poniedziałek, 10 mar 2014 Sagada, Filipiny
Wykąpany idę oglądać Sagadę , aby nie marnować cennego czasu idę najpierw do Echo Valley gdzie na skałach wiszą trumny , w taki sposób ludzie z plemiona Ifugao chowali zmarłych .
Najpierw przechodzą obok kościoła potem przez cmentarz aż w końcu dochodzę ścieżkami do miejsca gdzie wiszą trumny i jakieś doczepione do nich krzesło , dziwne jest to miejsce , jakbym był w jakimś matrixie .
Potem jeszcze widziałem podobne trumny w drodze do jaskiń ale o tym powiem Wam potem .
Wieczorem zaczynam szukać jakiejś nocnej knajpki z muzyką i piwkiem a tu.... nic totalnie nic ! nie wierzę ale też i nie daję za wygraną szukam dalej .
Po chwili patrzę jest na górce mały baraczek z zamkniętym futrynami okien , oblepiony zdjęciami reggae ktoś wchodzi idę za nim a tu...
Hello Darek !!!
No proszę wesoły jeepney zajechał do baru :)
Wszyscy już tam byli też dużo się naszukali aby w końcu znaleźć jeden i tylko jeden night bar w Sagada .
Siadam koło Włochów zamawiam piwko Red Horse 60 Peso 0,5 l , jest muza jest piwo są przyjaciele jest cool aż tu nagle .......
Pod okna baru na krótkim sygnale podjeżdża policja , barman w popłochu gasi siwiało i gestem palca na ustach ucisza wszystkich.
Ciszzzzzzaaaaaaaa.... patrzÄ™ na zegarek jest 23.30 o co chodzi ? nie kumam ...
Po chwili barman zapala świeczki na stole i mówi że zero muzy :(&
nbsp;
No tak ale wesoły jeepney musi śpiewać dalej
Wpadłem chyba na genialny pomysł .
Wyciągam swój telefon kładę go na stół włączam MP 3 i już wszyscy się cieszą nawet barman był zadowolony , a ja jeszcze bardziej bo oprócz Adeli czy M. Bubel posłuchali naszej polskiej muzy Bałkanica podobała się chyba najlepiej :)
No tak ale nawet telefon ma swój koniec bateria się wyczerpała czas spadać żegnam z przyjaciółmi See you.....
Idę spać rano w planach jaskinie i 3 godziny czołgania się się po śliskich jak mydło skałach , wdrapywania się na nie ale całe szczęście z przewodnikiem
Wtedy nie wiedziałem jeszcze że będzie to dla mnie najbardziej ekstremalna wyprawa w nieznaną ciemność ogromnych jaskiń Sagady
Nie wiedziałem też że o mało nie zostałbym tam na stałe w małej dziurze , a swoje buty gdzieś w drodze zgubię ....
ale o ty za chwilÄ™ ...
Rano wstałem już o 7 tak tak nie jestem z tych co śpią do 12 nie wyobrażam jak można tak gnić do południa .
Idę szukać wyprawy do przejścia między jaskinią Lumiang i Sumaging ale tylko z przewodnikiem .
W Sagada są dwa takie pkt dla turystów pierwszy ten przy rynku największy pkt inf turystycznej ma niezbyt dobre ceny idę dalej w dół jakiś 300 m po prawej stronie jest biały nie wielki budynek gdzie pytam się cenę takiej wyprawy : single ?
yes 1200 Peso 3 godz z przewodnikiem .
Nie nie , to proszę mnie dokooptować do grupy .
Ok ale musisz tu stać i czekać jak ktoś będzie zamawiał wyprawę to wtedy się załapiesz ok ? ok .
Pogoda dziś piękna słońce od rana błękitne niebo nie wiem jaka temp ale 26 st to pewnie jest , kupuję wodę 1 L 30 Peso siadam na schodach nogi wyciągam na ulicę bo dość wąsko i jak kot w słońcu grzeję swoje ciało jest fajnie :)
Długo nie czekałem podchodzi dwóch Kanadyjczyków Yes !! Yes ! Jun Calestino z synem Kanadyjczyk ale urodzony Filipińczyk .
Idziemy do jaskiń z przewodnikiem Carlo , na koniec mam zapłacić 400 Peso to super cena :)
Dochodzimy do Jaskiń wcześniej parę fotek przy wiszących trumnach , z nie których z nich wystają kości upssss ... , są tam duże i maleńkie drewniane trumny to miejsce jest dużo ciekawsze od Echo Valley .
Idziemy dalej w dół , coraz ciemniej Carlo zapala lampę naftową wszyscy idą gdzieś dalej my skręcamy w jakąś wąską szczelinę robi się coraz ciaśniej , nagle wąska i głęboka dziura w skale Carlo wchodzi tam pierwszy zarzuca linę Kanadyjczycy pierwsi wchodzą strasznie wąsko nie dam rady oni już są na dole teraz ja ....
Patrzę w dziurę o w mordę jeża 3 m w dół na linie , nieeeee ja przecież mam prawie 100 kg jak ja przecisnę się przez tę chyba&
nbsp;
60 cm dziurÄ™ ?
Wtedy myślę sobie kurcze ile ja mam w pasie ??????
Ale dość tego jedna noga już weszła druga też rękami trzymam się liny pomału przeciskam się w dół aż nagle kurcze blade nie mogę dalej , na biodrach i na brzuchu się zatrzymałem ...
Jun ciągnie mnie za jedną nogę Carlo za drugą nie lada ubaw ze mnie mieli ale mi do śmiechu nie było , już miałem się cofać ale udało się prześlizgnąłem się uffff
Brzuch sobie lekko podrapałem a portki trochę pękły , ale szczęśliwy byłem że już jestem w Jaskini .
Nie wiedziałem jeszcze że to tylko pryszczyk w porównaniu z tym co mnie czeka dalej ....
Patrzę w górę na tą dziurę , ale ze mnie poeta :) i mówię sobie no cóż neronek nie masz już powrotu musisz iść dalej .......
Idę dalej nie będę Was zanudzał co gdzie i jak było dalej powiem Wam tylko było ciężko , nawet buty zgubiłem ale oczywiście Carlo cofnął się z lampą i je odnalazł .
Były wspinaczki na linach , ślizganie się na dupie po mokrych kamieniach , były nietoperze które obsrywały mnie , chyba tylko na szczęście i były cudowne piękne błyszczące raz w złocie raz w srebrze stalaktyty i stalagmity takie cuda widziałem pierwszy raz w życiu .
Po 3 godzinach drogi podziemną rzeką dość płytką doszedłem do centrum jaskini gdzie znajdują się chyba najpiękniejsze stalagmity ogromne złote błyszczące wkoło naturalne baseny pełne zimnej ale krystalicznie czystej wody .&
nbsp;
Wszędzie widać turystów to ci którym nie chciało się tu dotrzeć okrężną drogą jak ja , ale zeszli w 30 min praktycznie nie męcząc się wcale Ale za to ja byłem cały w skowronkach , szczęśliwy że udało mi się przejść jaskinię cało choć z małymi zadrapaniami na brzuchu i kolanach a także rozwalonymi portkami , ale się udało !
" Jasność widzę jasność " krzyczę ale nikt nic nie kuma o co mi chodzi no bo niby skąd :)
Wyszliśmy razem z przewodnikiem na zewnątrz .
Piękne słońce nadal świeciło , niebo było błękitne a pola ryżowe w tym słońcu wyglądały tak pięknie zielono jak wielkanocna trawka a na niej świąteczny zajączek .
Szczęśliwy mówię wszystkim stawiam kolejkę , teraz idziemy wszyscy na zasłużonego Sam Miquela .
I tak minął kolejny dzień w pięknym miasteczku Sagada .
Po powrocie do hoteliku od razu prysznic po drodze spotkałem Zofię mówi mi że wraca właśnie z masażu i że za jedyne 300 Peso -23 zł i to aż 2 godz !!
Katrin bo tak miała na imię masażystka bardzo dobrze masuje :) , i że masaż filipiński podobny jest do szwedzkiego no tak z tym że ja nie znam ani tego ani tego
Mówię jej że Tajski , Laotański to znam że jest fajny , Zofia mówi mi że tajski jest za bardzo ugniatający że ten jest łagodny
Oczywiście że idę po takim dniu koniecznie !
Jak się okazuje w Sagada jest tylko jedna masażystka to właśnie Katrin uwierzcie mi ugniatała mnie tak delikatnie że byłem chyba w siódmym niebie , równe 2 godzin razem z masażem głowy .
Po wyjściu czułem się jak nówka nierdzewka jak nowo narodzony to było mi potrzebne !
Wieczorkiem wpadłem ponownie do znanej mi już knajpki reggae i znowu ten sam scenariusz nie będę go opisywał bo już wiecie co i jak .
Rano czas się pakować jest niedziela 6.30 msza św ludzi w Sagada dużo więcej jeepney czekają na placu czas wracać do Banaue
Kupuję bilet jest tańszy Sagada -Bontoc - Banaue cena 40 + 120 Peso
Będę tęsknił za klimatem tego pięknego spokojnego miasteczka
do zobaczenia Sagada .