Chiny IX 2014

08.09.2014
Przelot samolotem z Xianu do Guilin (cena 720 Rmb). Na lotnisko jeździ autobus spod Bell Tower od 5:40 do 1 w nocy. Cena przejazdu 26 Rmb. Czas przejazdu niecała godzina. W Guilin mamy zarezerwowany hostel: Green Forest hostel. Zadanie na dziś dotrzeć do niego. Udaje się bez większych problemów. Z lotniska jeździ autobus do centrum Guilin w cenie 20 Rmb. My wysiadamy przy Swan hotel i drepczemy po ustaleniu kierunku hostelu z 20 minut. Temperatura powyžej 32 stopnii celcjusza - pot leje się strużkami. Po zakwaterowaniu idziemy na Elephant Trunk Hill. Wstęp (im dalej od Pekinu tym droższe wstępy) 75 Rmb. Guilin położone jest w doline otoczonej górami, przez którą przepływa rzeka Lee. Fajne kontrasty bloki, wierzowce a za nimi góry.
09.09.2014
W planie spływ rzeką Lee. Zarezerwowaliśmy sobie w hostelu wycieczkę (190 Rmb) tak że jutro będzie dzień bez niespodzianek. Choć pół dnia mamy wolnego w wiosce Yangshuo i musimy z niej sami wrócić do Guilin. Spływ trwał 1,5 godziny i można bylo porobić sporo zdjęć. Trochę jednak złe było oświetlenie i zdjęcia nie odzwierciedlą uroku krajobrazów.
W Yangshuo wynajmujemy rowery (10 Rmb) i jedziemy zwiedzić Moon Hill (15 Rmb). Wychodzimy na górę cali mokrzy jakbyśmy wyszli z sauny. Temperatura jest okolo 35 stopni w cieniu. Ale warto było bo widoki przednie.
Wracając idziemy do jaskini Gold Water Cave (cena jest 80 Rmb ale sympatyczna pani daje nam dyscount na 60 Rmb). Jaskina jak jaskinia, ma jednak duże, jak na Chiny przystało nacieki. I ciekawostka na końcu można się wymoczyć w zdrowotnym błocie, a później poleżeć w gorących źródłach. Bardzo relaksujące. Wracamy oddać rowery już z chińczykami przejeżdzamy przez ruchliwe rondo. W tym szaleństwie jest metoda - ruch jest płynny. Autobus powrotny do Guilin znajduje się na końcu miasta i kosztuje 20 Rmb.
10.09.2014
Mamy wykupioną wycieczkę na tarasy ryżowe (220 Rmb). Niestety pada deszcz i musimy zmienić plany. Koło południa przestaje padać i jedziemy na górę Yao Shan (909 m. Npm i około 12 km od Guilin). Najpierw autobusem 10 z na przeciwka dworca autobusowego na ostatni przystanek (2 Rmb), a ptem przesiadamy się w 24 (1 Rmb) i pytamy kierowcy gdzie wysiąść. Na górę można wjechać i zjechać kolejką za 95 Rmb, ale my idziemy z buta. Szlak zaczyna się z przeciwnej strony kolejki za sklepami. Jest ponad 35 stopni celcjusza i potworna wilgotność. Można poczuć się jak w tropikalnym lesie. Po około godzine męczarni jesteśmy na górze. Wyciskam koszulkę i myję ją w toalecie. Na pamiątkę kupuję sobie koszulkę za 40 Rmb i od razu zakładam na siebie. Mimo słabego naświstlenia widoki i tak wynagradzają już chyba litry wylanego potu. Powrót na dół jest łatwiejszy ale swoje trzeba wypocić.
11.09.2014
Drugie podejście do taras?w ryżowych. I znów niezbyt szczęśliwe. Najpierw czekamy godzinę na autobus, potem gdy jesteśmy na miejscu zaczyna lać i tracimy trochę czasu jedząc ryż piecziny w bambusie. Gubimy się też szukając punktów widokowych choć wszystkie trasy są oznaczone. Wyłączyłem myślenie bo szedłem na końcu, ale to nie usprawiedliwia. Przez to nie zdążyliśmy dojść do wioski Ping'an Zhuang skąd są najlepsze widoki na tarasy i w której to wiosce kobiety obcinają włosy tylko raz w życiu - przed ślubem. Potem noszą je zawinięte w ręcziku. No cóż tak bywa.