ciężko było je zobaczyć podobno nie zawsze ma się szczęście .
Ciągle płyniemy po błękicie morza i ciągle w stronę słońca ponieważ to dzięki promieniom słońca spadających do morza znaleźć można pluskające się delfiny .
Mija godzina , dwie koledzy coś do siebie mówią , ja im tłumaczę słuchajcie płyńmy w koło wyspy nic się nie stało , pewnie delfiny mnie nie lubią a zresztą ja już je widziałem parę razy w Tajlandii np na Ko Phi Phi i drodze na Ko Lipe .
Opłynęliśmy całą wyspę to były przepiękne widoki tego dnia jeszcze bardziej pokochałem Pamilacan .
Denis jednak nie dawał za wygraną aby chciał płynąc dalej ale stanowczo powiedziałem NIE płyńmy chłopie do domu tam rum czeka .
Uśmiał się i po 3 godz dopłynęliśmy do brzegu.&
nbsp;
Dwie godziny potem Denis podjechał skuterkiem i zabrał mnie na objazd wyspy na drugą część tak gdzie plaża jest prywatna gdzie stoi tylko jeden wielki dom jakiś bogaty gościu go wynajmuje podobno za 700 zł dziennie, myślę sobie Boże ja zapłaciłem za swój bungalow jedynie 60 zł !!
Plaża tam jest piękna i totalnie bezludna zresztą sami oceńcie a tym wielkim domu ani żywej duszy chyba z ceną przesadził .
Na tej plaży znaleźć można wspaniałe duże kolorowe muszle .
Po drodze plaży napotykamy Pana który niósł w koszy czarne jeżowce , widziałem je w morzu ale zawsze bałem się je dotykać .
Tym razem wyciÄ…gnÄ…Å‚em jednego z kosza dziwne uczucie .
Denis poprosił o jednego dla mnie abym posmakował , nie no znowu jakieś owoce ... ok nie odmówiłem w środku jakaś taka zółta masa smakowało mi jak słona ikra nie było to takie złe , podobno właśnie tak się je je na żywo .
I tak mijały dni jak z bicza strzelił czas wracać .
Niedziela rano , spakowany otwieram drzwi bungalow a tam ... wszyscy których poznałem ale mnie zaskoczyli czekali na mnie aby mnie odprowadzić do łodzi skąd odpłynę do Baclayon .
Idąc po drodze wszedłem jeszcze do kościoła ... tak tak tam na wyspie mają kościół a obok kościoła są ruiny twierdzy wojsk Hiszpańskich Magellana .
Na plaży było mi smutno żegnać się ze wszystkimi to były najpiękniejsze dni w moim życiu , poznałem ludzi chociaż biedni ale ze złotym sercem .
Obiecałem im że wrócę do nich za rok a ja nie rzucam słów na wiatr
Powiedziałem im także że zawsze będą w moim sercu ... kocham Was .
Z kroplą łzy w oczach odpłynąłem machając im na pożegnanie ..........