piątek, 27 gru 2013 Madras, Indie
Cztery dni temu wróciłem na Goa. To był ostatni etap mojej wizyty w Indiach. Dwa miesiące temu spędzałem czas w okolicach plaży Arambol. Teraz przyszedł czas na eksplorację południowego Goa, z jego klejnotem, plażą Palolem. Ostatni raz byłem tam 8 lat temu. Okazuje się, że w przypadku Indii to istna epoka czasowa. Palolem zmieniło się i obawiam się, że na gorsze. Pierwsze wrażenie było złe, niemal rozczarowujące. Jednak wystarczyło dać temu miejscu jeden dzień, aby ponownie zauroczyło. Mojego Palolem - tego ze wspomnień - już nie ma. Jest inne Palolem, droższe, gwarniejsze, bardziej hinduskie, brudniejsze i zdecydowanie bardziej komercyjne. Jednak nowe Palolem to nadal klejnot pośród plaż Goa. Miałem to szczęście, że znalazłem dobry hotelik, nieco na uboczu, daleko od zgiełku i komercji plaży. Karmił mnie goański wirtuoz kuchni i generalnie... znowu było mi dobrze.
Na Goa byłem już kilka razy, albo w Arambol na północy, albo w Palolem na południu. Zawsze intrygowało mnie wtedy pytanie. Czy wybrałem najlepszą plażę? Czy może za kolejną zatoczką, parę kilometrów dalej nie kryje się "plaża doskonała". Postanowiłem rozstrzygnąć ten temat raz na zawsze. Załatwiłem sobie skuter i odwiedziłem dokładnie każdą plażę od granicy stanu na południu aż do lotniska w Dabolim. W sumie, w ciągu 3 dni przejechałem prawie 400km docierając również do 2 najwyższego wodospadu Indii - Dudhsagar. Mam teraz już niemal pełne rozeznanie pośród plaż Goa. Może powstanie jakiś fajny artykuł na ten temat...